"Co z ciebie za matka?!". Hejt wśród matek to koszmar. Psycholog mówi, co za nim stoi

2023-09-15 10:44

„Co z ciebie za matka?”, „Naprawdę tego nie wiesz?”, „Nie wszyscy powinni mieć dzieci”, „Głupotę zrobiłaś i tyle”. To komentarze, jakie można znaleźć pod postami na internetowych grupach dla rodziców. "Komentowanie jest dla niektórych okazją do wyrzucenia z siebie negatywnych emocji" - mówi psycholog Aurelia Pobłocka w rozmowie z mjakmama24.pl.

Kobieta z dzieckiem na rękach

i

Autor: Getti Images To kobieta kobiecie zgotowała taki los. „Często krytykują ci, którzy sami tego doświadczyli”

Macierzyństwo to trudna droga, podczas której szukamy wsparcia i pomocy innych mam. Jak się jednak okazuje, nie zawsze możemy je znaleźć w internetowych grupach dla mam. Niekiedy nawet wstydzimy się zadać pytanie, bo już na samym początku czujemy, że zostaniemy źle zrozumiane i wyleje się na nas fala nienawiści. Coraz częściej piszemy anonimowo i prosimy: „Tylko bez hejtu”.

To jednak nie jest gwarancja, że ten hejt się nie pojawi. Kobieta potrafi drugiej kobiecie napisać brutalnie "Co z ciebie za matka", "Głupotę zrobiłaś". Nie przejmując się, że kogoś zrani, bo przecież pisze komentarz pod anonimowym postem. Tymczasem po drugiej stronie siedzi inna mama, która może wziąć sobie  te słowa do serca.

Zobacz także: Poprosiła o radę – wylał się na nią hejt. „Bycie w ciąży nie czyni cię niepełnosprawną”

Takiego wsparcia potrzebują przyszłe mamy. Podpowiadamy, jak z niego skorzystać

Spis treści

  1. "Co z ciebie za matka?"
  2. Grupy dla matek to siedlisko hejtu
  3. "Proszę, tylko bez hejtu"
  4. Jak poradzić sobie z hejtem w internecie?
  5. Czy można zrobić coś poza lekceważeniem hejtu?
  6. Dwie strony medalu
  7. „Niektórzy mają problem z rozróżnianiem hejtu od dobrej rady”
  8. Czy grupy wsparcia dla mam w ogóle mają rację bytu?
Nagroda PR Wings dla CM Medyk za walkę z pandemią i hejtem

"Co z ciebie za matka?"

Mamy, które szukają wsparcia i pomocy w internecie, nie zawsze je otrzymują. Niekiedy pytania, z którymi zwracają się do innych mam, są odbierane w sposób, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Zamiast porady jest atak. Wyśmiewanie lub wręcz wytykanie palcami, że pytanie w ogóle jest nie na miejscu.

Dochodzi do tego, że mama drugiej mamie potrafi wprost napisać: „Co z ciebie za matka?”, „Naprawdę tego nie wiesz, że zadajesz to pytanie na grupie?”, „Nie wszyscy powinni mieć dzieci”, „I po co ten post?”, „Dla mnie to skrajna nieodpowiedzialność”, „Głupotę zrobiłaś i tyle”.

Kontrowersyjne tematy dotyczą między innymi szczepień, wyboru fotelika samochodowego, karmienia niemowląt, chodzików i zdjęć z niepokojącymi wysypkami u dzieci, ukąszeniami lub innymi zmianami. Pod tego typu postami pojawiają się nawet gify z ludźmi jedzącymi popcorn, z niecierpliwością czekającymi na falę hejtu, która zaraz wyleje się w komentarzach.

Przeglądając grupy dla mam, widzimy, że coraz częściej posty są usuwane. „Usunęłam post, bo widzę, że zaraz rozpęta się burza w komentarzach” – pisze wprost jedna mama na grupie.

To przykład jeden z wielu. Zdarza się, że w kolejnym udostępnionym poście mama, na którą wylał się hejt, zaczyna się tłumaczyć. Przyznaje, że rzeczywiście nie pomyślała o konsekwencjach swojego działania, nie wiedziała, nie była świadoma.

