Matka po porodzie - wspieraj ile się da

2019-11-22 15:45

Przerzuciłeś 12 ton węgla, pomogłeś w skręcaniu mebli, wykafelkowałeś dwie kuchnie i przebiegłeś iron-mana. To wszystko w jedno popołudnie. Zmęczony? To teraz przemnóż to przez milion i wyjdzie Ci gdzieś mniej więcej połowa wysiłku, który matka Twojego dziecka włożyła w ciążę i poród.

Matka po porodzie - wspieraj ile się da

i

Autor: Getty Images

Spis treści

  1. Pierwsze minuty po godzinie zero
  2. Pierwsze godziny po godzinie zero
  3. Pierwsze dni po godzinie zero
  4. Pierwsze tygodnie po godzinie zero
  5. Pierwsze miesiące po godzinie zero

Poród może trwać od kilku do nawet kilkunastu godzin. O bólu podczas wychodzenia dzieci na świat rozpisano już całe mnóstwo literatury, ale w skrócie mówiąc: boli to bardziej niż nadepnięcie na klocek lego i kopnięcie się w szafkę małym palcem.

Jest to też gorszy ból niż męskie przeziębienie, które jak wiadomo nie jednego macho już nie raz pokonało w nierównej walce. Słowem. Poród podobno bardzo boli. Tak mówią kobiety i obserwując to na własne oczy, trudno im nie wierzyć.

Pierwsze minuty po godzinie zero

Akcja porodowa zakończona sukcesem. Małe już w rękach lekarzy. Jeżeli jesteś przy porodzie to pewnie zauważysz, że sztab medyczny jeszcze dobrych parę minut będzie coś majstrował przy Twojej kobiecie. I nie, nikt jej tam nie montuje żadnego gpsa i nie sprawdza co jest na drugim końcu tunelu, a po prostu doprowadza do użyteczności narządy, przez które na świat wyszło Twoje potomstwo.

Jeżeli to poród naturalny to masz dwie opcje: albo zerknąć co się tam dzieje i szybko zapomnieć, albo po prostu nie patrzeć i w tym czasie uciąć miłą pogawędkę z położną.

Co do matki – głównej bohaterki tego niezapomnianego przedstawienia – zobaczysz na jej policzkach łzy, może nawet jakieś czerwone kropki – które są efektem zmęczenia i ciśnienia, które przed kilkoma chwilami przeszło przez jej ciało. Spoko, niedoskonałości znikną, a Gloria zwycięstwa pozostanie na dziesiątki lat. Chyba, że córce dacie na imię Nadzieja. Też ładne imię, takie niepospolite i idealnie skomponuje się w dowodzie z nazwiskiem Nowak. Lepiej po prostu nie wyskakuj z propozycją innego imienia niż to, które wcześniej wspólnie ustaliliście.

Pierwsze godziny po godzinie zero

Gdy poziom poporodowej euforii zacznie spadać, matka Twojego dziecka może czuć się – średnio. Ba. Bardzo niekomfortowo, a nawet w wielu przypadkach może narzekać na ból. Trudno to opisać z męskiej perspektywy więc przyjmijmy, że wszystko napiernicza jak złe [co dokładnie boli chyba nie trzeba tłumaczyć].

Możesz obserwować, że jej zmęczenie przeradza się w ogólne rozbicie, przy którym dodatkowo nie za bardzo można coś z nim zrobić. Spokojnie. To minie i niedługo wszystko będzie super, ale do tego czasu wspieraj, pomagaj, bądź do rany przyłóż [zawsze bądź, ale wtedy bardziej].

Zachcianki, słodycze, bigmaki i kebaby. Do oporu – chyba, że karmi piersią albo z innych powodów ma dietę i lekarz zabrania. Ale i tak bądź wtedy bardziej jak doktor Burski ze szpitala w Leśnej Górze, niż doktor Kidler z Daleko od Noszy. Będziesz musiał wysłuchiwać marudzenia, czasem narzekania i przygotować się na to, że z argumentem pod tytułem: jak jesteś taki mądry to sam se spróbuj urodzić, nie będzie szans na polemikę.

Postaraj się także nie wyłączać telefonu. Bądź na stendbaju. Co prawda w nocy do szpitala wchodzić z reguły nie można, a pan Felek na recepcji ogląda jeden z dziesięciu i za chiny ludowe nie wpuści Cię na oddział. Jednak nigdy nie wiesz czy nie czeka Cię mission impossible typu: wspinaczka po balustradzie, sforsowanie drzwi na kod pin, który podejrzałeś gdy ordynator wychodził, a to wszystko żeby móc przynieść jej dodatkową piżamę, paczkę podkładów czy pięć snikersów. Zestaw do wspinaczki raczej się pewnie nie przyda, ale duża torba na różne rzeczy, którą trzymasz w bagażniku zdecydowanie może uratować życie.

