Jessica i Ben to niezwykła para. Obydwoje prowadzą przyszłych rodziców przez ciążę, poród i początki rodzicielstwa. Ona jest doulą, a on tytułuje się jako "ojcowski coach". Obydwoje prowadzą szkolenia i konsultacje dla par oczekujących dziecka. Mają też profil na Instagramie - @balanced.birth.couple, na którym publikują sporo ciekawych treści krażących wokół rodzicielstwa.
Starają się przy tym zachowywać swoje treści w pozytywnej, zabawnej formie. W takiej właśnie powstał mini filmik o 3 krokach do bycia beznadziejnym partnerem przy porodzie. Pod wideo pojawiło się mnóstwo komentarzy. Jedne kobiety wychwalały ojców swoich dzieci pod niebiosa, inne opowiadały jeszcze gorsze historie od tych, o których wspomniał Ben.
Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia o dzieciach i narodzinach. Ale potem zdałem sobie sprawę, że mój stosunek do ciąży mojej żony może stać się moim stosunkiem do rodzicielstwa. Zdecydowałem się zmienić… - wspomina Ben.
Zobacz też: Czy wspólny poród jest przereklamowany, czy też naprawdę warto rodzić z partnerem?
Oto antyporadnik ojcowskiego coacha odnośnie zachowań na porodówce:
- (NIE) badź niedoinformoway, niezaangażowany i całkowicie pasywny przez całą ciążę.
- (NIE) graj w gry na telefonie podczas całego porodu.
- (NIE) skarż się na to jak zmęczony i głodny jesteś, gdy twoja partnerka rodzi.
Jak się okazuje, w tym temacie wiele się zmieniło na przestrzeni ostatnich kilku lat. Wielu ojców jest zaangażowanych i wspierających. Internautki wypowiadające się pod filmikiem Bena, nie mogły się nachwalić swoich mężczyzn.
-
Oddział porodowy był tak obłożony, że nie mieliśmy nawet pielęgniarki w pokoju przez większość porodu, więc to było naprawdę wspaniałe, że mój partner był wystarczająco przygotowany, aby wkroczyć i zrobić WSZYSTKO co było trzeba. Nawet nie wiedział, gdzie jest jego telefon w tym czasie.
-
Mój mąż był moją "położną" podczas wszystkich trzech naszych samodzielnych porodów domowych. Tak, tylko ja i on, 3 godziny od najbliższego miasta... Mamy troje dzieci w ciągu trzech lat. Nigdy nie znalazłabym tej mocy we mnie bez mojego superbohatera u boku, który wciąż jest tatą na medal!
Przeczytaj: Jak partner może pomóc przy porodzie?
Wciąż jednak zdarzają się historie, jak z gorzkiej komedii:
-
Jako pielęgniarka porodowa, mogę opowiedzieć kilka horrorów! Bez żartów, miałam tatę, który nie chciał przegapić meczu, gdy jego żona rodziła… miał transmisję na swoim telefonie i przychodził „wspierać” między reklamami, był nawet wystarczająco odważny, by powiedzieć „nie zaczynaj przeć aż do ostatniej kwarty”.
-
Mój mąż w ogóle nie mógł sobie z tym poradzić i był zbyt zajęty spaniem i spotykaniem się z przyjaciółmi, aby w ogóle być przy pierwszym porodzie.
A jak zachowywali się wasi partnerzy na porodówce?