Spis treści
- Kobieta sama ze swoimi problemami
- Nie jestem idealną mamą
- Ryzyko wystąpienia depresji poporodowej
- Jeśli masz depresję poporodową szukaj wsparcia u innych mam
Macierzyństwo przywołuje najczęściej skojarzenia szczęścia i euforii. Jest postrzegane przez społeczeństwo jako stan wyjątkowy i bardzo szczęśliwy. Matka, według Polaków, powinna być zadowolona, cierpliwa i dzielnie znosić wszelkie trudności. Przecież uśmiech dziecka jest dla niej największą nagrodą. Dla wielu kobiet tak rzeczywiście jest i mimo wielkiego zmęczenia i rewolucyjnych zmian, jakie nastąpiły w ich życiu, czują wielką radość, akceptują ograniczenia i odnajdują się szybko w nowej roli. Jednak ponad połowa kobiet, które niedawno zostały matkami, odczuwa pewien niepokój, smutek, lęk, zagubienie, bezradność, strach przed niewiadomą, przed zmianą, obawy o życie i rozwój dziecka, o własną tożsamość, o życie zawodowe i plany rozwoju, o własną przestrzeń oraz o relacje z partnerem. Niestety, dla prawie 20 proc. z nich te niepokoje mogą się przerodzić w depresję poporodową.
Kobieta sama ze swoimi problemami
Kiedyś kobiety wspierały się wzajemnie; mamy, babki i inne kobiety z rodziny przekazywały swoją wiedzę świeżo upieczonej mamie. W wielopokoleniowych rodzinach młode kobiety mogły się uczyć swej nowej roli w kręgu doświadczonych kobiet. Nie były same, nie musiały zdawać się wyłącznie na swój instynkt i intuicję. W niektórych współczesnych kulturach pozaeuropejskich, podobnie jak w kulturach pierwotnych, do dziś istnieją różne obrzędy i rytuały związane z ciążą, porodem, połogiem i macierzyństwem. Ale dzisiejsze macierzyństwo w naszej kulturze jest bardzo samotne. Często zdarza się, że młodym kobietom trudno jest nawet liczyć na pomoc własnych matek. Mieszkają w innych miastach czy nawet krajach, z dala od rodzinnego domu, przyjaciół i rodziny. Osamotnione, pozbawione wsparcia rodziny, nie mają od kogo czerpać wiedzy i doświadczenia, nie mają też z kim dzielić tej huśtawki emocji, która towarzyszy im podczas ciąży i w pierwszych miesiącach po porodzie. Już w ciąży kobieta czuje, że wszystko się zmienia: przyjaciele zajęci są pracą, karierą i zabawą. Partner w pracy od rana do wieczora, a przyszła mama nie ma się do kogo odezwać, nikt jej nie rozumie. Doświadczenie porodu też jest bardzo trudnym przeżyciem dla kobiety. Mimo możliwej obecności bliskiej osoby, mimo wielu społecznych kampanii na rzecz godnego rodzenia, wiele jeszcze pozostaje do zrobienia w tej kwestii. Kobiety nadal w większości szpitali są zmuszane do rodzenia w nienaturalnej pozycji, nie pozwala im się na rodzenie zgodnie z prawami natury, stosuje się nagminnie zastrzyki z oksytocyny i nacinanie krocza. A po wyczerpującym siły porodzie kobieta trafia do pustego domu z dzieckiem, którego jeszcze nie zna, nie rozumie i nie wie, jak z nim postępować. Musi się sama wszystkiego nauczyć. To może wywoływać lęk i frustracje. Kobieta ma prawo czuć się zagubiona i bezradna.
