Podjęcie decyzji o drugim dziecku było dla Agaty i jej męża bardzo trudne. - Po pierwszym porodzie z użyciem kleszczy doświadczyłam traumy, którą trudno było oswoić. Jednak po rozmowach z lekarzem zdecydowaliśmy się na rodzeństwo dla naszej córeczki - wspomina Agata.
Lekarz prowadzący ciążę nie kwestionował u pacjentki tokofobii, dlatego kolejny poród miał się zakończyć planową cesarką. Jednak druga córka pary postanowiła przyjść na świat nieco wcześniej. Po zgłoszeniu się do szpitala na planowy zabieg, kobieta dostała regularnych skurczy i lekarz dyżurny podjął decyzję o cesarskim cięciu - dwa dni przed planowanym zabiegiem. - Zestresowałam się, bo po pierwszym porodzie straciłam zaufanie do lekarzy, a myśl, że to „nie mój lekarz” będzie odbierać poród była straszna. Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie – wspomina.
Po pierwszej euforii związanej z narodzinami dziecka, pojawiła się masa pytań. Czy będzie mieć pokarm? Czy karmienie znów okaże się bolesnym doświadczeniem, jak w przypadku pierwszej córki? - Żadna z pielęgniarek nie chodziła i nie sprawdzała, jak nam idzie karmienie. Myślę, że wzięli mnie za "wieloródkę", która już wszystko wie... A to nieprawda, każde dziecko jest inne, a ja bałam się, że po cesarce z karmieniem będzie bardzo ciężko – mówi młoda Mama. I dodaje: Być może to okres pandemii sprawił, że bezpośredni dostęp do informacji był mocno ograniczony i to nie tylko w szpitalu. Wizyty u lekarza ograniczone do niezbędnego minimum, szkoła rodzenia odwołana, w razie kataru należało przełożyć wizytę kontrolną. - Bezpośrednio po zabiegu, miałam krótką rozmowę z położną, która poradziła, abym przystawiała dziecko do piersi jak najczęściej. Uprzedziła, że za 2-3 dni powinnam mieć mleko i może pojawić się ryzyko nawału. Wówczas najlepiej odciągnąć pokarm do momentu poczucia ulgi. Było dokładnie tak, jak mówiła…
Jednak sama przyznaje, że dużo więcej dowiedziała się od położnej na późniejszych wizytach patronażowych. – Przypomniała mi, jak właściwie przystawiać dziecko do piersi, jak powinny być ułożone usta dziecka, itd. - mówi. - Nie wiedziałam za to, jak zabrać się za bliznę po CC. Nieprzyjemne ciągnięcie rany było odczuwalne kilkanaście dni, miałam też zgrubienie i brak czucia części rany – dodaje.
O pielęgnacji rany w szpitalu Agata usłyszała niewiele: wietrzyć i dokładnie myć delikatnym mydłem. Dopiero zdjęcie szwów przyniosło ulgę - przestało ciągnąć, mogła się normalnie ruszać. - Sama zaczęłam szukać informacji, jak dbać o bliznę. Zbawieniem okazały się delikatne masaże, dzięki którym powoli odzyskałam czucie brzucha - wspomina. - Pomogły też porady koleżanek, które miały CC. Poleciły do smarowania Contractubex1) oraz odpowiednie i bezpieczne ćwiczenia – dodaje.
Jak sama mówi, dała sobie czas na powrót do formy. - Wygląd brzucha początkowo nie miał dla mnie znaczenia, ważne było zdrowie dziecka - podkreśla. - Przytyłam właściwie tyle samo, co w pierwszej ciąży, ale miałam wrażenie, że brzuch „schodzi” dłużej niż po porodzie naturalnym. Na szczęście karmienie piersią wyciąga ze mnie nadprogramowe kilogramy. I choć skóra nie odzyskała jeszcze pierwotnej elastyczności, powoli wracam do siebie. Zaczynamy ćwiczyć, starsza córa ma radochę, że może mamie towarzyszyć, a młodsza obserwuje nas z łóżeczka :)