Czyż jednak te grupy nie służą temu, aby dopytywać, gdy czegoś się nie wie, licząc na pomoc, a nie krytykęi? Czy to nie jest miejsce, aby ukazać inny punkt widzenia, wesprzeć, doradzić, wyjaśnić?

Grupy dla matek to siedlisko hejtu

Niektóre mamy mogą nie mieć w swoim otoczeniu nikogo bliskiego, kto byłby w temacie dziecięcych trosk. Zdarza się, że tracimy kontakt z przyjaciółkami, które nie zdecydowały się jeszcze na dziecko lub w ogóle nie chcą mieć dzieci. Inne mają już dorosłe pociechy i temat pieluch, wyboru proszku do prania, dolegliwości zdrowotnych, adaptacji w przedszkolu itp. ich po prostu nie interesuje.

Co jeżeli internetowa grupa wsparcia jest jedynym miejscem, gdzie możemy zwrócić się do kogoś o radę? Nie rozumie, skąd u innych matek taka złość i czasem wredne komentarze.

Aurelia Pobłocka jest psychologiem i mamą dwóch córeczek. Ukończyła z wyróżnieniem Uniwersytet Humanistycznospołeczny na SWPS w Sopocie na kierunku psychologia, specjalizacja — wspomaganie rozwoju.

Dziś prowadzi konsultacje i terapię macierzyńską w warszawskim Centrum Psychoterapii „Między Słowami” i prywatną praktykę — stronę internetową i konto na Facebooku @Psychologmacierzynski.pl, gdzie poruszyła sprawę hejtu mamy wobec innej mamy.

Wyjaśnia nam, co może kierować kobietami, które będąc matkami, nie zawsze mają zrozumienie dla innych mam.

— Po pierwsze, komentowanie w internecie jest dla niektórych osób okazją do wyrzucenia z siebie nagromadzonych negatywnych emocji. Dostęp do internetu mają wszyscy i w każdej sytuacji, zarówno gdy są spokojni, jak i rozdrażnieni. Totalnie nie wiemy, kto jest po drugiej stronie ekranu. Kąśliwą odpowiedź mogła napisać osoba, która była mocno zdenerwowana z różnych przyczyn, i w tym swoim wpisie dała upust swoim emocjom — tłumaczy ekspertka.

Jako drugi powód podaje zwiększone poczucie anonimowości. Wiele osób czuje całkowitą swobodę w wyrażaniu własnych opinii w internecie i robią to bez jakiegokolwiek hamulca. Nie znają się osobiście z osobą, która siedzi po drugiej stronie. Widzą nawzajem jedynie swoje podstawowe dane, zdjęcie profilowe lub jedynie pseudonim.

— To daje poczucie jeszcze większej anonimowości, a wtedy hulaj dusza z pisaniem negatywnych komentarzy. Myślę, że gdyby pytanie zostało zadane twarzą w twarz, nie padłyby takie odpowiedzi. Bo w kontakcie osobistym trzymamy się ram kultury osobistej, taktu. W świecie online wiele osób zapomina, że po drugiej stronie ekranu jest drugi człowiek i nie trzyma się takich zasad komunikacji, jakie miałby w kontakcie poza internetem — mówi psycholog.

Dodaje także, że w grupach dla mam są różne osoby, z większą lub mniejszą ogładą.

— Jedni odpowiedzą z kulturą, którą mają na co dzień, inni z jej brakiem, który też na co dzień im towarzyszy. Warto też powiedzieć o tym, że często krytykują i oceniają te osoby, które same tego doświadczyły. Niektóre z mam same usłyszały wiele negatywnych słów na swój temat, i teraz niosą ten negatywny przekaz dalej w świat — wyjaśnia.

"Proszę, tylko bez hejtu"

Na dużych grupach mamy piszą anonimowo. Wiedzą, że temat, który chcą poruszyć, jest kontrowersyjny i chronią się przed hejtem, nie upubliczniając swoich danych. Być może komentujące mamy nie wiedzą, kto dokładnie zwraca się z pytaniem, ale po drugiej stronie wciąż jest osoba, która czuje i czyta nieprzyjemne słowa.

