Plan porodu to tak naprawdę formalny dokument obowiązujący w szpitalach i zaliczany do standardowej opieki okołoporodowej, podobnie jak plan opieki prenatalnej, plan porodu powinien być uznawany i respektowany przez szpitale położnicze. Wiele z nich ma nawet specjalne wzory formularzy, które można wydrukować i dołączyć do dokumentacji - badań, karty ciąży itd.
Dodatkowo, Ministerstwo Zdrowia zaleca przygotowanie takich planów dla każdej kobiety ciężarnej, stwierdzając, że są one częścią dokumentacji medycznej i zobowiązują personel szpitala do wspólnego z pacjentką czytania i omówienia ułożonego przez nią planu porodu (najlepiej we współpracy z lekarzem lub położną). Niestety, według różnych danych, z planem porodu przyjeżdża do szpitala zaledwie od kilku do 20 proc. pacjentek. Wiele ciężarnych nawet nie wie, co to takiego, inne wątpią w celowość jego tworzenia.
Spis treści
- Plan porodu: co to takiego?
- Dlaczego warto napisać plan porodu?
- Czy szpitale uznają plan porodu wydrukowany w domu? Przykładowy wzór do druku
- Opinie mam
Plan porodu: co to takiego?
Pojęcie planu porodu pojawiło się w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia, które weszło w życie w kwietniu 2011 roku. To tzw. standard opieki okołoporodowej.
"Podczas opieki prenatalnej osoba sprawująca opiekę oraz ciężarna ustalają plan opieki prenatalnej oraz plan porodu. Plan opieki prenatalnej obejmuje wszystkie procedury medyczne związane z opieką prenatalną wraz z określeniem czasu ich wykonania. Plan porodu obejmuje wszystkie elementy postępowania medycznego podczas porodu i miejsce porodu. Zarówno plan opieki prenatalnej, jak i plan porodu może być modyfikowany odpowiednio do sytuacji zdrowotnej ciężarnej w trakcie sprawowania opieki”.
Jak to rozumieć? Plan opieki prenatalnej dotyczy okresu ciąży i powinien zawierać wszystkie ważniejsze badania i zabiegi wraz z czasem ich wykonania. Sporządza go osoba sprawująca opiekę nad ciężarną, a więc lekarz ginekolog lub położna, w porozumieniu z samą zainteresowaną, która otrzymuje dla siebie kopię planu.
Plan porodu natomiast to rodzaj dokumentu, w którym kobieta wymienia swoje oczekiwania wobec porodu – jak chciałaby, aby jej poród wyglądał. Nie ma do tego gotowego urzędowego formularza, każda ciężarna może zrobić własny plan, wymieniając w nim te kwestie, na których jej szczególnie zależy, np. w jakiej pozycji chce rodzić, czy chce mieć poród rodzinny, czy życzy sobie (lub nie) znieczulenia, nacięcia krocza czy stałego monitorowania. W rzeczywistości plan porodu to taka lista życzeń: czego kobieta oczekuje – a czego by nie chciała – by poród był taki, o jakim marzy.
Warto wymienić wszystkie kwestie, na których ci szczególnie zależy, np. czy chcesz mieć wpływ na to, w jakiej pozycji będziesz rodzić, czy zależy ci na ochronie krocza, czy zamierzasz skorzystać ze środków uśmierzających ból, czy planujesz pobranie krwi pępowinowej itd. Przyjeżdżając do placówki z gotowym planem porodu, powinnaś przekazać go osobie, która będzie nad tobą sprawować opiekę podczas porodu (położna lub lekarz). Jest ona zobowiązana do jego przeczytania i omówienia z tobą najważniejszych kwestii, które następnie powinna uwzględnić – w miarę możliwości – w przebiegu porodu. Zgodnie z rozporządzeniem ministra, plan porodu należy dołączyć do dokumentacji medycznej.
Czytaj także: Akcja porodowa - kiedy jechać do szpitala?
Plan najlepiej napisać razem z osobą, która będzie ci towarzyszyć przy porodzie (pomoże go potem egzekwować) i po konsultacji z lekarzem lub położną (np. ze szkoły rodzenia lub położną rodzinną, dostępną w ramach ubezpieczenia w przychodni). Można poprosić o pomoc położną środowiskową z NFZ (szukaj jej w poradni lekarza rodzinnego lub wśród położnych prowadzących praktykę indywidualną.
Plan nie może być bardzo długi: wielostronicowy nie zachęci do uważnej lektury. Nie ma jednego, urzędowego formularza planu porodu, możesz go napisać sama lub skorzystać z gotowego wzoru.
Dlaczego warto napisać plan porodu?
Trzeba podkreślić, że tworzenie planu porodu nie jest obowiązkiem, a prawem kobiety: to udogodnienie, z którego możesz skorzystać, ale nie musisz. Argumentów przeciwko tworzeniu planu porodu jest kilka. Na forach internetowych wiele kobiet pisze np.: „Jak można pisać plan porodu, przecież tego nie da się zaplanować!”. Takie stanowisko świadczy o zupełnym niezrozumieniu tej idei. Oczywiście, że żadnego porodu nie można zaplanować w sensie „przewidzieć”, ale nie o to chodzi.
