Nadmiar higieny nie kojarzy się źle. Przeciwnie, to brud dla każdej młodej mamy oznacza ryzyko choroby, a czystość – jedną ze skuteczniejszych metod na jej uniknięcie.
Takie skojarzenia są jak najbardziej słuszne, nawet Światowa Organizacja Zdrowia definiuje higienę jako „warunki i praktyki, które sprzyjają zachowaniu zdrowia i zapobiegają rozprzestrzenianiu się chorób”.
Jednak jak się okazuje nadmiar higieny również może powodować rozwój niektórych chorób. Na przykład alergii. Dowiedziono, że dzieci rozwijające się w środowisku wiejskim, gdzie narażone są na wiele różnych bakterii, pyłków i sierści zwierząt, rzadziej cierpią na alergie i astmę. Dlaczego?
Spis treści
- Higiena jest potrzebna, ale jej nadmiar - nie
- Nadmiar higieny obniża odporność
- Odporność rozwija się dzięki drobnoustrojom
- Nadmiar higieny sprzyja alergii
- Nadmiar higieny szkodzi dziecięcej skórze
- Zachowaj umiar i znajdź złoty środek
Higiena jest potrzebna, ale jej nadmiar - nie
Przestrzeganie zasad higieny przynosi zresztą wiele korzyści, a jedną z nich jest choćby ogólnoświatowy spadek umieralności dzieci na choroby wynikające z jej drastycznego braku – na przykład wyniszczające biegunki.
Jednak wielu ekspertów alarmuje, że w społeczeństwach zachodnich codzienna higiena została doprowadzona do ekstremum, co wynika nie tyle z konieczności zadbania o zdrowie, co o wygląd fizyczny. Nie tylko kąpiemy się przynajmniej raz dziennie, spryskujemy ciało dezodorantami, ale w wielu domach na co dzień do sprzątania stosuje się środki dezynfekujące i antybakteryjne (stało sie to normą w i po okresie pandemii).
Wielu rodziców jeszcze ściślej przestrzega zasad higieny, gdy na świecie pojawia się dziecko, traktując czystość jako oczywisty sposób ochrony maluszka. Pozornie ma to sens, jednak eksperci alarmują, że wychowujemy dzieci w zbyt sterylnych warunkach, co z kolei może mieć negatywny wpływ na ich zdrowie i rozwój.
Czytaj również: Stan zapalny - tak układ odpornościowy dziecka woła o wsparcie
Alergia - czy to choroba dziedziczna? 6 naukowych faktów, które to potwierdzają
Nadmiar higieny obniża odporność
Kilkadziesiąt lat temu nikogo nie dziwił widok dziecka, które jadło owoce zerwane prosto z krzaka czy bawiło się w błocie, a do domu wracało nieziemsko umorusane po całym dniu zabawy na podwórku.
Żadna mama nie przejmowała się tym, że z nosa dziecka kolejny dzień cieknie ani nie odkażała zabawek. Nie znano płynów antybakteryjnych do rąk, a kąpiel odbywała się raz w tygodniu.
Siłą rzeczy dzieci narażone były na stały kontakt z drobnoustrojami, które organizm szybko uznawał za nieszkodliwe. Właśnie dlatego ówczesne maluchy chorowały rzadziej niż obecnie.
Bo choć niektórym wydaje się to nieprawdopodobne, zbytnia dbałość o higienę może bardzo szkodzić dziecięcej odporności, czego dowiodło wiele badań, prowadzonych m.in. w londyńskim St. George’s Hospital Medical School czy amerykańskim Georgetown University Medical Center.
Odporność rozwija się dzięki drobnoustrojom
Przed narodzinami wyściółka jelit pokryta jest mnóstwem niedojrzałych komórek odpornościowych, które uaktywniają się tuż po porodzie, gdy tylko do jelit dotrze pierwsza fala bakterii, zasiedlających organizm maluszka na skutek kontaktu z florą bakteryjną mamy i w trakcie każdego karmienia.
Komórki te zaczynają się wówczas mnożyć i „uczą się” rozpoznawać, które bakterie są pożyteczne, a które szkodliwe. To proces niezwykle ważny dla układu immunologicznego, co dowiodły eksperymenty na myszach.
Układ odpornościowy myszy urodzonych i hodowanych w niemal całkowicie sterylnym środowisku był niedojrzały i niezdolny do skutecznego zwalczania chorób – w przeciwieństwie do układu odpornościowego myszy urodzonych i hodowanych w normalnych warunkach.
Podobnie jest u dzieci: układ immunologiczny maluchów, które od urodzenia mają styczność z różnymi drobnoustrojami, działa sprawniej i lepiej odróżnia te nieszkodliwe od tych, które faktycznie mogą zaszkodzić. Szansy na to nie mają maluchy trzymane pod kloszem, w codziennie sprzątanym pokoju i niewypuszczane z domu, gdy tylko pociągną nosem.
Kiedy podrosną i pójdą do przedszkola, układ odpornościowy doznaje szoku – maluch łapie wtedy jedną infekcję za drugą, bo jego układ odpornościowy nie miał szans na to, by nauczyć się rozpoznawać drobnoustroje i sobie z nimi radzić.
Nadmiar higieny sprzyja alergii
Coraz więcej badań dowodzi również, że nadmierna sterylność otoczenia ma ścisły związek z lawinowym wzrostem alergii u dzieci żyjących w krajach wysoko rozwiniętych. Przyczyny reakcji alergicznych są różne, ale często jest to brak kontaktu z alergenami we wczesnym dzieciństwie.
Gdy układ odpornościowy w końcu się z nimi zetknie, nie wie, jak ma się zachować i zaczyna produkować przeciwciała, które wywołują charakterystyczne objawy, niekiedy reaguje też stanem zapalnym.