Wiele zaznacza przed opisaniem problemu: „Proszę bez hejtu”. Czy takie działanie rzeczywiście pomaga go uniknąć? Psycholog Pobłocka uważa, że to wcale nie jest rozwiązanie.

— Podwójna obrona: piszę anonimowo, a i tak proszę o niehejtowanie. I niestety, pomimo tego, ten hejt się pojawia. A to boli. Przecież używając, anonimu nie wyłączamy swojej uczuciowości — mówi psycholog Aurelia Pobłocka.

Jak poradzić sobie z hejtem w internecie?

Publiczne upokorzenie to nic miłego, ale psycholog wyjaśnia, że w takich sytuacjach liczy się spokój i dystans. Ponadto, słowa, które hejtująca osoba do nas kieruje, źle świadczą o niej samej.

— Jeśli ktoś wylewa w komentarzu wiadro pomyj, to świadczy to o jego poziomie kultury i nietakcie — mówi specjalistka.

Co więcej, warto mieć świadomość, że każdy z nas ma różne poziomy wrażliwości. Wszystko też zależy od sytuacji życiowej, w której się znajdujemy. A mamy - na co zwraca uwagę psycholog - często też bywają bardziej wrażliwe. Tu działają bowiem hormony, trudne sytuacje z dziećmi i stres, które nadwyrężają nasz układ nerwowy.

— Możemy być bardziej podatne na zranienie w okresie wczesnego macierzyństwa — tłumaczy.

Dlatego, gdy nie czujemy się dobrze z danym komentarzem, odpowiedzmy sobie na kilka pytań.

  • Dlaczego to mnie tak poruszyło?
  • Jakie moje granice zostały przekroczone?
  • Co chcę z tym zrobić?
  • Odpuszczam, bo to zdanie jedno z wielu, jestem ponad to?
  • Podejmuję polemikę i odpowiadam, że to o kilka słów za dużo, nie o to pytałam?
  • Ruszyło mnie do tego stopnia, że zgłaszam moderatorowi grupy? 

— Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy bycie w grupie online, gdzie możesz spotkać te nieprzyjemne sytuacje, jest dla ciebie ok? Może uznasz, że bycie w grupach jest ci potrzebne i nie oddziałują na ciebie nieprzyjemne sytuacje, które czasami tam mają miejsce — podkreśla psycholog.

Specjalistka tłumaczy, że grupy online to wspólne miejsca dla wielu bardzo różnych osób.

— Z jednej strony potrzebujemy być otwarci na różne od naszych sposobów bycia, ale z drugiej strony to jest też nasza przestrzeń, i nie możemy pozwalać na przekraczanie naszych granic — podkreśla.

Zwraca uwagę, że niekiedy lepszym rozwiązaniem jest tworzenie malych grup, np. na komunikatorze typu messenger.

— Tam w mniejszym gronie można się wymieniać informacjami. Można wymieniać się informacjami choćby z jedną inną mamą, która ma dziecko w podobnym wieku albo starsze. Chodzi o to, żeby czuć zaufanie do tej osoby, czuć się w tej relacji dobrze — mówi psycholog.

Czy można zrobić coś poza lekceważeniem hejtu?

Psycholog pewnie odpowiada: Tak. Według niej dobrym rozwiązaniem jest zgłaszanie zjadliwych komentarzy moderatorom grupy oraz, o ile ktoś czuje się na siłach, można chłodzić emocje, które pojawiają się pod postem.

— Obserwuję, że kiedy pod postem zaczynają się pojawiać negatywne komentarze, nieraz znajdzie się osoba, która napisze: "Hej, hej. Po co te nieprzyjemności? Ta dziewczyna chciała tylko poznać odpowiedź na... Opinie zostawcie dla siebie." Fatalnie, że takie nieprzyjemne komentarze się pojawiają, ale dobrze, że znajdują się i osoby studzące nastroje i przywracające do meritum sprawy — wyznaje ekspertka.

