O przewijaniu dziecka w miejscach publicznych rozmawiają psycholog Marta Żysko-Pałuba, celebrytka Anna Mucha oraz restauratorka Agnieszka Kręglicka
Przewijanie dziecka w miejscach publicznych, to temat, na który dyskusja rozgorzała na nowo po felietonie Agnieszki Kublik, redaktorki "Gazety Wyborczej". Dziennikarka spotkała się ze swoimi amerykańskimi znajomymi we włoskiej restauracji. I tam właśnie cała grupa stała się świadkiem sceny, w której jedna z klientek przewinęła dziecko na sali restauracyjnej, a dokładniej - na kanapie. Czy zachowanie tej kobiety było słuszne czy może niewłaściwe?
Spis treści
- Kiedy nie ma gdzie, zmienić dziecku pieluchy...
- Przewijanie dziecka w restauracji: normalne czy wstrętne?
- Co zrobić? Weźmy przykład z Europy Zachodniej
Kiedy nie ma gdzie, zmienić dziecku pieluchy...
Zasady higieny i zycia w społeczeństwie mogą sugerować, że zmiana pieluchy w miejscy publicznym nie jest właściwa, bo nie każdy musi chcieć na to patrzeć. Zwłaszcza, jeśli w pieluszce jest solidna zawartość. Co jednak, w miejscach, w których nie ma przewijaków?
- Moim zdaniem zdecydowanie niewłaściwe, jeżeli zrobiła to bezrefleksyjnie i nie zachowała pewnych zasad - mówi Anna Mucha. - Ja kiedyś dość zauważalnie zmieniałam dziecku pieluchę na stacji benzynowej. Zrobiłam z tego demonstrację, żeby uświadomić ludziom, że my, jako rodzice, nie mamy szansy na to, żeby w godnych warunkach zmienić dziecku pieluchę.
Czytaj także: Jak przewinąć dziecko w miejscu publicznym?
Przewijanie dziecka w restauracji: normalne czy wstrętne?
Dla matek przewijanie dziecka jest czynnością całkowicie naturalną. Wykonują ją automatycznie. Warto jednak zastanawić się nad tym, że u osób obserwujących tę sytuację, może ona wzbudzać wstręt.
Dowiedz się: Przewijanie chłopca, a przewijanie dziewczynki
I owszem, wzbudza, gdy dziecko jest przewijane na restauracyjnym stole czy kanapie, a pozostali klienci muszą to obserwować, starając się jeść w tym czasie posiłek.
Trzeba się jednak zastanowić, dlaczego to dziecko zostało przewinięte na kanapie. Być może problemem nie jest mentalność polskich matek, ale fakt, że w toaletach w miejscach publicznych brakuje przewijaków.
- Jeszcze niedawno w naszych restauracjach również ich nie było. Teraz jednak już są i uważam, że powinny być wszędzie - mówi restauratorka Agnieszka Kręglicka.
Czytaj także: Karmienie piersią w miejscach publicznych. Krytykować czy podziwiać?
Goście zaproszeni do studia zauważyli istotny problem: brak warunków do karmienia i przewijania dzieci w miejscach publicznych zniechęca rodziców do wychodzenia z domu, w efekcie czego może to spowodować ich systemową izolację od życia kulturalnego, towarzyskiego, społecznego.
Co zrobić? Weźmy przykład z Europy Zachodniej
W przypadku braku przewijaka w miejscu publicznym rodzic czasem po prostu nie ma wyjścia, musi to zrobić gdziekolwiek. Na Zachodzie przewijanie dziecka w restauracji jest czynnością, na którą nikt nie zwraca uwagi. Podobnie jest we Włoszech i innych krajach śródziemnomorskich: kiedy klienci muszą, to po prostu przewijają dzieci na stołach czy kanapach i nikt nie robi z tego wielkich ceregieli.
- Może powinniśmy z takich krajów brać przykład, a nie odwoływać się do Ameryki, gdzie wszystko jest zabronione? - pytał prowadzący Marcin Meller.
A co ty o tym sądzisz?
Przeczytaj: Przewijanie dziecka:3 rzeczy, o których musisz pamiętać