Plan porodu ma zawierać oczekiwania i preferencje rodzącej kobiety, a nie przebieg porodu punkt po punkcie. Ale żeby mieć oczekiwania, trzeba wiedzieć, czego można oczekiwać, a więc plan ma, po pierwsze, funkcję edukacyjną, bo wymaga od kobiety zdobycia merytorycznej wiedzy o porodzie. Jest ona konieczna, aby móc świadomie dokonywać wyborów, bo jeśli np. nie chcesz, aby podano ci oksytocynę, to musisz wiedzieć, jakie mogą być tego konsekwencje.
Im więcej wiesz o porodzie, tym łatwiej sprecyzować ci własne oczekiwania. Potwierdzają to słowa jednego z ordynatorów położnictwa, który oceniając, dlaczego tak mało kobiet przyjeżdża do porodu z własnym planem, powiedział: „Jeszcze nie te czasy, żeby pacjentka była tak wyedukowana, żeby przychodziła z planem porodu”.
Drugim ważnym celem posiadania planu jest poinformowanie personelu o tym, na czym rodzącej najbardziej zależy i skłonienie do rozmowy na ten temat. Tu sceptyczki mówią: „Przecież można rozmawiać i bez tego papierka”, a jeszcze częściej: „Po co pisać plan, jak i tak nie będą go przestrzegać”. Pierwszy argument zbić łatwo: kobiety w chwili przyjazdu do szpitala często są tak zdenerwowane, że nie pamiętają, by powiedzieć o wszystkim, co jest dla nich ważne. Poza tym bywają onieśmielone obcym miejscem i trudno im mówić o swoich potrzebach – łatwiej przekazać je spisane na papierze.
Drugi argument jest niestety – w odniesieniu do części szpitali – prawdziwy. Nie ma bowiem gwarancji, że ktokolwiek z personelu plan porodu przeczyta, a tym bardziej że dołoży starań, aby go zrealizować. Dlatego warto zawsze zrobić wywiad na temat wybranego szpitala albo nawet pójść tam przed porodem z napisanym planem i zapytać, z którymi punktami może być problem.
Tak naprawdę plan porodu stawia wyższe wymagania obu stronom: i kobietom, i szpitalom. Kobiety powinny się dobrze przygotować do rodzenia, a szpitale – bardziej odpowiadać na ich potrzeby. Niestety wciąż są oddziały, na które nowe trendy (zapisane w standardzie opieki) docierają z trudem, jednak nie można tego odpuszczać. I właśnie plan porodu jest dobrym sposobem na podnoszenie standardów, bo czarno na białym przypomina o prawach i potrzebach rodzących kobiet.
Czytaj także: Szpital do porodu. Jak wybrać szpital położniczy?
Skoro wiele szpitali kontestuje plan porodu, a nawet – jak otwarcie mówią położne – nie ma żadnej gwarancji, że ktokolwiek zechce go przeczytać, czy jest w ogóle sens taki plan przygotowywać? Naszym zdaniem tak. Powodów jest co najmniej kilka.
- Lepiej się przygotujesz do porodu.
Aby sprecyzować swoje oczekiwania, musisz wiedzieć, z czym się określone postępowanie wiąże i jakie mogą być konsekwencje, np. ciągłego monitorowania albo podawania środków znieczulających. A im więcej będziesz wiedzieć, tym lepiej będziesz przygotowana do porodu.
- To dobry sposób komunikacji z personelem.
Zakładając, że personel chce z tobą współpracować, może być to trudne ze względu na słabą komunikację. Bo rodząca kobieta, gdy trafia do izby przyjęć, często jest tak zestresowana, że zapomina powiedzieć, na czym jej najbardziej zależy. A gdy wyciągnie plan porodu – wszystko stanie się jasne.
- Warto zmieniać złe obyczaje.
Nawet jeśli szpital jest niezbyt chętny zmianom, warto dawać wyraz swoim oczekiwaniom, zgodnie z zasadą „kropla drąży skałę”. Zmiany w świadomości i przyzwyczajeniach zachodzą powoli, ale jednak to się stale dzieje. Im więcej placówka będzie otrzymywać sygnały, czego chcą pacjentki (w postaci planów porodu, listów, skarg itp.), tym większa szansa, że zostaną one kiedyś uwzględnione, choć może nie od razu.
Czytaj także: Wyprawka do szpitala: co do torby dla noworodka i mamy. ŚCIĄGAWKA
Czy szpitale uznają plan porodu wydrukowany w domu? Przykładowy wzór do druku
Niestety – jak to w naszym położnictwie często bywa – teoria swoje, a życie swoje. Są szpitale – szczególnie prywatne, ale nie tylko – gdzie stosunkowo szybko dostosowano się do nowego rozporządzenia. Niestety, w wielu szpitalach kontestuje się je. Padają argumenty, że to pobożne życzenia, które nie mogą być wypełnione, bo np. w placówce jest zbyt wiele rodzących.
