W przypadku Lewego uwierzyłbym, że grana była "Bo mój chłopiec piłkę kopie", a przy Marszałku Piłsudskim mogła to być "Bogurodzica". Ale jeśli wierzyć tym teoriom, to każda matka puszczałaby dziecku Final Countdown licząc, że w końcu nie będzie trzeba nosić brzucha, a malec migusiem wyjdzie na świat. Tak łatwo to nie ma.
Poza tym trzeba też pamiętać, że muzyczne gusta u dzieci kształtują w dużej mierze rodzice. I to zarówno przez swoje ulubione utwory, ale także przez te których całkowicie zakazują.
Konia z rzędem temu, który zakaże dziecku – żeby nie słuchało brzydkich piosenek z przekleństwami, a ono grzecznie wypełni tę prośbę, a wszystkie płyty z eminemem, liroyem albo paktofoniką odeśle do okolicznego domu starców. Życzyłbym sobie takiego prezentu pod choinkę. Serio.
A więc jeśli ustaliliśmy, że zakazywanie równa się – dziecko i tak to zrobi. To trzeba też pamiętać, że jest szereg utworów, które niezależnie od upodobań trzeba znać. Dla mnie – niebawem 30-letniego faceta [dłuższe niebawem] dawniej była to muzyka Queen, AC/DC, Scorpions czy później Green Day, Oasis czy Coldplay.
I im starszy byłem, tym łatwiej było mi wracać do staroci takich jak Presley, Fogg, Sinatra czy soundtrack z Pulp Fiction. Ten ostatni to szczególny przypadek, bo muzyczka fajowa – ale żeby pokazać kilkuletniemu dziecku niektóre sceny z tegoż Tarantino...?
Matka dziecka zrobiłaby ze mną to samo, co Marcellus Vallace z Tonnym Rockim Horrorem [przez okno, głową na szklany ogródek, tak aż odebrało mu mowę]. Dlatego – nie ryzykuję. Na razie.
Czytaj: Muzyka dla niemowląt: czego powinny słuchać najmłodsze dzieci?
Stary radzi, co kupić najbliższym pod choinkę
Poniżej kilka muzycznych kierunków – ale i kierunków, w której może pójść malec po przesłuchaniu paru nutek.
- Blues/jazz – dzieci o takim uosobieniu bujają się w rytm plumkania, zabawki układają w równym rzędzie, nie plują i nie chrumkają, a przy myciu głowy albo wyciąganiu glutów z nosa, delikatnie mruczą pod nosem jakiś hit B.B Kinga albo Katie Meluy.
Jako rodzic prawdopodobnie dobrze śpisz, bo Twoje dziecko uwielbia zasypiać i robi to szybciej niż Ty po zwaleniu 16 ton węgla do piwnicy. Dynamiczne raczkowanie, czy próby ucieczki z wózka raczej nie wchodzą w grę – a możesz liczyć na spokojne prowadzenie się i kiedy zepsuje Ci się czujnik parkowania w samochodzie to dziecko śpiewającym, aksamitnym głosem wskaże Ci, że zaraz przygrzmocisz w betonowy słupek.
Wśród pozytywów są także załatwione kolędy na święta, a dmuchanie świeczek dzięki pojemnym płucom – przez śpiewane pod prysznicem utworów Etty James, będzie możliwe z pokoju obok.
Czytaj: Tato kup mi chomika!!! Czyli przygody bohatera za kilkanaście złotych
- Techno/trance/elektro – możesz zauważyć, że u dziecka – nawet kilkumiesięcznego kark jest wyraźnie silniejszy od reszty ciała. To od ciągłego ruszania głową w rytmie umc-umc-umc. Bez obaw to prawdopodobnie nic niebezpiecznego [to żarty, jak coś sie dzieje to do lekarza].
Bywa że dzieci nie wiedząc jeszcze w jakich miejscach puszczane są techniawki i że czasami ma to związek z używkami, mylą rytmiczne dyskotekowe nuty z buczącym odkurzaczem. W niektórych przypadkach dochodzi do tego syczenie i szumienie, znane z tych śmiesznych usypiaczy z jutuba zapętlonych na 5 godzin [to działa, serio dziecko zasypia, jak coś jednostajnie szumi].
