Moja przygoda ze smykami

2012-05-28 14:42

Piszą bloga, by mieć pamiątkę, by oderwać się od rzeczywistości, by uporządkować sobie rzeczywistość… Nierzadko odnajdują wsparcie u innych blogujących mam. W tym roku portal smyki.pl obchodzi swoją 7. rocznicę. To szmat czasu - dzieciaki rosną, ale dzięki internetowemu pamiętnikowi, wspomnienia zostają. Oskar12, Goska182, Mamagosia opowiadają nam swoją historię blogowania. Już teraz na pierwsze wpisy patrzą z wielkim sentymentem, a co dopiero będzie za następnych parę lat?

Moja przygoda ze smykami

i

Autor: _archiwum-murator Moja przygoda ze smykami

Spis treści

  1. Blogowanie daje mi…
  2. Kto czyta mojego bloga?
  3. Blogowanie kiedyś i dziś
  4. Gorsze chwile na smykach
  5. Zanim zaczniesz pisać, pamiętaj o…

Goska182 i Mamagosia myślały na początku o tym, by prowadzić tradycyjny pamiętnik – ręczne wpisy, wyklejanki itd. To jednak w sieci znalazły miejsce na pozostawienie swoich wspomnień związanych z macierzyństwem i nie tylko. - Na smyki trafiłam zupełnie przypadkowo – mówi Mamagosia. Szukałam w Internecie informacji o opiece nad niemowlęciem. Moje dziecko miało wtedy dwa miesiące. Pamiętam, że było mi ciężko. Prawie nic nie wiedziałam o tym, jak zająć się takim maluszkiem. Przypadkowo trafiłam na jakiś blog na smykach. Pomysł mi się bardzo spodobał, przemyślałam sprawę i dzień później założyłam własny blog – dodaje. - Kiedyś rodzice pisali pamiętniki ręcznie, wklejali zdjęcia. To cudowny prezent na 18-te urodziny. Dziś jeszcze większe możliwości daje Internet – taki blog to idealna okazja do wspomnień! – dodaje Goska182, która na smyki zaczęła zaglądać w 2008 r.

Blogowanie daje mi…

– Smyki są dla mnie odskocznią, miejscem, gdzie przy okazji pisania o wyczynach Oskara, przeczytam od innych mam: „nie martw się, mam to samo!” Na smykach mogę liczyć na poradę, ciepłe słowo, na wsparcie w trudnych chwilach, mogę się wyżalić – mówi Gosia Oskarowa. Były momenty, kiedy smyki były dla mnie gabinetem psychoterapeutycznym, otwartym całą dobę np. w czasie ciężkiej choroby mojej mamy i po jej śmierci. Realnie poznałam dziesięć smykowych mam. Są to wspaniałe kobietki, które ciepło piszą o swoich dzieciach i takie też są w rzeczywistości. Doskonale się rozumiemy. Już na pierwszym spotkaniu miałam wrażenie jakbym spotkała się z dawno niewidzianymi przyjaciółkami, a przecież nie widziałyśmy się wcześniej na oczy! – dodaje. Ja prowadzę dwa blogi – mówi Goska182 – jeden radosny z życia naszej córeczki, drugi w hołdzie mojemu cudownemu bratankowi, który zmarł kilka miesięcy temu, po ciężkiej walce z chorobą. Ten blog jest zupełnie inny. Zapisuję w nim swoje rozmowy z Mateuszkiem, których nigdy już nie przeprowadzę. Może to dla mnie taka terapia? Nie wiem. Wiem natomiast, że dzięki temu, że piszę on ciągle żyje w moich myślach. Poza tym – dodaje Mamagosia -  dla każdego rodzica dziecko jest powodem do wielkiej dumy, która tak rozpiera, że trzeba smyka pokazać światu, żeby nie wybuchnąć – śmieje się.

