Spis treści
Jesteśmy ssakami
"Mało spotyka się matek karmiących piersią w miejscach publicznych i może właśnie wynika to z kultury karmienia. Chodzi mi nie o kulturę karmiących, a tych obserwujących, a może raczej o jej brak. Niewielu do tego widoku dorosło. Faceci uwielbiają oglądać kobiece piersi, nie mówiąc już o ich dotykaniu. Kobiety z kolei wiedzą, do czego piersi służą - wyjaśnia Aneta na jednej z grup dla młodych mam.
Pochodzimy z rodziny ssaków (o czym mało już kto pamięta), czyli ssanie nie powinno nikogo gorszyć, a co życie pokazuje? Wszędzie piersi pełno: w gazetach, TV itp. – a matka karmiąca gorszy. Dziwne to. Ja swoje dziecko karmiłam piersią w miejscach publicznych.
Nie powiem, żeby mnie to nie krępowało. Właśnie dlatego, że taki widok jest mało powszechny, nie chciałam robić dodatkowej sensacji. Na spacer wychodziłam w bluzeczce, która w razie potrzeby pozwalała na łatwy dostęp do piersi, i oczywiście okrywałam córkę pieluszką. Mało kto wiedział, że karmię. Butelka z odciąganym pokarmem odpadała, bo młoda nie potrafiła pić z butelki. Dla niej cycuś to było to.
Najbardziej irytowała mnie jedna galeria handlowa. Ja nie wiem, jak oni to robią, ale miejsce dla matki z dzieckiem to jakaś kpina. Nie dość, że klitka metr na metr, to jeszcze przewijak przytwierdzony do ściany, plastikowy i mało poręczny. A żeby dziecko nakarmić, wystarczyłoby krzesełko, którego oczywiście nie uświadczysz. Kiedy dziecko miało pół roku, było łatwiej, bo wystarczyło nakarmić je mlekiem w domu".
Czytaj również: Noworodek płakał, więc zatrzymała się, by go nakarmić. Policjanci byli bezlitośni
Zapalenie sutka - przyczyny, objawy i leczenie zapalenia piersi
Ciemnogród? Prawie dostałam mandat
"Ja dziś pierwszy raz karmiłam synusia w miejscu publicznym i wzbudziłam niemałą sensację. Nie żebym robiła to jakoś ostentacyjnie. Miałam odpinaną bluzkę, odpinany stanik, zakryłam się pieluszką... niestety i tak przechodzący ludzie patrzyli z niedowierzaniem. Dwie starsze panie zmieniły ławkę, rzucając niewybredny komentarz w moją stronę. Posiłkiem małego zainteresowali się nawet strażnicy miejscy, którzy po paru minutach „czajenia się” podeszli i zapytali roztropnie, co robię - opowiada Klaudia.
Uprzejmie odpowiedziałam, na co usłyszałam, że tu nie można karmić piersią. Z trudem powstrzymałam śmiech i poprosiłam o wskazanie miejsca, w którym będę mogła dokończyć. Usłyszałam, że skoro już muszę to robić, to mam się bardziej zakryć (uwierzcie mi: żeby spełnić ich prośbę, musiałabym małego pod bluzkę wsadzić) i mam się pospieszyć.
Wtedy to już się wkurzyłam i oznajmiłam, że będę karmiła, dopóki dziecko się nie posili, a jeśli łamię prawo, to niech mi wypiszą mandat, którego nie przyjmę i spotkamy się w sądzie. Panowie rzucili tylko, że mam się zastosować, i odeszli. Nie wiem, czy inne miasta są bardziej otwarte niż mój „ciemnogród“. Szczęśliwie nie zniechęciłam się i dopóki moja prywatna mleczarnia będzie działała, zamierzam karmić malca publicznie. Wniosek po dzisiejszej akcji: więcej życzliwości dla matek karmiących piersią."
Zobacz, które znane mamy nie wstydzą się publicznego karmienia piersią
miesięcznik "M jak mama"