Pierwsze dni po godzinie zero

Jest Was już więcej niż dwoje. Wcześniej we wspólnie uwitym kąciku mógł być bałagan, w zlewie z talerzy wyrastała paprotka, a kurz pod telewizorem wycieraliście gdy instalator przyszedł założyć nową kablówkę. W wielu przypadkach dziecko oznacza sprzątanie w domu level: laboratorium. I tu nie chodzi o to, że to Tobie przypadnie masa obowiązków i wybór nowego modelu mopa. Bardziej to, że gdy ona wraca ze szpitala [chyba że rodzi w domu, to masz szpital w domu z automatu] to chce komfortu i bezpieczeństwa.

Nie montuj nowego ogrzewania podłogowego, ale ogarnij tu i ówdzie, zaopatrz lodówkę, wytrzyj lustra w łazience, zrób pranie. To wcale nie tak dużo, bo zmywarka, pralka czy np. roboto-odkurzacz robią całą tą robotę same. Potrzeba tylko impulsu, który nadajesz Ty. Ojciec. Głowa domu. Poza tym jakoś tak w kościach czuję, że bycie bałaganiarzem [nie geniuszem, a zwykłym miłośnikiem barłogu] to rzecz nieelegancka, a więc facetowi nie przystojna. A nieurodziwy facet musi mieć chociaż porządny charakter. W innym wypadku czeka nas los ciepłego, wygazowanego piwa. Kolanko i zlew.

Pierwsze tygodnie po godzinie zero

Rozdzwonią się telefony od dziesiątek koleżanek i kolegów, wujków i cioć – żeby móc zobaczyć to wspaniałe cudo, które przyszło na świat za sprawą Twojej wybranki serca. To fajnie, że macie multum znajomych ale warto zadbać o święty spokój i wizyty najbliższych sobie dozować. Tłum w domu to niepotrzebny chaos, a to nigdy nie wróży niczego dobrego.

Warto ustalić zasady gry. Nie wpuszczać do domu chorych i przeziębionych, gigantyczne pluszaki gdy mieszkacie na czterdziestu metrach zamienić na trzy mniejsze zabawki, a setkami porad o tym jakie to trudne jest rodzicielstwo, i że zaraz to się dopiero zacznie, po prostu się nie przejmować. Nie przewidzisz wielu rzeczy, dlatego gdy dziecku odpada resztka pępowiny [to normalne], internetowe fora traktuj raczej jako forma sprawdzenia i podpowiedzi niż ostateczne źródło wiedzy. I tym samym uspokajaj matkę dziecka, bo ona może mieć nieco mniej zimnej krwi niż – jak zakładamy masz jej Ty.

W miarę szybko trzeba też zadbać o formalności, urlopy macierzyńskie, świadczenia, 500 plus. W tej grze jesteś potrzebny i na Twojej głowie jest najwięcej spraw. Słowem: grasz o taką stawkę, że przejechany przez samochód nie masz prawa nie wstać. Stąd zaplanuj co trzeba i załatw sprawnie tyle ile się da. Dokumenty trzymaj w ładzie i porządku. To ważne bo jak nagle trzeba wyjechać albo skoczyć do lekarza to papiery w teczce ułatwiają sprawę. O resztę zapytaj rodziców, przyjaciół, kolegów, którzy mają wszystko za sobą. Kumple na pewno pomogą, a przy okazji wyskoczycie na szybkie piwo.

Pierwsze miesiące po godzinie zero

Bądź taki jaki byłeś przez ostatnie tygodnie, a wszystko będzie super. W ogóle zachowuj się porządnie to może będą jeszcze z Ciebie ludzie. Ciesz się pięknym okresem. Kiedyś zatęsknisz.

Więcej artykułów Szymona i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie jestemtwoimstarym.pl

Szymon Kępka
Szymon Kępka
Reporterski mikrofon z 8 letnim bagażem doświadczeń radiowych i telewizyjnych. Jest tam gdzie trzeba być. Rzeczy niemożliwe realizuje od ręki, cuda natychmiast, paczka pieluch w niehandlową niedzielę? - proszę bardzo! Potrafi spakować wszystko i wszystkich do passata kombi. Prywatnie ojciec kilkumiesięcznej Marii. Pieluchy przewija szybciej niż mechanicy wymieniają koła w formule jeden.