Gdy byłam dzieckiem największym wyzwaniem było chyba zadzwonienie (telefonem lub domofonem) do obcej osoby i rzucenie jakiegoś „zabawnego”, ale niewinnego hasła. Dziś oznaką odwagi są różnego rodzaju „czelendże”, które mrożą krew w żyłach. Rodzice doskonale zdają sobie sprawę z tego, że na ich dzieci czyha wiele zagrożeń. Nie spodziewamy się jednak, jak dziwne formy przybierają.
Myślisz o grze w tzw. słoneczko? Ta zabawa jest już passé, w dobie internetu popularnością cieszą się wyzwania, którymi możesz pochwalić się (właściwie) całemu światu. Musimy być uważni i nie ignorować pozornie niewinnych haseł, jak „czerwony delfin”. Kryje się za nim niebezpieczne wyzwanie, które wróciło w zmienionej formule.
Czerwony delfin: uważaj na nowe wyzwanie dla dzieci
Słyszałaś może o „niebieskim wielorybie”? To gra, która polegała na wykonaniu 50 różnego rodzaju niebezpiecznych zadań, a oglądanie horrorów to najdelikatniejsze z nich. Chociaż mówi się, że zabawa stała się popularna przez jej nagłośnienie, dobrze, aby rodzice mieli świadomość, na co mogą trafić ich dzieci. Szczególnie że w mediach społecznościowych pojawiają się odnośniki do nowej wersji gry.
Troje nastoletnich dzieci z powiatu pyrzyckiego (województwo zachodniopomorskie) dokonało samookaleczenia na ramionach i przedramionach poprzez wycięcie ostrym narzędziem symbolu f50. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi już śledztwo dotyczące namawiania tych trojga ustalonych dotychczas małoletnich do targnięcia się na własne życie
- czytamy w archiwalnym komunikacie Prokuratury Krajowej.
Przed laty policja prowadziła spotkania z nauczycielami i rodzicami, podczas których przybliżała im krążące po sieci zabawy i konsekwencje, które za sobą niosą. To niezwykle delikatny temat - z jednej strony nie możemy za bardzo „rozdmuchać” sprawy (dzieci mogą nic nie wiedzieć o tych wyzwaniach, gdy zaczniemy je o nie wypytywać, mogą się nimi zainteresować i - co gorsza - chcieć do nich dołączyć), z drugiej - musimy zachować wyjątkową czujność.
Nawet jeśli sam „niebieski wieloryb” nigdy naprawdę nie istniał i bliżej mu do wpisów internetowych trolli, niestety nie brakuje wyzwań, w których młody człowiek miałby się sprawdzić i wykazać odwagą. I nie polegają na zagadaniu do nieznajomego, wiążą się z narażeniem zdrowia lub życia.
„Niebieski wieloryb” to dziś „czerwony delfin”. Bądź czujna
O tym, że pojawiła się nowa formuła „niebieskiego wieloryba” poinformowała Kinga Szostko, prezeska Fundacji Przedsiębiorcy Pomagają. We wpisie na Instagramie zwróciła się bezpośrednio do rodziców, apelując o ich czujność.
Gra, która kilka lat temu zbierała żniwo wśród nastolatków niestety właśnie wróciła. Tym razem jest to Czerwony Delfin (zamiennie widuję też nazwę Czerwony Wieloryb). Kontakt z dzieckiem następuje w różny sposób, ale to dziecko inicjuje chęć dołączenia do gry - tutaj apel do Was - bo to Wy rodzice jesteście w stanie wyłapać pierwsze niepokojące sygnały w zachowaniu dziecka ewentualnie sprawdzić czy nie dołączyło do „gry”
- czytamy na profilu @kinga_szostko.
Aktywistka zwraca uwagę, że gra ma „przyjaźniejsze” reguły, co może zachęcać dzieci do wzięcia w niej udziału.
Tym razem przestępcy idą o krok dalej, nęcąc młodzież informacją, że „do 10 dnia gry każdy może się wycofać i nikomu nic się nie stanie”, stwarza to zatem ogromne niebezpieczeństwo dołączenia do niej choćby z ciekawości, jaką nasza młodzież niewątpliwie się cechuje
- napisała we wpisie.
Dodała, że gra polega na wykonywaniu do czterech zadań dziennie, a zachowania, która z niej wynikają, powinny być czytelne dla rodziców, to np. oglądanie horrorów, samookaleczenie czy agresja.
Co możecie zrobić? Przede wszystkim rekomenduję rozmowę z dzieckiem. Sprawdzenie telefonu tam gdzie dialog jest trudny bądź niemożliwy również będzie dobrym pomysłem, ale proszę abyście zrobili to uzyskując wcześniej zgodę dziecka. Działajcie w zaufaniu, tłumacząc to co robicie troską i miłością
- podpowiada Kinga Szostko.
