Czy każda kobieta boi się porodu? Pewnie tak. Poród jest zazwyczaj postrzegany jako nieuchronna konieczność wydania dziecka na świat. Lęk przed porodem tkwi w wielu kobietach. Poród kojarzy się z cierpieniem i obawami, czy wszystko pójdzie dobrze.
Poród to często również temat tabu – bo dla wielu osób rodzenie wydaje się czymś obrzydliwym, albo temat straszak, pokazujący, jak trudno jest urodzić i jaki ból się z tym wiąże.
Kobiety boją się porodu, i to jest zrozumiałe. Ale warto uświadomić sobie, że poród to także niezwykłe wydarzenie, które przeżywa się raz lub najwyżej kilka razy w życiu. To dowód niezwykłej siły kobiet. Tak właśnie swój poród wspominają Ewa i Kinga – jako chwile swojego zwycięstwa i wielkiej radości.
Czytaj również: Lęk przed porodem - co zrobić, jeśli boisz się porodu?
Przed porodem: 7 spraw, które powinnaś załatwić przed porodem
Spis treści
- Ewa: Każda kobieta, która rodzi przeżywa podobne chwile
- Kinga chciała przeżyć poród świadomie
- Nie pozwól, by lęk przed porodem cię paraliżował
Ewa: Każda kobieta, która rodzi przeżywa podobne chwile
Ewa bardzo dobrze znosiła ciążę i cieszyła się, że do końca mogła pracować, spotykać się z przyjaciółmi. Właściwie oprócz niewielkich bólów kręgosłupa, nic jej nie dolegało. Aktywna i zajęta zawodowo, nie miała czasu na zastanawianie się, jak to będzie w czasie porodu ani na czytanie strasznych opowieści w internecie.
Zajęcia w szkole rodzenia oraz ćwiczenia jogi dawały jej poczucie, że zrobiła wszystko, co mogła, by przygotować się do tej wielkiej chwili. Akcja porodowa zaczęła się w nocy, ale Ewa nie chciała panikować ani za bardzo się spieszyć.
Kiedy mocniejsze skurcze przerywały sen, starała się oddychać głęboko, do brzucha, tak jak się uczyła w szkole rodzenia. Pamiętała, aby dotlenić maluszka i tak, we własnym domu, minęła prawie połowa porodu.
Dopiero rano wraz z partnerem zabrali torbę i pojechali do szpitala. W szpitalu pierwsze rozczarowania: bałagan na izbie przyjęć, gdzie musiała przekonywać pielęgniarki, że właśnie rodzi. Potem propozycja podania oksytocyny, żeby mogła szybciej zwolnić salę innym rodzącym.
Nawet trochę śmiali się z tego z partnerem, ale gdy przyszły silne skurcze, uśmiech znikł z jej twarzy. Bardzo osłabła z powodu intensywności skurczów. Cieszyła się, że partner jest przy niej. Pomagała sama jego obecność, wsparcie, słowa, że wszystko będzie dobrze i że bardzo ją kocha.
W trudnych chwilach, gdy ciężko było podnieść się z kolan po kolejnym skurczu, sił i odwagi dodawała Ewie myśl o tych wszystkich kobietach, które urodziły swoje dzieci. Starała się skupić na sobie, na swoim ciele i oddechu. Czuła ból, ale też pewien rodzaj transu.
I chociaż nie pozwolili jej przeć na stojąco – mimo że czuła, że tak jest łatwiej i dla niej, i dla synka, chociaż czuła bezradność i smutek, gdy kazali kłaść się na łóżko porodowe, pomagała świadomość wspólnoty z matkami na całym świecie.
„Czułam wręcz tę moc od wszystkich kobiet świata. Skoro one mogły urodzić, to i mnie musi się udać. Powtarzałam sobie: wytrzymaj jeszcze trochę, wkrótce sama też zostaniesz mamą. Byłam jakby we własnym świecie, zajęta niezwykłym zadaniem, które miałam do wykonania.
Pomagała mi też myśl o synku. Chciałam mu pomóc – najlepiej, jak umiałam. Myślałam: jemu też jest trudno, ja jestem silniejsza od niego, jestem jego mamą, pomogę mu. Gdy usłyszałam głos syna i dotknęłam jego ciepłego ciałka, nic innego już nie było ważne. Nie czułam nawet bólu podczas nacinania krocza”.
