Poród lotosowy tylko u nas jest nowością, bo oficjalnie pierwsze lotosowe dziecko, któremu darowano przecięcie pępowiny, przyszło na świat w latach 70. XX wieku. Czym jest poród lotosowy i czy jest bezpieczny dla noworodka?
Spis treści
Kto odkrył poród lotosowy?
W 1974 roku Clair Lotus Day postanowiła urodzić dziecko inaczej niż wszystkie kobiety. Jako jasnowidzka „widziała”, że noworodek cierpi, gdy pępowina jest przecinana. Postanowiła więc bliżej przyjrzeć się mechanizmowi porodu.
Dowiedziała się, że u szympansów młode rodzą się wraz z łożyskiem, które tracą dopiero wtedy, gdy samo odpadnie. Wiele rozmawiała z lekarzami, od których usłyszała, że przecięcie pępowiny to przede wszystkim zabieg konieczny ze względów higienicznych. Postanowiła więc pójść pod prąd.
Urodziła synka imieniu Trimurti pod okiem położnika, który nie przeciął pępowiny. Do domu zabrała chłopca wraz z łożyskiem, które kilka dni później samo „odpadło”.
W ślady Clair Lotus Day poszło setki kobiet, główne z Australii i Nowej Zelandii. W Polsce nadal taki poród nie jest w ogóle brany pod uwagę w szpitalach. Ale kobiety, które zdecydowane są na poród lotosowy, mogą znaleźć położników gotowych, by uczestniczyć w narodzinach bez przecinania pępowiny.
Czytaj również: Pępek noworodka: jak go pielęgnować?
Krew pępowinowa - ważne pytania, które musisz zadać
Dlaczego poród lotosowy? Określenie poród lotosowy pochodzi od kwiatu, który jest uważany za symbol początku życia. Niektóre kultury uznają lotos za roślinę świętą. Kwiaty swobodnie unoszące się na wodzie mają przywodzić na myśl także dzieci, które nie doświadczając przecięcia pępowiny, są spokojniejsze, a ich przyszłe życie bardziej harmonijne.
Na czym polega poród lotosowy?
Przebieg porodu lotosowego nie różni się od klasycznego – naturalnego lub przez cesarskie cięcie. Zmiana pojawia się dopiero w punkcie kulminacyjnym. Położna, zamiast przecinać pępowinę, pozostawia ją, jak również rodzące się chwilę po dziecku łożysko.
Następnie łożysko jest starannie myte, by usunąć zakrzepy krwi i owijane w materiał (np. pieluszkę z tetry) oraz umieszczane w misce z solą. Dziecko normalnie funkcjonuje, zaś od 3 do 10 dni samoczynnie oddziela się od pępowiny. Zwolennicy porodu lotosowego mają mocne argumenty przemawiające na korzyść takich narodzin dziecka:
- w kulturach pierwotnych taki poród był czymś naturalnym;
- łożysko to część mamy i dziecka, nie wolno jej wyrzucać jak odpadu do kosza na śmieci;
- skoro w momencie narodzin pępowina sama nie odpada, najwidoczniej tak chciała natura i nie powinniśmy w to ingerować;
- wydłuża się bezcenny dla dziecka czas przejścia z życia płodowego do życia w świecie zewnętrznym.
Dobrze, gdy to przejście jest płynne, a nie gwałtowne, jak przy przecięciu pępowiny. Dzieci lotosowe są więc spokojniejsze i zdrowsze, bo nie mają za sobą traumy odcięcia od łożyska.
Poród lotosowy na cenzurowanym
Mimo wielu zwolenników, poród lotosowy nadal nie jest możliwy w polskich szpitalach. Położnicy i lekarze przekonują, że takie narodziny dziecka obarczone są wieloma niebezpieczeństwami, w tym ryzykiem rozwoju infekcji z powodu tego, że pozostawienie łożyska jest niehigieniczne.
Podkreślają również, że łożysko ma do spełnienia swoją funkcję jedynie w życiu płodowym dziecka, a po narodzinach jest już noworodkowi kompletnie nie potrzebne.
Dodatkowo przywołują przykłady z życia zwierząt świadczące o tym, że poród lotosowy wcale nie jest zgodny z naturą. Otóż zdecydowana większość zwierząt po narodzinach młodych przegryza pępowinę, by odłączyć je od łożyska.