Spis treści
Kiedy jeszcze przed przyjściem malca na świat rozbijasz się po knajpach, wracasz do domu nocnym autobusem w otoczeniu podpitych dżentelmenów, nie dokręcasz kurków od gazu bo mieszkanie wynajmujesz – i nie musisz dbać, bo nie Twoje – nie ma mowy o tym, że dbanie o otoczenie jest istotne. Tym bardziej nie dbasz o siebie, bo kawalerski czas to wpisana w życiorys nieśmiertelność. Można wdać się w bójkę, rozwalić wargę [komuś lub sobie], jak trafisz na dołek to nikt się nie martwi, a jak spowodujesz stłuczkę to nie ma obaw o bezpieczeństwo a jedynie o cenę blacharza.
Nagle, przychodzi czas, w którym jak Chylińska kiedyś śpiewała: powiesz sobie dość. Bo musisz. I okej, ktoś powie że czas zaradnych mężczyzn się już skończył: że mamy internet, pieniądze zarobione w korpo, że lepiej zamówić nowe niż naprawiać stare, że za leczenie i tak NFZ pożera składkę i nie ma co się ubezpieczać. Ale czasem jest tak, że można zdobyć sporo punktów szacunu u matki, dzieci albo teściów. Zazdrosne spojrzenia też, bo facet który naprawia i jest zaradny [jak mówi internet] bywa pociągający. Ja na chłopakach się nie znam, ale śrubkę przykręcić umiem kiedy trzeba.
Jest szereg rzezy, które tak jak MacGyver, Bob Budowniczy, Pomysłowy Dobromir musisz mieć przy sobie stając się ojcem. Nie ma rady. Niezbędnik jest obowiązkowy. To umiejętności, przedmioty, zdolności. Albo przynajmniej żebyś wiedział jak gdzie wrzucać proszek, a gdzie płyn w pralce, ale też żeby móc zaimprowizować w sytuacji, w której dziecko ryczy bo urwało lalce głowę, a Ty masz gdzieś pod ręką kropelkę, którą szybko skleisz dyndający łepek.
Po pierwsze
Pierwsza pomoc: To podstawa podstaw. Nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie czas na to, żeby uratować komuś życie. I nie ma znaczenia czy to będzie krztuszące się dziecko czy ranny pies, któremu wypadł mleczak. Zasady pierwszej pomocy, apteczka, telefon alarmowy. Liczba uciśnięć, sztuczne oddychanie, przetykanie zatkanego nosa i rozsądne korzystanie z leków zgodnie z ulotką. Niby to sztywniackie podejście, ale wygrywasz grę o życie, tylko wtedy gdy masz wiedzę jak móc je ratować. Każdy ratownik Ci to powie, a oni się chyba znają – bo nie jedno życie uratowali.
Czytaj: Dziecko gwarantem bałaganu - czyli dlaczego nie ma szans na to, żeby panować nad wszystkim
Po drugie
Drobne rzeczy, które ratują w codziennym życiu: jest tak, córka ma za parę minut jasełka, cała szkoła patrzy, życzysz jej powodzenia i nagle bang: tiul się urywa, guzik wylatuje, anielskie skrzydła nie trzymają się pleców. Katastrofa. Ale Ciebie to nie dotyczy. Wyciągasz z portfela [swobodnie się mieści] nitkę i igłę. Myk, Myk. Dwa ruchy i pożar ugaszony. I w dodatku jesteś ojcem roku. Brzmi kusząco.
Podobnie z elektroniką. Telefon pada, tablet rozładowany, światełka nie świecą. I znowu – myk, masz powerbanka. Bo o tym pomyślałeś i jesteś gotowy. Drugi tytuł ojca roku – i to w jednym roku [może by nową półkę na medale].
Po trzecie
To co nosisz w kieszeni: nie ma nic bardziej wpieniającego niż wypchane kieszenie, serio. Szlag Cię trafia, że wystaje Ci z czterech liter jakiś napchany portfel [ojciec z założenia jest bogaty, szkoda że nie w pieniądze], klucze, telefon, tysiąc pierdół. Ale wychodząc z dzieckiem warto mieć drobiazg, które zabezpieczą was przed kłopotami. Mowa tu o chusteczkach higienicznych. Wytrzesz nimi kupę na bucie, wytrzesz bobasowi nos i ryjek. Jak trzeba to zawiniesz w chusteczkę lizaka i cukierki [ratując białą tapicerkę swojego beemwu]. Przyda się także do ocierania łez, podczas przewijania, a drożdżówka z lukrem nie zeschnie w drodze do domu.
Paczka chusteczek to kilkadziesiąt groszy. Czasy materiałowych chustek co prawda się skończyły i raczej to dziadkowa domena. Ale moda dla ojców to coś względnego, więc jeśli jesteś eleganckim jegomościem, celulozową chusteczkę możesz zastąpić poszetką. O ile nie wydałeś na nią jakichś wielkich pieniędzy. Bo trochę szkoda, chociaż przy tragicznym płaczu dziecka nie ma półśrodków. Kasa albo spokój.
Czytaj: Sport młodego ojca — czyli w czym rodzicom pomoże dbanie o formę
Po czwarte
Umiejętności – to już grubsza sprawa bo nie da się umiejętności włożyć do kieszeni. Możesz mieć jednak w jednym palcu pewne rzeczy czy schematy, które zrobią z Ciebie supertatę. Zamiast wyrzucać rzeczy, można je naprawić. Często wystarczy klej, taśma, dla bardziej zaawansowanych można coś przylutować, zgrzać. Jest z tym trochę zabawy, ale satysfakcja z bycia bohaterem w swoim [domu] jest bezcenna.
Jeśli dziecko koniecznie czegoś chce, a akurat tego nie ma – może da się to zbudować. Tutaj na przeciw wychodzą klocki. Raz, że zabawę łączysz z pożytecznym efektem zaprowadzenia spokoju w domu. Dwa, dziecko nauczy się kreatywności i nieszablonowych działań. Przyszli rekruterzy twojego dziecka będą wniebowzięci, a teraz malec – kiedyś dorosły może poratuje Cię groszem na starość, jeśli okaże się że wychowałeś prezesa dużej firmy [albo prezeske].
Czytaj: Szał zakupów - Stary radzi, jak nie zbankrutować przed narodzinami dziecka
Po piąte
Uśmiech, żart, small talk. Nie ma bardziej powalającej rzeczy niż kulturalny, dobrze wychowany i porządny mężczyzna. A już ojciec to już w ogóle. Wygrywasz wszystko. Wiadomo, że pokusa wydarcia się na wredną sprzedawczynię w warzywniaku za to, że oszukuje Cię na pietruszce. Z tym nie dyskutuję, sam czasem tak robię. Ale z reguły polubowne załatwienie sprawy, obrócenie sprawy w żart, łagodny uśmiech – po prostu łagodzą obyczaje i pozwalają na szybsze wejście w kolejkę, załatwienie sprawy w urzędzie, zdobycie kontaktu do lekarza rodzinnego.
Zagadać sąsiadkę w windzie, wymienić parę słów jest zawsze lepiej niż stać cicho w kącie i gapić się w telefon. Szczególnie, że starsze pokolenie może nie czaić, że smartfony są wporzo. I w wielu przypadkach będą mieli Cię za gbura. A nawet jeśli nie to gdy przyjdzie dzielnicowy w sprawie zarysowanego auta na parkingu to na bank będą Cię kryć, że nie jesteś parkingowym piratem. Dbaj o ludzi. To często wraca z nawiązką.