Nie czuję instynktu macierzyńskiego - czy jestem wyrodną matką?

2008-05-26 17:40

Jakie są objawy instynktu macierzyńskiego? - przez całą ciążę prowadziłam wśród znajomych ankietę o relacji matka–dziecko. Odpowiedź zawsze była taka sama: Och, będziesz wiedziała, instynkt ci podpowie. Niestety, mój instynkt najwyraźniej brzydził się podpowiadaniem. Kiedy dziecko zaczynało płakać, nie miałam pojęcia, o co chodzi. Przewinięta. Nakarmiona. Ukołysana. Bez kupy (notabene tę kwestię zawsze taktownie pomijała milczeniem). Czego ona chce ode mnie? W takich sytuacjach coraz częsciej zastanawiasz się czy nadajesz się do macierzyństwa czy po prostu jesteś wyrodną matką?

Wyrodna matka

i

Autor: photos.com

Spis treści

  1. Instynkt macierzyński - jak zrozumieć o co chodzi dziecku?
  2. Instynkt macierzyński - dlaczego dziecko płacze?
  3. Sens macierzyństwa

Nie czułam instynktu macierzyńskiego, nie działo się z moimi uczuciami. Siadałam z dzieckiem w fotelu i cierpliwie czekałam. Może to stanie się teraz, za chwilę? Może w końcu poczuję tę magię macierzyństwa, o której opowiadają koleżanki. Do tej pory moja więź z córką była raczej mizerna. Pięćdziesięciodwucentymetrowa dziewczynka, z którą nie miałam żadnego kontaktu, raczej mnie przerażała niż rozczulała, nie odczuwałam żadnego instynktu macierzyńskiego. Zwłaszcza kiedy mała buzia wyginała się w podkówkę.

Instynkt macierzyński - jak zrozumieć o co chodzi dziecku?

Zadzwoniłam do Anki, mamy miesięcznego Antka. – Mój Antoś wcale nie płacze. Tylko je i śpi. Zadzwoniłam do Iwony, mamy dwumiesięcznej Oli. – A co jadłaś? Może ma kolkę? – Jem tylko bułki z wędliną i rosół z kurczaka! – A widzisz! – triumfowała Iwona. – Kurczak jest podejrzany. Jedz indyka. Jak ja zjadłam pierogi z mięsem i cebulką, Olka płakała rozdzierająco przez trzy godziny – ciągnęła Iwona. – A po ogórkach to musiałam brać antybiotyk, takiej dziecko dostało wysypki. Obejrzałam dokładnie moją córkę. Nie miała wysypki. Ale mogła mieć kolkę. – Czy twoim zdaniem ona płacze rozdzierająco? – zapytałam męża. Popatrzył na małą, na mnie i wzruszył ramionami. – Idź, przeczytaj o kolce! – zarządziłam. Moim zdaniem płakała rozdzierająco. Próbowałam jakoś ją uspokoić. Ale ani przytulanie, ani bujanie, ani śpiewanie (tu się jej akurat nie dziwię) nie pomagało. – Dzieci, które mają kolkę, płaczą głośno, płacz trwa kilka godzin, nie dają się uspokoić… – pospieszył z wyjaśnieniem książkowy teoretyk. – A jak długo ona tak płacze? – Nie wiem. – Jak to, nie wiesz?! – zdenerwowałam się. – Skoro ja noszę dziecko, to ty mógłbyś spojrzeć na zegarek! – Cicho bądź – szepnął małżonek – bo dziecko obudzisz… Popatrzyłam na małą. Niezrażony ignorancją rodziców podmiot rozmowy smacznie spał.

Instynkt macierzyński - dlaczego dziecko płacze?

W końcu dotarło do mnie coś najbardziej oczywistego na świecie: dziecko płacze, bo nie umie mówić. Po prostu. Dałam się zwieść obiegowej opinii, że płacze się wtedy, kiedy jest źle. A ona szlocha, bo chce mi w ten sposób coś powiedzieć. Że też wcześniej na to nie wpadłam. Poszłam więc po rozum do głowy i zaczęłam tłumaczyć sobie jej zawodzenie. – Uuuuu… aaa… – znaczy: Już dawno mnie nie przytulałaś, mamo. – Buuu… leee… – to: Chętnie bym coś przekąsiła. – Neee… – Nie chcę bekać! Chcę spać!!! Gdybym miała większy talent do języków, uniknęłybyśmy wielu nieporozumień.Jak chociażby ostatnio, kiedy uparłam się, żeby ją nakarmić, a ona po prostu miała ochotę na drzemkę. O!Znowu coś do mnie mówi:– Aaaa… eee…To niesamowite, w jakim tempie takie niemowlę rozszerza słownictwo.– Uaa… uaaa… Ciekawe, co to może znaczyć?Czy ktoś może ma słownik?!

Czytaj też: Alienacja rodzicielska - co to znaczy?

Sens macierzyństwa

Ten dzień nie różnił się niczym od innych. Było trochę pochmurno i termometr nie zamierzał rozpieszczać nikogo wysokim słupkiem rtęci. Wstałyśmy ok. 6.00. Przewijanie, karmienie, marudzenie… Zwyczajowy rytuał. W końcu mała usnęła. Jakoś źle ją trzymałam, bo po paru minutach zdrętwiało mi ramię. Wsunęłam prawą rękę pod jej głowę i delikatnie wysunęłam lewą. Z buzi wyskoczyło beknięcie, a zaraz za nim popłynęło mleczko. Popatrzyłam jak cienka strużka wije się po szyjce, by w końcu znaleźć ujście gdzieś w śpioszku. I wtedy to się stało. 

Czułam jak kropelka po kropelce puste słowa napełniają się znaczeniem. Oszołomiona siłą tych uczuć, z rozkoszą tuliłam wysmarowane mlekiem życie. Cud się spełniał. Błękity łypnęły na mnie radośnie, a usteczka złożyły się do najsłodszego z uśmiechów. Zostałam matką. Dziękuję…

miesięcznik "M jak mama"