Podczas gdy wiele gwiazd decyduje się na poród w możliwie najdroższym szpitalu, opłacając opiekę dedykowanej położnej czy wynajmując apartamenty dla siebie i bliskich, część znanych mam woli ten ważny moment przeżyć w zaciszu domowym. Oczywiście na czas porodu domowego to "zacisze" traci na chwilę swoją kameralność, jednak wciąż wydaje się być atrakcyjnym i komfortowym miejscem na przywitanie swojej pociechy na świecie.
Jedną z mam, która się na taki domowy poród zdecydowała, jest aktorka Julia Rosnowska. Okazuje się jednak, że nie obyło się bez niespodzianek.
Czytaj też: Małgorzata Tomaszewska rodziła w szpitalu gwiazd. Tyle musiała zapłacić za poród
Spis treści
Aktorka zdecydowała się urodzić w domu
Myśląc o porodzie domowym, zapewne wiele osób wyobraża sobie rodzącą, która w wielkiej wannie, wspierana przez partnera i towarzyszącą jej położną, rodzi dziecko w pełnej harmonii z naturą. Jej godność jest w pełni poszanowana, nie ma mowy o bolesnym badaniu szyjki macicy "z zaskoczenia", sam poród pozbawiony jest także wszelkich procedur szpitalnych. Nie jest także wspomagany oksytocyną, w żaden sposób przyspieszany, a rodząca nie podpisuje zgody na podanie znieczulenia, nie odbywa rozmowy z anestezjologiem, bo zwyczajnie w domu go nie ma.
To dlatego ważne, by na poród domowy decydować się z pełną tego świadomością. Aktorka Julia Rosnowska, znana z roli głównej bohaterki w serialu "Julia" a także takich produkcji jak "Czas honoru" i "Drogi wolności", na domowy poród zdecydowała się już wtedy, gdy oczekiwała narodzin swojego pierwszego dziecka.
Czytaj też: Sandra Kubicka i Baron pokazali dziecko! Synek ma "nosek po mamusi"
Jej pierwsze dziecko przyszło na świat w 2019 roku. Aktorce w domowym porodzie towarzyszył wspierający ją partner, o którym tak pisała na Instagramie:
"Był ze mną mój partner, który całym sobą rodził razem ze mną i nic mu nie było straszne. Kołysał się i oddychał razem ze mną, trzymał mnie kiedy byłam bez sił, mówił cudowne i ważne rzeczy, które dały mi siłę, żeby się nie poddawać. Cudownie było przeżyć to razem” - to słowa Julii Rosnowskiej.
W mieszkaniu obecne były także doświadczone położne, na których pomoc mogła liczyć, a także psy, które narobiły niemałego zamieszania...
"Były ze mną dwie cudowne położne, które dały mi absolutne poczucie bezpieczeństwa i pewności, że wszystko będzie ok - nawet w tych momentach, kiedy myślałam, że to się już nigdy nie skończy i nie ma opcji żebym dała radę. Jestem im niezwykle wdzięczna za to, że wszystko przebiegło pięknie i bezpiecznie" - pisała aktorka na Instagramie.
Zobacz też: Marta Paszkin radzi po porodzie. „Może którejś z Was pozwoli uniknąć stresu”
Do drzwi zapukali policjanci
Pierwsze dziecko aktorki przyszło na świat nad ranem, a szczęśliwa mama, informując o tym swoich fanów, użyła określenia "Mały Człowiek". Jednak tę pełną magii chwilę, którą sama Julia Rosnowska wspomina jako coś absolutnie wyjątkowego, w pewnym momencie zakłóciło pukanie do drzwi. Funkcjonariusze policji, zaalarmowani przez sąsiada przyjechali sprawdzić, co się dzieje wewnątrz mieszkania. Niczego nieświadomy sąsiad, zaniepokojony wrzawą i krzykami, postanowił wezwać służby.
"Żarty na bok - dobrze wiedzieć, że ludzie reagują, jak słyszą krzyki, a ja przepraszam sąsiadów za te nocne hałasy" - wspominała później Julia Rosnowska.
W 2021 roku na świat przyszła druga pociecha aktorki. Tym razem Julia Rosnowska również nie zamierzała w mediach społecznościowych wspominać o płci dziecka ani zdradzać jego imienia, pisząc jedynie, że urodził się "Mniejszy Człowiek". Jej postawa spotkała się ze sporym hejtem, a pod postami zaroiło się od nieprzychylnych komentarzy.
Komentujący zarzucali jej, że chce wychowywać dziecko w duchu gender neutral, tymczasem sama aktorka wspomniała, że bardzo szanuje prywatność swojego dziecka i nie chce, by jego twarz i dane osobowe każdy mógł po prostu znaleźć w Internecie. Być może ta postawa niektórych szokuje, jednak nie sposób odmówić racji świadomej zagrożeń mamie.
Źródło: TVN
Czytaj też: Bazy danych pedofilów są pełne takich zdjęć. Tak twoje dziecko stanie się obiektem chorych fantazji