Czytaj także: 8 dobrych wiadomości dotyczących porodówki
Z kim powinnaś rodzić? Zrób test i sprawdź to
Kinga chciała przeżyć poród świadomie
Kinga długo nie mogła zajść w ciążę i na wieść, że w końcu zostanie mamą, cieszyli się wraz z mężem jak dzieci. Ciąża była dla niej trudnym doświadczeniem: przez pierwsze miesiące odczuwała silne mdłości, nie miała apetytu i wymiotowała. Musiała wycofać się z pracy i zostać w domu.
Kilka razy lądowała w szpitalu, bo pojawiło się ryzyko przedwczesnego porodu. Jednak radość i oczekiwanie na dziecko łagodziły wszelkie dolegliwości.
Poród był długi i męczący, ale Kinga najbardziej pamięta obecność męża. Był blisko, czuła jego pewność i siłę, gdy rodząc, opierała się o niego plecami. Mimo bólu ani razu nie pomyślała, że coś pójdzie nie tak. Była z mężem i wybraną położną. Ogarniało ją poczucie bliskości, wspólnoty, zaufania i bezpieczeństwa.
Gdy nastąpił kryzys siódmego centymetra, położna mówiła, co Kinga ma robić podczas skurczów, jak odpoczywać po nich, a jej głos brzmiał łagodnie i kojąco. Mąż masował obolałe plecy i głaskał po głowie. Ból był duży i chwilami było jej bardzo trudno wytrzymać, ale wiedziała, że już niedługo jej dziecko przyjdzie na świat.
Nie chciała rodzić ze znieczuleniem, pragnęła przeżyć to doświadczenie przytomnie – mocno, aż do trzewi. Czuła, że jest w dobrych rękach, we właściwym miejscu. Szczęśliwa, że może rodzić w takiej pozycji, w jakiej jest jej najwygodniej, że nikt jej nie zmusza do leżenia na łóżku, nie strofuje. Że może sama nabierać doświadczenia w rodzeniu, czuć, jak coraz lepiej jej idzie, coraz sprawniej prze i że nikt niczego nie przyspiesza.
Gdy córeczka wreszcie się pojawiła, Kinga poczuła się bardzo szczęśliwa: „To była wręcz euforia, coś tak niesamowitego, czego nie przeżyłam nigdy wcześniej. Poczułam na brzuchu moją córeczkę. Była mięciutka. I pachniała tak pięknie, słodko...
Czułam się wyjątkowa, jakbym była zdolna góry przenosić. Czułam, że teraz jestem już innym człowiekiem, że dorosłam, że ze wszystkim dam sobie radę i nic mnie nigdy nie pokona".
Czytaj: Najczęstsze lęki przed porodem: zobacz, czego się boją ciężarne
Poród rodzinny - co zrobić, gdy partner nie zgadza się na wspólny poród
Znieczulenie zewnątrzoponowe przy porodzie: 5 najważniejszych pytań i odpowiedzi
Nie pozwól, by lęk przed porodem cię paraliżował
Strach przed porodem jest zupełnie naturalny. Pamiętaj jednak, że jeśli jesteś zdrowa, dbasz o siebie, masz wsparcie osób bliskich, to na pewno jesteś dobrze przygotowana do tej wielkiej chwili.
Nie zadręczaj się, nie czytaj dramatycznych opisów porodów w internecie, nie słuchaj też koleżanek, które cię straszą. Nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego, więc zamartwianie się zupełnie nic ci nie da. Niepotrzebnie tylko wprowadza cię w stan napięcia i niepokoju, które może udzielić się także dziecku.
Zaufaj lekarzom i położnej, którzy na pewno będą starali ci się pomóc jak najlepiej. Podobnie jak Ewa, zdaj się też na matkę naturę, dzięki której swoje dzieci urodziło wiele pokoleń kobiet. Bądź dobrej myśli i mów sobie słowa, które wspierają: „Dam radę, uda mi się, na pewno wszystko będzie w porządku”.
miesięcznik "M jak mama"