Spis treści
Gdy tylko aktorka zniknęła z ekranu, moi nastoletni synowie, choć wcześniej zaangażowani w jakieś swoje dyskusje, głośno zaprotestowali:- Ej, dlaczego przełączyłeś?- Hokej leci – powiedziałem wskazując na ekran.- Ale myśmy oglądali...- To nie dla was film – postanowiłem szybko zamknąć dyskusję najbardziej wyświechtanym i w zasadzie głupawym argumentem. Bo właściwie, dlaczego gołe baby w telewizji nie są dla nich? A jeśli nie dla nich, to dla kogo?
W internecie jest wszystko....
- Tato – powiedział starszy z synów. – Ja za chwilę będę pełnoletni. Poza tym w internecie są teraz rzeczy, o których ci się nawet nie śniło. A kiedy zamykam się w pokoju, mam wszystko na wyciągnięcie ręki, naprawdę. - Skoro tak, to idź do pokoju zakosztować tych rzeczy, a mi tego oszczędź.
Syn wstał obrażony i faktycznie zamknął się u siebie na górze.- No, chyba zwariowałeś! – powiedziała do mnie żona, gdy umilkły kroki na schodach.Reszta dzieci, czując, że idzie na burzę, schroniła się gdzieś po kątach, żeby nie otrzymać rykoszetem, gdy zacznie grzmieć i błyskać.- Zwariowałeś! – powtórzyła małżonka. – Wysłałeś go do internetu na seans pornograficzny?- Nie wiadomo... – broniłem się nieporadnie. Nic nie mówił o pornografii.
Ale wiedziałem, że żona ma rację. Bałem się dyskusji na damsko-męskie tematy, sam przed sobą nie umiałem znaleźć argumentów przeciw goliźnie w mediach i wolałem zakończyć sprawę siłowo.- Idź teraz na górę i sprawdź, co on robi. Nie poszedłem. Postanowiłem najpierw sprawę przemyśleć, żeby znowu nie palnąć głupstwa. Dumałem, dumałem, aż wydumałem.
Wszystko dobre, byle z umiarem?
Minęło kilka dni, znów byliśmy razem w dużym pokoju, a w telewizji leciał hokej. Uznałem, że moment jest dobry.- Obejrzymy jakiś film? – zagaiłem.- Oj, lepiej nie! – w głosie starszego z synów słychać było wyłącznie sarkazm. – Nie wiadomo, co pokazują, to nie są filmy dla nas.- Porozmawiajmy więc o pornografii, chcesz?
- Z chęcią. Mam na ten temat tylko jeden argument. Wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem. Zresztą, ciebie to też interesuje, inaczej byś się tak przed tym nie bronił.- Ściśle rzecz biorąc, to są dwa argumenty, oba - niestety - nietrafione. Po pierwsze: nie wszystko jest dla ludzi. Owszem, ludzie to wymyślili, tak jak narkotyki, handel niewolnikami czy ściąganie na klasówkach. Nie wszystko, co wymyślono warte jest używania, nawet w umiarkowanym zakresie. Po drugie: zupełnie nie interesuje mnie pornografia. Co nie znaczy, że nie interesują mnie damskie ciała. To dwie różne rzeczy.
Syn spojrzał na mnie z uznaniem. Poczuł, że naprawdę chcę dyskutować.- Ściąganie na klasówkach? Dobre. Ale chyba nie powiesz, że tamta babka z filmu ci się nie podobała!- To nie ma znaczenia. Jeśli coś jest niewłaściwe, to staram się tego nie robić, nawet jeśli daje przyjemność.Syn się zamyślił, milczał przez chwilę, a potem powiedział:- Nie przekonuje mnie to. To jak zjedzenie batonika. Wszyscy to wiedzą: tuczy, zawiera masę cukru, psuje zęby i tak dalej. Ale nie widzę powodu, by sobie od czasu do czasu nie zjeść. Naprawdę nikomu nie szkodzę. Musisz mnie zarzucić przygniatającymi argumentami, bo na razie nie czuję się przekonany. Niestety, od czasu do czasu trzeba ściągnąć na klasówce, choćby się miało potem z tego spowiadać.
- No dobrze... - westchnąłem. – To cię zarzucę. Uważaj: religijne argumenty znasz, nie będziemy ich tu wałkować. A z tych bardziej doczesnych zapamiętaj sobie jeden. Te panie i ci panowie z filmów z dla dorosłych zarabiają w ten sposób na życie. - No i co ja na to poradzę? Taki sobie wybrali zawód, dorośli są.- Ale to ty im płacisz pensję. Kiedy płacisz za możliwość emisji filmu lub choćby oglądasz reklamy dołączone do projekcji, składasz się na pensje producentów i aktorów pornograficznych. Finansujesz nierząd, prostytucję. Podoba ci się taka rola?Nic nie odpowiedział.
- Gdyby nikt nie oglądał tych filmów, reklamodawcy by nie zarobili, a państwo aktorzy pracowaliby w warzywniaku, na budowie albo w biurze projektowym. Odmawiając udziału w tym biznesie, ratujesz ludzi przed stoczeniem się do rynsztoka.- Ja sam? Ratuję? Daj spokój.- Tak. Ty sam. Każdy z nas z osobna.
Przekonałem go, naprawdę! Ale jeszcze mi było mało tej rozmowy.- To zresztą zabija także ciebie – powiedziałem prowokacyjnie.- Mnie?! To już całkiem jak kulą w płot. Mnie to nic a nic nie zabija.- Udowodnię ci to, obejrzymy razem film erotyczny.Synowi zaświeciły się oczy. Poleciał na górę po laptop. Takie eksperymenty chyba mu się bardzo podobały.
Co za film!
Włączyłem komputer. Nieoczekiwanie wokół zebrała się cała rodzina. Chyba chcieli sprawdzić, czy faktycznie przeprowadzę próbną emisję porno. Otworzyliśmy youtube, poszperałem w historii oglądanych filmików i jeden z nich włączyłem. Na ekranie Fred Astair i Ginger Rogers. On we fraku, ona w czarnej sukni długiej prawie do kostek.Zaczęli tańczyć. Robili to fantastycznie, trudno było oderwać wzrok. W pewnej chwili zastopowałem filmik.- Widziałeś to? – zapytałem.- Co? - mój syn chyba nie wiedział, o co mi chodzi.Cofnąłem nagranie o 20 sekund i jeszcze raz puściłem.- No i? – zapytałem po chwili.- Nic nie widziałem, przysięgam. Tylko tańczą.- Jeszcze raz.Te same 20 sekund, po raz trzeci. Znów wcisnąłem pauzę. Nastała chwila ciszy.
- Pokazała kolana – wydukał wreszcie mój syn.Tak, Ginger Rogers zrobiła piruet i odsłoniła nogę aż do uda.- Zobacz, jakie ma rewelacyjne nogi. - Ja też mam niezłe – wtrąciła małżonka.- Jak najbardziej – potwierdziłem ochoczo. – Ale ciężko zachwycić się zgrabnymi nogami, kiedy codziennie faszerują cię golizną od stóp do głów. To nas otępia, zabija wrażliwość. Rozumiesz teraz?- Puść mi to jeszcze raz, od początku – poprosił syn.Obejrzeliśmy więc jeszcze raz erotyk sprzed prawie stu lat, w napięciu czekając aż tancerka wykona piruet. A w chwili, gdy tego dokonywała, z męskich gardeł wydobyło się ciche, szczere westchnienie uznania. Naprawdę miała rewelacyjne nogi...