Dobrze wiedzieć

Po roku pisania bloga, Gosia Oskarowa dała na nim taki wpis: Motyllandia Oskarkowa ma rok. Rok temu zwabiona reklamą w gazecie, poprosiłam Paulę (starsza córka przyp. red.) żeby założyła bratu bloga. Liczyłam na to, że to ona będzie go prowadzić. Ja, zagorzała przeciwniczka uzależnionych internautów, wcale się do tego nie paliłam. Szydziłam z ludzi, którzy wisieli na Internecie – wybaczcie - dziś bije się z pokorą w pierś. Pierwszy wpis powstał trzy dni później. Paula suszyła mi głowę: „No napisz coś!”Od początku wiedziałam, że nie chcę tu opisywać tego zwyczajnego dnia mojego syna. Chciałam wyłapywać tylko barwne sytuacje. Takie moje „motyle” – zachwycające, kolorowe niezwykłe... I tych „motyli” Oskarkowych łapało się w bloga coraz więcej i więcej… - w miarę jak Oskar rósł i broił coraz częściej.

Kto czyta mojego bloga?

- Piszę głównie dla siebie, dzieci i męża. Lubimy czytać wpisy sprzed kilku lat. Myślę, że za kolejnych kilka lat czytanie pierwszych wpisów będzie niesamowicie fascynujące –  mówi Mamagosia – zachwyt rodziny i znajomych nad samym pomysłem prowadzenia bloga, utwierdził mnie w przekonaniu, że będę pisać. Dziś jak wspomnę znajomym, że blog nadal istnieje, są pozytywnie zaskoczeni. Ci co zaglądają, zazdroszczą wytrwałości i takiej pamiątki. Co prawda teraz trochę mało czasu na smykowanie, a wrażeń do spisania ciągle przybywa…

Blogowanie kiedyś i dziś

- Niestety czasu na smykowanie coraz mniej, ale staram się te „motylki” Oskara wyłapywać i ładować w bloga. Gdy tylko mam chwilkę, zaglądam do moich ulubionych blogów. Nie zawsze komentuję, ale czytam. Ja po prostu muszę wiedzieć co słychać u innych smykowych mam! – mówi Gosia Oskarowa.  - Dla mnie (Mamagosia) smykowanie na początku było odskocznią od codzienności. Prowadzenie bloga pomagało mi w uporządkowaniu spraw. Był to mój sposób na spędzanie czasu, cel w życiu. Samo pisanie to jedno, a drugie to kontakt z innymi mamami. Mają one takie same dylematy, rozterki, problemy. Nie ma się co oszukiwać – przy niemowlaku to było moje jedyne życie towarzyskie. Dziś prowadzę bloga głównie ze względów sentymentalnych.

Bloguj na smyki.pl i weź udział w konkursie na Blog Roku 2013

Gorsze chwile na smykach

- Lata mijają, a smyki wciąż są dla mnie odskocznią. Miejscem, w którym czuję się jak w domu. A w domu, jak to w domu – też zdarzają się awantury. Były sytuacje, że ktoś nie doczytał, źle zrozumiał… Raz musiałam bloga zabezpieczyć – zamknąć dla osób z zewnątrz. – wspomina Gosia Osakrowa.

Zanim zaczniesz pisać, pamiętaj o…

Lata prowadzenia bloga dają masę różnych doświadczeń… - Nie jest ważne, żeby szczegółowo opisać wydarzenie każdego dnia, ale żeby napisać, że miało miejsce coś wyjątkowego i ważnego. Kiedy przeczytamy taki wpis za kilka lat, wspomnienia same napłyną. Rozpisywanie się szybko wypala chęć do prowadzenia bloga. I kolejna rada - nawet jak przerwie się blogowanie na kilka tygodni lub miesięcy, warto powracać do pisania. W perspektywie kilku lat, brak wpisów z paru tygodni będzie prawie niezauważalny – radzi MamaGosia. - Na początku – wzorem innych, pisałam bloga tak, jakby pisał go Oskar. Potem zaczęły pojawiać się wpisy pisane przez mamę – przeze mnie. Teraz moje notki są tworzone z pozycji obserwatora, który stoi jakby z boku. Tak jest mi łatwiej – mówi Gosia Oskarowa.

Blogi bohaterek tekstu:www.juleczka25.pierwszyblog.pl www.oskar12.lovely.pl www.patryk.smyki.pl