Może się wydawać że ten rodzaj muzyki nastręczać może różnych kłopotów – na przykład ze słuchem. Ty mówisz, wynieś śmieci – a z pokoju słyszysz tylko łupankę, która nie jest dźwiękiem przetrząsanej szafy w dzień porządków. Ze swojego podwórka podpowiadam, że kilkumiesięczne dziecko – słysząc elektro-brzmienia nagle się uspokajało i pozwalało się przewinąć. Ale to może dlatego, że robiło bardzo dziwną minę, która sugerowała – "Tato, co ty mi puszczasz. Przewijaj mi te brudy i daj już spokój".
Polecany artykuł:
- Rap/hip-hop – jeśli dziecko upodoba sobie tzw. czarną muzykę, to nie zdziw się, że krok w rampersach i pajacykach będzie obniżony znacznie niżej. Oprócz tego zawczasu kup deskorolkę zamiast konika na biegunach. Zamiast czapki z uszkami na zimę – koniecznie fullcap.
Podobnie w kwestii gryzaków – nie trzeba, wystarczy złoty łańcuch. Dość szybko zauważysz, że malec ma opanowane słowa na ka, na pe i na de. I tylko od Ciebie zależy co z tym zrobisz. Bo jeśli nie straszne Ci uwagi w dzienniku wpisywane na czerwono i tłumaczenie się przed przyszłą panią dyrektor szkoły Twojego dziecka – spoko, rób co kochasz.
Ale jeśli masz w głowie trochę rozumu, to warto pogadać o przekleństwach, najlepiej ich nie używać albo w ostateczności wspólnie słuchać wypikanych wersji eminema, paktofoniki czy kalibra 44. Bolesne to, ale o dzieci trzeba dbać.
Poza tym jeśli malec zostanie raperem, to prawdopodobnie będziesz bogatym ziomkiem i jakiś inny ziomek z osiedla akurat będzie prawnikiem – to za platynowe płyty swojego syna albo córki kupisz całą kancelarię i można przeklinać do woli. Gangsta life!
Czytaj: Tato, skąd się biorą dzieci?
- Rock/metal – sex, drugs, and rock&roll – chyba nie trzeba mówić, że co najmniej dwa z tych elementów doprowadziły Cię do bycia ojcem. I choć nie będzie tu ani jednego moralizatorskiego słowa o tym co wypada w młodości, a co nie – to jest jedna rzecz, o której nie można zapomnieć. Klasyka rocka.
Z mojej strony to trochę subiektywne, bo na takiej się wychowałem, ale warto przekazać kim byli Ci, od których wszystko się zaczęło.
Nazwisk nie wymieniam, bo jak pominę Slasha, Mercurego czy Cobaina to zaraz jakiś janusz się obrazi i tyle będzie z twórczości. Dlatego warto odsyłać do korzeni, bo jakby się przyjrzeć to wiele hiciorów z list przebojów to kropka w kropkę to co było grane już kilkadziesiąt lat temu.
Dziecko z rockowym zacięciem może być trochę niepokorne, parę razy zarwie lekcje i być może przypali dymka za blokiem. Ale jeśli wyrośnie na tak wspaniałego człowieka, jak ojciec to wszystko powinno być spoko.
Uwaga z metalowymi i rockowymi brzmieniami przy maluchach. Same mogą nie ogarniać czy to ktoś rozmontowuje ich ulubione zabawki, czy sąsiad włączył wiertarkę udarową i nie daje spać.
- Bajki – kategoria "inne", ale równie ważne. Bo w sumie bajki to historyjki – tutaj mowa o opowiadanych w wersji audio. Fajne rozwiązanie jak sam nie masz umiejętności opowiadania i trzymania w napięciu czy wilk zeżre babcie czy myśliwy wcześniej zrobi z niego grilla.
Godne polecenia są te, w których teraz wielcy aktorzy – Fronczewski, Zborowski, Kwiatkowska, Seniuk Pazura występowali jako stare babcie, skrzeczące ropuchy albo wiedźmy na miotłach. Dziecko po przesłuchaniu takiej historii może albo zasnąć – bo to bajka na dobranoc najczęściej albo przynajmniej się uśmiać.
Ważne, że ćwiczy skupienie – więc walka z ewentualnym zespołem nadpobudliwości zawczasu może być wygrana. Nie mówię, że tak będzie ale jednak bajka to taki fajny czas. A i dla samych rodziców to też rozrywka, bo zasłuchane dziecko nie słyszy harców, które mogą dochodzić z innej części domu.
Więcej artykułów Szymona i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie www.jestemtwoimstarym.pl