Ale prawdziwą przyczyną często bywa tradycyjny, paternalistyczny stosunek do rodzącej kobiety, która przecież „się nie zna”, więc zamiast z nią rozmawiać i przekonywać, trzeba decydować za nią. Dlatego warto po napisaniu planu porodu zadzwonić albo pojechać do wybranego szpitala i zapytać, na ile realne jest spełnienie twoich najważniejszych oczekiwań. Jeśli usłyszysz, że nie ma na to szans, możesz szukać innej placówki albo napisać list do ordynatora, dyrektora szpitala lub rzecznika praw pacjenta.
Po porodzie można również zaskarżyć szpital do sądu o nieprzestrzeganie przepisów – tylko kto ma tyle determinacji i czasu? Pamiętaj jednak również o tym, że nawet jeśli szpital stara się respektować oczekiwania i preferencje kobiety, plan porodu może nie zostać wypełniony. Poród to sytuacja dynamiczna, nieprzewidywalna i nie zawsze przebiega tak, jak wszyscy by sobie życzyli. Nie możesz więc zakładać, że na pewno będzie w stu procentach tak, jak to sobie opisałaś w planie.
POBIERZ PLANY PORODU DO DRUKU - PLAN PORODU GOTOWY WZÓR FORMULARZA DO DRUKU
Opinie mam
- Paulina z Rzeszowa, mama rocznej Andżeliki
Zaszłam w ciążę, gdy miałam 20 lat. O porodach nie wiedziałam wtedy niemal nic. Zapisałam się więc do szkoły rodzenia i to tam dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak plan porodu. Nazwa wydała mi się idiotyczna, bo czy poród da się zaplanować? Ale położna ze szkoły opowiedziała, o co w tym chodzi: mamy napisać, jak chciałybyśmy, żeby nasz poród wyglądał.
Jednak aby sprecyzować swoje oczekiwania, trzeba sporo wiedzieć o porodzie. Zanim więc zrobiłam swój plan, przeglądałam gotowe, przykładowe plany w internecie i czytając je, myślałam: ale o co chodzi? Dlaczego jest opcja: „nie zgadzam się na podanie dolarganu” albo „zależy mi na dwugodzinnym, nieprzerwanym kontakcie z dzieckiem zaraz po urodzeniu” albo „proszę o przecięcie pępowiny, dopiero gdy przestanie ona tętnić”... Pytałam o to położną, która wszystko mi wyjaśniała. Ta wiedza bardzo poszerzyła moje spojrzenie na poród.
Planu nie udało mi się zrealizować w pełni, ale przynajmniej wiem, dlaczego niektóre jego punkty nie mogły zostać wypełnione.
- Małgorzata z Warszawy, mama 10-miesięcznego Olka
Rodząca kobieta, gdy trafia do szpitala ze skurczami, to często jest wtedy tak zestresowana, że zapomina powiedzieć o wielu sprawach. A gdy wyciągnie plan porodu – wszystko staje się jasne. Tak właśnie było w moim przypadku: położna sama zapytała mnie o plan, przestudiowała go razem ze mną i naprawdę robiła potem wszystko, abym była zadowolona. Dzięki temu miałam dobry, piękny poród – bez zbędnych interwencji (takich jak oksytocyna czy przebijanie pęcherza płodowego), w pozycjach, jakie mi najbardziej odpowiadały, nawet bez tego szaleńczego parcia na komendę, które znamy z filmów. Wiedziałam, że w tym szpitalu tak właśnie jest, i dlatego go wybrałam, ale wiem też, że to nie jest reguła.
Uważam, że taki plan i dla personelu jest ułatwieniem, bo dobra współpraca między rodzącą a położną przekłada się na sprawny, udany poród.
- Kasia z Białegostoku, mama 2-letniego Igora
Rodziłam w Anglii, gdzie plan porodu jest normą od lat. Dla wszystkich było więc jasne, że mam swoje porodowe pomysły i priorytety. I zostały one potraktowane poważnie, a nie jak jakieś fanaberie czy roszczeniowość. Tam niedopuszczalne jest traktowanie pacjentek z góry, bo „my wiemy lepiej”. A jeśli jakieś życzenia rodzącej są trudne do realizacji, to się z nią rozmawia i tłumaczy, nie podejmuje się decyzji bez jej wiedzy i zgody.
Bardzo bym chciała, aby takie standardy obowiązywały też w Polsce, i należy do tego dążyć. Nawet jeśli szpitale są niezbyt chętne zmianom, warto dawać wyraz swoim oczekiwaniom, zgodnie z zasadą „kropla drąży skałę”. Im więcej szpitale będą dostawać sygnałów, czego chcą i potrzebują kobiety rodzące, tym większa szansa na to, że zostaną one w końcu uwzględnione.
Czytaj także: 5 błędów, których nie wolno ci popełnić na porodówce