Znieczulenie zewnątrzoponowe jest najskuteczniejszym sposobem łagodzenia bólu porodowego. Wciąż jednak wiele rodzących już na etapie wyboru szpitala kieruje się opiniami innych kobiet. Przyszłe mamy radzą się siebie wzajemnie i dopytują, czy w danym szpitalu nie ma problemu z dostępnością takiego znieczulenia.
Jakiś czas temu pisaliśmy o przypadku poznańskiego szpitala, w którym mają najniższy odsetek znieczuleń przy porodzie. Zadziwiające statystyki pokazują, że na 27 tysięcy rodzących jedynie 68 kobiet otrzymało znieczulenie zewnątrzoponowe.
Znieczulenie przy porodzie to w Polsce rzadkość
Jak wynika z raportu Narodowego Funduszu Zdrowia, w 2023 roku w Polsce znieczulenie przy porodzie otrzymało jedynie 17,2% kobiet. Warto jednak wiedzieć, że ponad połowa porodówek nie podała ani jednego znieczulenia przez cały rok, więc statystyki podnoszą głównie szpitale w dużych miastach.
Średnia europejska jest zupełnie inna - w krajach skandynawskich korzysta z niego nawet 60% rodzących kobiet. W Polsce, choć znieczulenie jest refundowane i powinno być dostępne dla każdej rodzącej, często jest inaczej. Niektóre placówki tłumaczą to brakiem anestezjologów, inne tym, że z punktu widzenia personelu medycznego nie jest ono w danej sytuacji wskazane (kobiety słyszą na przykład, ze na podanie znieczulenia zewnątrzoponowego jest za późno).
Wiele ciężarnych tak bardzo boi się bólu porodowego, że zastanawia się, jak załatwić sobie tzw. cesarkę na życzenie. Co ciekawe, choć w kraju mamy wyjątkowo niski odsetek znieczuleń, przez cesarskie cięcie rodzi się niemal połowa dzieci w Polsce (WHO rekomenduje, by porody zabiegowe stanowiły maksymalnie 15%). Zaznaczmy, że w przypadku tego rodzaju porodu obecność anestezjologa jest konieczna.
Czytaj też: "Kobiety nie zdają sobie sprawy". Polska niechlubnym liderem ryzykownych porodów
Znieczulenie przy porodzie. Skorzysta więcej kobiet? Będą zmiany w przepisach
Według znowelizowanego rozporządzenia, które obowiązuje od drugiego kwartału tego roku, finansowanie świadczeń związanych z porodem naturalnym ma być powiązane z tym, czy szpital podaje rodzącym znieczulenie. Placówki, w których jest ono oferowane mogą liczyć na premie, a te, które go nie podają, otrzymają mniej pieniędzy.
Przykładowo szpitale, które nie osiągną współczynnika 5% znieczuleń w porodach naturalnych, otrzymają niższe wynagrodzenie za poród. Za to im wyższy odsetek znieczuleń, tym wyższe premie.
Jak szacuje NFZ, zmiany te, przy założeniu, że po zmianach odsetek znieczuleń do porodu będzie wzrastał o 10% rocznie, będą kosztowały około 60 mln złotych w skali roku.
Zobacz też: Na porodówkach wciąż coś się zmienia. Dziś powszechne jest to, co jeszcze niedawno dziwiło