Kilkadziesiąt lat temu, poród domowy nie był niczym nadzwyczajnym. Dziś, większość nazywa taką sytuację szaleństwem, a rodzące w ten sposób matki - skrajnie nieodpowiedzialnymi. Czy faktycznie powinniśmy obawiać się porodu w domu?
- Dom to oaza spokoju, nasz azyl
Katarzyna Grzybowska: I dlatego coraz więcej kobiet zaczyna myśleć o domowym porodzie. Pragną, aby ich dziecko przyszło na świat w miejscu, w którym zakorzeniona jest rodzina. Nie każdej parze dane jest jednak urodzić w ten sposób.
- Istnieją określone bezwzględne przeciwskazania do porodu w domu
K.C.: Tak, należą do nich m.in. choroby przewlekłe matki, astma oskrzelowa, wady serca, cholestaza ciężarnych, czynna depresja lub inne choroby psychiczne, niedoczynność lub nadczynność tarczycy leczona farmakologicznie, stan po cięciu cesarskim, położenie miednicowe płodu. W warunkach domowych nie rozwiązuje się również ciąż mnogich, a także tych, które rozpoczynają się przed ukończeniem 37. tygodnia ciąży lub po zakończeniu 42. tygodnia ciąży.
- W szpitalu matkę rutynowo podłącza się do KTG, stosuje się wkłucie dożylne i często nacina krocze
K.C.: Na szczęście powoli się to zmienia. Prowadzenie porodu domowego różni się od szpitalnego. Nie wykonujemy zapisów KTG, co jednak nie oznacza, że nie monitorujemy tętna rodzącego się dziecka. Używamy w tym celu detektora serca płodu (tzw. "udetka"). Wykonujemy też okresowo coś, co nazywam "wirtualnym zapisem KTG", czyli ciągły nasłuch przez około 10 minut, pozwalający ocenić prawidłowość rytmu serca dziecka przed, w trakcie i po skurczu, czyli ocenić jak maluch radzi sobie w drodze na świat. Taka metoda w żaden sposób nie ogranicza rodzącej i nie wpływa na przyjmowaną przez nią pozycję.
- Czyli możemy zapomnieć o pozycji leżącej, "jedynej słusznej" w polskich szpitalach
K.C.: To nie jest fizjologiczna pozycja do porodu. Przeczy prawom fizyki! Poród w domu to pełna swoboda i komfort...
Przeczytaj: Polskie porodówki w trakcie pandemii - dokarmianie noworodków i więcej cesarek?
- Ale i bezpieczeństwo?
K.C.: Oczywiście. Jeśli uznajemy, że sytuacja wymaga jakiejkolwiek medycznej stymulacji porodu, np. podłączenia kroplówki naskurczowej z oxytocyny lub wykonania amniocentezy (przebicia pęcherza płodowego), najpierw jedziemy do szpitala i dopiero tam podejmujemy konieczne działania. Pamiętamy o tym, że każda ingerencja może pociągnąć za sobą powikłania i nie chcemy mieć do czynienia z nimi poza warunkami szpitalnymi. Decydując się na poród domowy, w pogotowiu musi być zatankowany samochód i osoba, która będzie kierowcą. W żadnym wypadku nie może nim być położna.
- Gdy dziecko rodzi się w szpitalu, jest badane zaraz po narodzeniu
K.C.: I w przypadku porodów w domu jest podobnie. Wymagamy, aby każdy noworodek urodzony w domu był zbadany przez pediatrę w ciagu pierwszej doby życia. Współpracujemy z lekarzami, którzy przyjeżdżają na wizyty domowe. Po narodzinach, pierwszym kontakcie "skóra do skóry" i karmieniu piersią, wykonujemy badanie oraz ważymy i mierzymy dziecko, ale typowe badanie pediatryczne pozostaje poza naszymi kompetencjami. Noworodek oceniany jest według skali Apgar przez położną przyjmującą poród w pierwszych minutach życia.
Dowiedz się: Jak wygląda poród domowy i kto może rodzić w domu?
- Od jakiego momentu położna zaczyna towarzyszyć rodzącej w domu?
K.C.: Do domu rodzącej przyjeżdżamy zazwyczaj w tym momencie, w którym zaleciłybyśmy kobiecie udać się do szpitala, gdyby planowała tam rodzić albo zawsze wtedy, gdy wyrazi ona taką potrzebę. Położna prowadząca przybywa pierwsza i na bardziej zaawansowanym etapie porodu wzywa do asysty drugą położną. Jej towarzystwo w przebiegu prawidłowego porodu jest pomocą rodzącej, jej rodzinie oraz położnej prowadzącej poród. W przypadku powikłań i konieczności szybkich działań, druga para rąk jest nieoceniona, a wręcz niezbędna. Na szczęście nasze statystyki pokazują, że takich sytuacji jest niewiele, ale mimo wszystko nie chcemy rezygnować z pracy zespołowej i dwuosobowej obsługi porodu.
Katarzyna Grzybowska - położna z 25 - letnim stażem. Obecnie związana ze Szpitalem św. Zofii w Warszawie. Współpracuje z Fundacją "Rodzić po Ludzku" oraz z samodzielną praktyką położniczą w Holandii. Z ideą porodu naturalnego spotkała się w czasie pobytu w Szwecji. Prywatnie mama dwójki dzieci.