Często również popełnia błędy i zamiast atakować alergeny, atakuje nieszkodliwe dla organizmu substancje (np. białka roślin), co prowadzi do rozwoju reakcji alergicznych.
Teorie te potwierdzają liczne badania. Testy przeprowadzone na Uniwersytecie w Lozannie (Szwajcaria) przez dr. Benjamina Marslanda, potwierdzają, że dzieci wychowywane w rodzinach, w których są zwierzęta, i w których nie przywiązuje się nadmiernej wagi do higieny (np. na wsiach), rzadziej mają alergie niż te maluchy, których mamy codziennie sprzątają dom i przesadnie dbają o higienę.
Okazuje się również, że młodsze rodzeństwo jest mniej narażone na rozwój alergii niż ich starsi bracia lub siostry, głównie dlatego, że "otrzymują" od nich zarazki. Podobnie dzieci z większych rodzin mają mniejsze szanse na rozwój alergii, prawdopodobnie ze względu na fakt, że wokół unosi się tak wiele różnych wirusów i bakterii.
Czytaj również: Infekcje u dzieci – kalendarz dziecięcych infekcji wirusowych
Jak komponować dietę dziecka z alergią na mleko, jajka lub gluten?
Nadmiar higieny szkodzi dziecięcej skórze
Większość dorosłych kąpie się przynajmniej raz dziennie, i tak samo często kąpie dzieci. W trakcie kąpieli całe ciało zostaje starannie namydlone, włosy umyte szamponem. I choć kosmetyki, przynajmniej te dla najmłodszych, są delikatne, to jednak oprócz brudu zmywają ze skóry to, co dla niej najcenniejsze – wypłukują warstwę lipidów, chroniących przed podrażnieniami.
Efektem zbyt częstych kąpieli może więc być przesadna suchość i swędzenie. Wiele kosmetyków zmienia również naturalnie kwaśny odczyn skóry, podnosząc jej pH do niezdrowego poziomu 8–9, co z kolei ma fatalny wpływ na zasiedlającą je korzystną florę bakteryjną.
O ile odtworzenie przyjaznych dla mikrobiomu parametrów zajmuje od dwóch do sześciu godzin, to do odbudowania warstwy lipidowej skóra potrzebuje równo czterech tygodni spokoju i odpoczynku od kosmetyków. Mało kto jednak jest w stanie zrezygnować z kąpieli na tak długi czas.
Warto jednak przynajmniej ograniczyć ich liczbę, zwłaszcza w przypadku niemowląt, do czego zachęcają zresztą obowiązujące obecnie w Polsce standardy opieki medycznej nad noworodkiem, zalecane przez Polskie Towarzystwo Neonatologiczne. Wynika z nich, że do momentu, gdy dziecko zacznie raczkować, nie należy kąpać go częściej niż dwa, trzy razy w tygodniu.
Coraz więcej szpitali odwleka również moment pierwszej kąpieli noworodka: obecnie wiele maluchów kąpanych jest dopiero po powrocie do domu – po to, by ich skórę jak najdłużej chroniła cenna dla niej maź płodowa.
Jeszcze bardziej radykalni w swoich zaleceniach są Amerykanie: David Leffell, chirurg dermatolog z Yale School of Medicine, zaleca wręcz, by jeszcze bardziej ograniczyć częstotliwość kąpieli u starszych dzieci – te w wieku 6–11 lat powinny się kąpać najwyżej raz w tygodniu.
Zachowaj umiar i znajdź złoty środek
Jak więc wychowywać dziecko, aby było zdrowe? Trzeba znaleźć złoty środek. O higienę trzeba dbać, ale nie wolno z nią przesadzać. To ważne zwłaszcza w okresie wzmożonych infekcji, kiedy staranne mycie rąk pomaga zapobiec chorobom zakaźnym. Co warto robić, a czego nie?
- Sprzątaj w miarę potrzeb. Staraj się używać do tego delikatnych środków czystości – silne detergenty nie są wskazane ze względu na to, że eliminują z otoczenia dziecka również korzystne mikroorganizmy.
- Nie wyparzaj butelek ani smoczków. Obecnie Amerykańska Akademia Pediatrii zaleca, aby robić to tylko przed pierwszym użyciem oraz stosować u noworodków, dzieci z obniżoną odpornością i wcześniaków, a później myć je dokładnie wodą z mydłem. Badania naukowców z Uniwersytetu w Göteborgu (Szwecja) wykazały, że dzieci z domów, w których naczynia myto ręcznie, rzadziej chorowały na AZS, astmę i alergię.
- Nie musisz codziennie myć ani dezynfekować zabawek. Nie ma takiej potrzeby, dopóki nie są wyraźnie brudne lub nie bawiło się nimi chore dziecko. W takim wypadku wystarczy umyć je wodą z mydłem.
- Zadbaj o to, by maluszek miał czyste ręce. Trzeba je myć zawsze przed jedzeniem, po skorzystaniu z toalety, po powrocie do domu ze spaceru, a także po kontakcie z kimś, kto kaszle lub kicha.
- Nie stosuj bez potrzeby mydeł antybakteryjnych ani płynów dezynfekujących. Tych ostatnich należy używać tylko, jeśli nie ma dostępu do bieżącej wody i mydła.
- Pozwalaj dziecku się brudzić. Niech bawi się w błocie, piasku, ziemi, trawie. Niech dotyka roślin, zbiera patyki. Pilnuj tylko, by nie dotykało zwierzęcych odchodów lub padłych zwierząt.
- Starannie myj warzywa i owoce, zanim podasz je dziecku. W ten sposób usuniesz zanieczyszczenia, do których doszło w trakcie uprawy lub przechowywania, np. pestycydy czy patogeny z systemów irygacyjnych.