W województwie wielkopolskim w całym 2023 roku na 27 tysięcy porodów tylko 68 rodzących otrzymało znieczulenie zewnątrzoponowe. Czy za tak niską popularnością tego rodzaju znieczulenia stoi brak anestezjologów? W czym Wielkopolska różni się od innych regionów Polski?
Dla porównania, w krajach skandynawskich ten rodzaj znieczulenia otrzymuje ponad połowa rodzących.
Spis treści
- Problemem nie tylko brak anestezjologów
- Kobiety boją się neurologicznych skutków zzo?
- W te mity wciąż wierzą ciężarne
Problemem nie tylko brak anestezjologów
Za najskuteczniejsze w uśmierzaniu bólu porodowego uważane jest właśnie znieczulenie zewnątrzoponowe. Może podać je wyłącznie anestezjolog, dlatego jeśli rodząca chce z niego skorzystać i wyrazi świadomą, pisemną zgodę, specjalista powinien być obecny na dyżurze w szpitalu.
Niestety, praktyka pokazuje, że choć od 30 czerwca 2015 roku ten rodzaj znieczulenia jest bezpłatny, nie wszystkie rodzące w ogóle o tym wiedzą. Prawdą jest też to, że w wielu szpitalach problemem są braki kadrowe, a więc niewystarczająca liczba zatrudnionych anestezjologów. Specjaliści pracujący przy operacjach nie zawsze są dostępni dla kobiet na porodówkach.
Nierzadko personel woli poczekać, aż rozwarcie będzie miało 4-5 cm tłumacząc, że znieczulenie podane zbyt wcześnie zahamuje akcję porodową. Warto jednak wiedzieć, że nie musi tak być. Najważniejsza jest właściwie dobrana dawka leku znieczulającego - jeśli tak jest, częstość skurczów macicy ani ich natężenia nie zmienia się, za to dzięki eliminacji stresu i bólu, może przyspieszyć rozwieranie się szyjki macicy.
Czytaj też: Tak wygląda poród z perspektywy ojca. Te zdjęcia zaszokują wiele mam
Kobiety boją się neurologicznych skutków zzo?
Lekarz Tomasz Piekarski ze szpitala w Poznaniu twierdzi, że przyczyną, dla której rodzące nie chcą decydować się na podanie znieczulenia zewnątrzoponowego, może być strach przed skutkami neurologicznymi. Wśród tych najpoważniejszych powikłań jest zapalenie opon mózgowych czy uszkodzenie rdzenia kręgowego. Każda rodząca o wszystkich przeciwwskazaniach i ewentualnych skutkach ubocznych musi zostać poinformowana, zanim znieczulenie zostanie podane. Konieczna jest jej zgoda.
Według lekarza z Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego w Poznaniu, znieczulenie proponowane jest każdej rodzącej, więc nie ma mowy o tym, że ciężarna nie wie, że jest ono dla niej dostępne bezpłatnie.
"Proponujemy pacjentce, ona wtedy wyraża zgodę. Część pacjentek chce poczekać jeszcze z włączeniem jakiegokolwiek środka przeciwbólowego, a część już przychodząc na salę porodową, jest w tak zaawansowanym stanie, że wiemy już, że środki dożylne nie zadziałają i musimy zaczynać od tych narkotycznych czy od gazu. To jest na bieżąco oceniane przez zespół lekarski" - przekonuje dr Tomasz Piekarski w rozmowie z Radiem ZET.
W te mity wciąż wierzą ciężarne
Wśród mitów dotyczących znieczulenia zewnątrzoponowego najpopularniejsze dotyczą tego, że rodząca nie poczuje skurczów partych, w związku z czym nie da rady urodzić naturalnie.
Rodzące słyszą również (nieprawdziwe) informacje o tym, że po podaniu zzo nie będą mogły karmić piersią, a po porodzie na pewno będą zmagać się z dokuczliwymi bólami głowy. Boją się samego wkłucia, które ma być bardzo bolesne (tak nie jest) oraz tego, że negatywnie wpłynie ono na dziecko.
Źródło: Radio ZET
Czytaj też: "6 h po porodzie wraca do domu na pieszo". Polska położna o życiu mam w Zambii