Zaznaczyła także, że poinformowała już służby i Rzecznika Praw Dziecka.
Polecany artykuł:
Groźnych gier jest o wiele więcej
Przykłady niebezpiecznych wyzwań, w których biorą udział młodzi ludzie? To m.in.:
- jedzenie cynamonu,
- robienie selfie w niebezpiecznych momentach,
- potarcie oczu papryczką chilli,
- znikanie bez śladu na 48 godzin.
Jest jeszcze m.in. połykanie kapsułek do prania, zabawa w wóz strażacki czy straszne zadania od laleczki Momo.
Żaden program komputerowy nie zastąpi nigdy czujnego oka rodzica, opiekuna, nauczyciela przed niebezpieczeństwem, jakie nieść może za sobą korzystanie z Internetu przez najmłodszych. Rozmawiajmy z dziećmi o niebezpieczeństwach, które mogą spotkać ich w sieci
- czytamy w komunikacie KPP Kamienna Góra. Chociaż został opublikowany w 2021 roku wciąż, niestety, jest aktualny. Ciągle pojawiają się nowe pomysły na „zabawy”, wracają i te zapomniane.
Nie chodzi o to, aby przedstawić dziecku gotową listę wyzwań. Może nie być świadome ich istnienia, a gdy mu o nich powiesz, ciekawość może zwyciężyć. Chodzi o to, aby wiedzieć, jak wiele zagrożeń czyha na młodego człowieka, być czujnym na pułapki, w które może nieświadomie wpaść. Gdy my, dorośli, będziemy wiedzieli czego (mniej więcej, bo pojawiają się wciąż nowe „gierki”) się spodziewać, będziemy czujni i w porę zareagujemy.
Jak rodzice mogą komunikować się z dziećmi?
Rodzice powinni mieć świadomość tego, co dzieje się w cyfrowym świecie i jacy ludzie w nim funkcjonują. Nasza relacja z dzieckiem nie powinna być budowana na zakazach - możemy zablokować młodemu człowiekowi możliwość korzystania np. z pewnych serwisów, ale najpewniej i tak znajdzie on sposób, aby je przeglądać. Rodzice często nie poruszają się w wirtualnym świecie tak sprawnie, nie radzą sobie ze wszystkimi narzędziami - dzieci nie mają z tym problemów. Poza tym same mogą na coś nie trafić, a mogą mu to pokazać jego koledzy.
Jak budować relację na linii rodzic - dziecko - świat cyfrowy, podpowiadał nam przy okazji Pandora Gate prof. WWSSE dr Jakub Andrzejczak, Kierownik Zakładu Socjologii Edukacji, badacz w dziedzinie edukacji, społeczeństwa i kultury w dobie cyfryzacji świata.
Do tego potrzeba odejścia od demonizowania tego świata, odejścia od profilaktyki opartej wyłącznie na straszeniu dzieci, odejścia od zakazów (które i tak łatwo są omijane) i w końcu odejścia od bagatelizowania, trywializowania, umniejszania wagi świata cyfrowego w rozwoju młodych ludzi. Możemy spędzić czas naszego rodzicielstwa na mówieniu młodzieży, że ten świat jest głupi, że są od niego uzależnieni, że za karę zabierzemy im telefon, że mają się wylogować do rzeczywistości, że ich relacje w internecie są nieprawdziwe, powierzchowne. Prawda jest jednak taka, że każde z tych zarzutów, oddala nas od możliwości prowadzenia dialogu z naszymi dziećmi na temat świata, w którym w niemal połowie się socjalizują
- podkreślał dr Jakub Andrzejczak.
Przede wszystkim trzeba być blisko z dzieckiem, rozmawiać z nim i zapewniać, że zawsze może na nas liczyć. Gdy będzie nam ufało, przyjdzie do nas, zapyta - mamy szansę, że o niebezpiecznym wyzwaniu (czy innych zagrożeniach) dowiemy się z pierwszej ręki. Wspólnie odkrywajmy cyfrowy świat, przy okazji tłumacząc, dlaczego dane zjawisko może być niebezpieczne.
Nawet jeśli wydaje ci się, że wasza relacja jest dobra, warto, aby młody człowiek wiedział, że z pytaniami może zwrócić się do innych zaufanych osób. Może to być np. szkolny psycholog, ale i ktoś całkowicie obcy, np. ekspert, który odbiera specjalistyczne telefony. To np.:
- 116 111 - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę,
- 800 12 12 12 - Dziecięcy Telefon Zaufania Rzeczniczki Praw Dziecka.