Dwie strony medalu

Psycholog widzi dwie strony medalu. Po jednej stronie są osoby, które cierpią z powodu bolesnych komentarzy. Po drugiej osoby, które piszą te wszystkie słowa. Wbrew pozorom obie strony potrzebują zrozumienia i wsparcia.

Ekspertka radzi, że osoby, które hejtują w internecie powinny zatroszczyć się o siebie.

— Hejt w internecie jest upustem dla złości. Kiedy ktoś czuje tę emocję, to znaczy, że jego granice są przekraczane, a potrzeby niezaspokajane. Warto się temu przyjrzeć i zaopiekować tymi sferami swojego życia. Dla dobra tych osób i ludzi wkoło nich. Bo jak widać, obrywa się nawet nieznajomym w sieci — przyznaje psycholog.

„Niektórzy mają problem z rozróżnianiem hejtu od dobrej rady”

Warto zwrócić uwagę, że pewne słowa mogą być odbierane jako atak, a w rzeczywistości intencja jest zupełnie inna. Pod postem mamy, która zauważyła, że na grupie pojawia się coraz więcej nieprzyjemności, możemy przeczytać:

  • "Niektórzy mają problem z rozróżnianiem hejtu od dobrej rady",
  • "Niektórzy nie potrafią odróżnić hejtu od konstruktywnej krytyki",
  • "Szkoda, że ktoś zwykłą krytykę podpartą aktualną wiedzą uważa za hejt".
  • "Wiele osób nadinterpretuje słowo 'hejt' lub jest zbyt wrażliwa".

Psycholog tłumaczy, że dużym problemem interakcji w internecie jest zatarcie pewnych niuansów, które są widoczne i wyczuwalne w interakcjach twarzą w twarz.

— Ton głosu, mimika, postawa ciała. Tego nie widzimy, czytając komentarz. Także intencja osoby odpowiadającej mogła faktycznie być dobra, ale bez tych szczegółów zabrzmiało inaczej — mówi ekspertka.

Dodatkowo zwraca uwagę, że komunikujemy się z grupą różnorodnych osób. Różnimy się między sobą poziomami wrażliwości oraz sposobami wypowiedzi. 

— To, co dla jednej osoby będzie tylko dobrą radą, dla innej będzie już hejtem. Dobrze byłoby gdyby osoby piszące komentarze zastanowiły się, jak ich słowa mogą być odebrane, bo być może po drugiej stronie jest osoba bardziej wrażliwa. Ale na to nie ma czasu. Kilkanaście grup, setki postów prześledzonych w ciągu dnia. Część osób pisze komentarze wręcz lawinowo. I czasu na autorefleksję już brakuje — wyznaje.

Czy grupy wsparcia dla mam w ogóle mają rację bytu?

Wydawałoby się, że być może grupy dla mam nie mają racji bytu. Coraz więcej w nich tej złości, nienawiści i niezrozumienia dla siebie nawzajem. Tymczasem specjalistka podkreśla, że takie miejsca są jak najbardziej potrzebne.

— Jako młode mamy mamy wiele niepewności w sobie co do różnych aspektów dotyczących naszego bobasa. Internet stał się dla wielu mam źródłem uzyskania wiedzy o tym jak pielęgnować malca. Taka grupa mam wydaje się być skarbnicą wiedzy. Przecież są tam mamy starsze stażem, z większym doświadczeniem. Oczekujemy od nich wsparcia. I byłoby wszystko dobrze gdyby pytająca mama otrzymała merytoryczną odpowiedź na swoje pytanie — mówi psycholog.

Jak podkreśla, tak częściowo się dzieje. Co więcej, w macierzyństwie potrzebujemy tego wsparcia.

— Mama nie może być sama. Potrzebuje swojej wioski. Nie przekreślajmy grup wsparcia online. Pilnujmy tylko zasad kultury oraz dbajmy o pozytywną atmosferę tych miejsc. Bo są to miejsca ważne i potrzebne w dobie przeniesienia części życia do świata online — zaznacza ekspertka.