Szacuje się, że tylko 3 proc. dzieci rodzi się w tej pozycji. W trakcie porodu pośladkowego maluszek ułożony jest w położeniu podłużnym miednicowym (pośladkowym) - jego nogi i pośladki skierowane są w stronę kanału rodnego. Takie ułożenie sprawia, że poród naturalny jest trudniejszy – pośladki i nóżki mogą w niedostatecznym stopniu rozszerzyć kanał rodny i główka, która jest najszersza, będzie z trudem przez niego przechodzić. Ze względu na możliwe powikłania i zagrożenia dla dziecka, w większości szpitali w Polsce położnicy zalecają elektywne cesarskie cięcie. Poród Idy w Warszawskim Szpitalu Południowym był więc naprawdę wyjątkowy.
Mała Ida urodziła się naturalnie z położenia miednicowego
„Główką do góry” – tak medycy z Warszawskiego Szpitala Południowego zatytułowali post o narodzinach małej Idy. Jak opisują medycy dziewczynka przez połowę ciąży leżała w ułożeniu miednicowym. Jej mama próbowała zachęcić ją do przyjęcia pozycji główką w dół domowymi sposobami, ale jej się nie udało.
„Wczoraj w Warszawskim Szpitalu Południowym odbył się wyjątkowy poród wyjątkowej dziewczynki. Kruszynka przez połowę ciąży leżała w położeniu miednicowym czyli nóżkami i pupą w dół. Mama próbowała skłonić maluszka do przyjęcia odpowiedniej pozycji domowymi sposobami, jednak dziewczynka była uparta. Popołudniem z położenia miednicowego drogami natury w asyście ord. Łukasza Pydysia , dr Aliny Krychowskiej-Ćwikły i położnej Bogusławy Stasiewicz urodziła się Ida. Witaj na świecie Kruszyno!” - czytamy w poście.
Czy poród pośladkowy musi kończyć się cesarskim cięciem?
Pod postem z narodzin małej Idy rozgorzała dyskusja na temat zasadności wysyłania wszystkich kobiet w ciąży z maleństwem ułożonym pośladkowo na planowane cesarskie cięcia.
„Nikt mi nawet nie zaproponował porodu naturalnego, zostałam od razu zakwalifikowana do cc”.
„Super, że podejmujecie w Szpitalu Południowym takie porody, a nie z automatu kwalifikacja do cc. Ja ponad 10 lat temu zostałam zakwalifikowana do cięcia. Nikt nie mówił choćby o możliwości próby obrotu zewnętrznego. Natomiast mój poród rozpoczął się wcześniej niż wyznaczony termin, postępował bardzo szybko i dlatego właściwie córka urodziła się naturalnie. Przyszła na świat w pełni zdrowa, bez powikłań okołoporodowych. Muszę jednak przyznać, że przed rozwiązaniem było bardzo dużo strachu przed porodem miednicowym i wiele osób mi odradzało podjęcie próby, twierdząc, że to ogromne ryzyko. Cieszę się, że mogłam urodzić naturalnie, choć w moim przypadku pomógł przypadek i odważna Pani doktor, która była właśnie wtedy na dyżurze”.
„Ja też swoje drugie dziecko urodziłam naturalnie z położenia miednicowego. To faktycznie obecnie rzadkie sytuacje. Brawo” – pisały internautki.
Na ich komentarze postanowił odpowiedzieć ginekolog dr Wojciech Falęcki.
„Owszem bardzo rzadko - co nie oznacza, że przy właściwej kwalifikacji nie jest to niemożliwe” - podkreślił.
Przyklasnęła mu doula Klaudia Dobosz, która uznała postawę lekarzy ze Szpitala Południowego za wzorcową.
„Oby więcej personelu medycznego uczyło się, jak taki poród przyjmować i oby przestał być traktowany jak patologia. Oby więcej kobiet mogło rodzić "pośladki" naturalnie. Niech biorą z Waszego szpitala przykład” – napisała.
Poród miednicowy jej zdaniem to nie patologia, a po prostu odmiana fizjologii.