Ciąża to w Irlandii "zjawisko" naturalne
Od początku uderzyło mnie to, że w Irlandii ciężarną, a potem matkę i małe dziecko traktuje się jako zjawisko naturalne. Kobiet w ciąży nie przepuszcza się w kolejce, a pierwsza wizyta lekarska odbywa się w 10.–12. tygodniu od poczęcia. Można powiedzieć, że dopiero po 3. miesiącu kobieta uznawana jest za ciężarną. Wtedy to pierwszy raz wzywana jest na wizytę w szpitalnej przychodni, gdzie przeprowadza się badanie USG. O wiele mniej powszechnie niż w Polsce stosuje się leki podtrzymujące ciążę czy leżenie. Ciężarna może wybrać opiekę publiczną, półprywatną lub prywatną.
Wszystkie wizyty w czasie ciąży mogą się odbywać w szpitalu lub na przemian: w szpitalu i u lekarza rodzinnego. Wizyty te są bezpłatne. Kobiecie przysługują też za darmo: kurs w szkole rodzenia, pobyt w szpitalu oraz kontrole stanu zdrowia matki i dziecka po porodzie.
Bezpłatne są również szczepienia niemowlęcia. Rodząca może liczyć także na bezpłatne środki uśmierzające ból podczas porodu – od zastrzyku, przez inhalacje z tlenu, po znieczulenie zewnątrzoponowe. Nie stosuje się raczej nacinania krocza ani golenia okolic intymnych. Poród odbywa się w pojedynczej sali. Korzystałam z opieki publicznej i byłam zachwycona szpitalem, wzruszona szacunkiem i tolerancją, jaką okazywali mi opiekujący się mną i dzieckiem lekarze i położne. Informowali mnie o każdej podejmowanej czynności, wiedziałam, co za chwilę będzie się działo i dlaczego; mogłam nie zgodzić się na jakiś zabieg, na przykład założenie cewnika.
W Irlandii można przygotować własny plan porodu
Część mam przygotowuje sobie plan porodu, który potem daje się do przestudiowania personelowi szpitala. Zawarte są tam życzenia i sugestie przyszłych rodziców co do przebiegu akcji. Oczywiście, to lekarz decyduje o wszystkim, jednak w miarę możliwości stara się przestrzegać planu. Rozmawiając później z koleżankami oraz forumowiczkami, przeważnie słyszałam pozytywne opinie na temat irlandzkiej służby zdrowia. Mąż koleżanki powiedział: „Moglibyśmy rodzić co tydzień”, a znajoma przyznała się, że czasami wybiera się na spacer w okolice szpitala, aby powspominać najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Oczywiście, są też głosy niezadowolenia. Jedna z młodych mam narzekała np. tendencję do przyspieszania akcji porodowej – podawanie oksytocyny czy żelu przyspieszającego rozwieranie szyjki.
Karmienie piersią - zapomniany obyczaj
W pierwszych chwilach po urodzeniu dziecko przystawiane jest do piersi matki – oczywiście jeśli ta decyduje się na taką formę karmienia. Niestety, ten sposób żywienia maluchów wybiera na Zielonej Wyspie tylko 40 proc. pań, a większość z nich tylko przez 4 miesiące. Dlatego irlandzkie Ministerstwo Zdrowia i Dzieci prowadzi 5-letni plan, promujący karmienie piersią. Państwo robi wszystko, by przywrócić ten zapomniany obyczaj. Bo właśnie tak karmienie jest tu traktowane. Jak czytamy w programie ministerstwa, kobiety zarzuciły karmienie naturalne dwa pokolenia temu. Od tego czasu Irlandia jest pod tym względem w ogonie Europy. „Nieobecność karmienia w naszym społeczeństwie zauważyło wielu nowych Irlandczyków przyjeżdżających tutaj z krajów, w których istnieje silna tradycja karmienia piersią. W efekcie wielu z nich również rezygnuje z tej praktyki i wybiera karmienie sztucznym mlekiem, szczególnie w miejscach publicznych” – czytamy w raporcie. „Niski odsetek matek karmiących doprowadził do sytuacji, gdy karmienie butelką jest uważane za normalne, a piersią – za wyjątkowe.” Gdy zapytałam położną, jaką dietę powinnam stosować przy karmieniu córeczki, szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia. Wyjaśniła mi, że mogę jeść wszystko, byle w umiarkowanych ilościach. Radziła jedynie unikać bardzo ostrych potraw. Na wyspie dzieci chowane są „chłodno”. Już dziesięciomiesięcznym szkrabom zaleca się pełną dietę osoby dorosłej. Od pierwszych dni wiosny (12–14ºC) dzieciaki biegają po dworze w bluzkach z krótkimi rękawkami czy z gołymi nóżkami. Po czapeczce na głowie i grubszej kurtce poznać można dziecko Polaków lub Litwinów. Rodzice przeważnie nie przejmują się lekkim kaszlem czy katarem u dziecka. To procentuje, bo Irlandczycy są wyjątkowo zahartowanym narodem i nowo przybyłych do kraju szokują lekkim ubiorem w zimie.
W Irlandii mamy ćwiczą razem z dziećmi
Niezależnie od pogody nie rezygnują również z ruchu na świeżym powietrzu. W Dublinie istnieje kilka klubów oferujących młodym mamom wspólną gimnastykę. Na zajęcia organizowane np. przez Buggy Buddies kobiety przychodzą z dziećmi w wózkach. Inną formą aktywności z pociechami są chociażby ćwiczenia na basenie. Bardzo powszechne w Irlandii są spotkania mam i małych dzieci. W każdym miasteczku i każdej dzielnicy w bibliotekach, kościołach, domach kultury, raz w tygodniu odbywają się zajęcia prowadzone przez wyszkolonych opiekunów. To dla dzieci czas na wspólną zabawę, poznawanie piosenek i gier, a dla mam okazja do zawarcia nowych znajomości i rozmów przy filiżance kawy i małej przekąsce. Sama z przyjemnością uczęszczam na te spotkania, odkąd Kalinka skończyła 8 miesięcy. To dla niej okazja do osłuchania się z językiem angielskim i podpatrywania umiejętności starszych dzieci. Zajęcia te dają nam dużo frajdy i pozytywnej energii.
Świadczenia socjalne dla matek w Irlandii
W pracy wykorzystałam przysługujące mi 26 tygodni urlopu macierzyńskiego płatnego i dodatkowo 16 bezpłatnego. Wymiar zasiłku macierzyńskiego to 80 proc. pensji. Niektórzy pracodawcy dopłacają młodym matkom różnicę między świadczeniem, a ich zwykłym wynagrodzeniem. Kobietom, które decydują się na powrót do pracy, przez pół roku po porodzie przysługuje dodatkowa, płatna godzina przerwy na karmienie dziecka piersią. Od momentu pojawienia się Kalinki na świecie otrzymuję, tak jak inne matki, zasiłek rodzinny i dodatek na dziecko.
miesięcznik "M jak mama"