Magda: „Po porodzie czułam się bardzo samotna i przemęczona nowymi obowiązkami. Całe dnie siedziałam sama w domu z płaczącym maluchem i miałam kompletnie dość wszystkiego. Nawet nie miałam z kim o tym porozmawiać, bo mąż rano wychodził do pracy i wracał późnym wieczorem. Moje koleżanki nie mają jeszcze dzieci, więc i tak nie zrozumiałyby, o czym mówię. Zresztą, po moim porodzie przestały się do mnie odzywać. Sądziły pewnie, że będą mi tylko przeszkadzać, że i tak nie będę mogła się z nimi spotkać. A ja tak bardzo potrzebowałam kontaktu z kimś dorosłym i życzliwym. Z kimś, kto by mnie wysłuchał i zrozumiał, powiedział, że to wszystko, co przeżywam, jest jak najbardziej normalne, że wcale nie jestem złą matką”
Nie jestem idealną mamą
Istnieją w opinii publicznej pewne szkodliwe mity, które mogą utrudniać młodym kobietom odnalezienie się w roli mamy. Jednym z nich jest mit, że dziecko kocha się od pierwszego wejrzenia, zaraz po urodzeniu, a może nawet jeszcze w brzuchu. Tak się rzeczywiście często zdarza, że matka czuje silną więź i uczucie do swego nienarodzonego jeszcze dziecka. Ale bywa i tak, że miłość nie przychodzi od razu, że powoli dojrzewa każdego dnia, kiedy matka oswaja się z dzieckiem i uczy się go, krok po kroku. Na reklamach i w kolorowych pismach widzimy uśmiechnięte, wesołe, śpiące lub zabawnie baraszkujące maluchy. Ale prawdziwe dzieci nie są takie jak te z reklamy. Prawdziwe dzieci mają kolki i płaczą przeraźliwie, gdy wyrzynają im się zęby. Prawdziwe dzieci czasami potrafią ugryźć podczas karmienia, podrapać i szarpnąć boleśnie za włosy. Nie chcą spać lub budzą się co 20 minut i marudzą, bo nadal są zmęczone i niewyspane. Prawdziwe dzieci, zwłaszcza w momentach gwałtowniejszego wzrostu czy podczas choroby, potrafią przyssać się do piersi matki i nie chcą jej puścić niemal przez cały dzień. Dlatego zupełnie naturalnym uczuciem świeżo upieczonej mamy może być rozczarowanie i frustracja zamiast wszechogarniającej miłości i euforii. Ale ponieważ w powszechnym przekonaniu matka powinna być szczęśliwa i znosić wszystko cierpliwie, młoda kobieta czuje wstyd, poczucie winy i żal, że nie potrafi być kompetentną i kochającą mamą. Mit szczęśliwej i zadowolonej matki, dbającej o dom i dziecko, i od pierwszej chwili zakochanej w swoim maleństwie, bardzo szkodzi młodym kobietom. Powoduje, że trudno im zaakceptować ich prawdziwe uczucia: rozczarowanie, tęsknotę za dawnym życiem, wstyd, złość do dziecka czy silny lęk. Zaczynają obsesyjnie oskarżać się o bycie złymi matkami i zamykać się w sobie. Są rozdrażnione, skłonne do płaczu, apatyczne i senne. A stąd już tylko krok do depresji.
Iza: „Czułam się tak potwornie samotna, bezradna i przestraszona, nie potrafiłam nawet wziąć córki na ręce, bo obawiałam się, że zrobię jej krzywdę. Bałam się zostawać w domu tylko z dzieckiem, czułam się, jakbym wylądowała na jakiejś innej planecie. Miałam wrażenie, że wszyscy są oddaleni ode mnie o mile świetlne. Byli w pracy, w centrum miasta, ale mnie się zdawało, że jestem mała i niewidoczna dla nikogo. Dawniej bardzo aktywna, teraz czułam się sprowadzona wyłącznie do roli matki. Córka ciągle krzyczała przeraźliwie, a ja zupełnie nie rozumiałam, co się dzieje, nie wiedziałam, jak jej pomóc, co zrobić. I cały czas ten lęk. Bałam się, czy żyje, czy oddycha, czy nie jest chora, czy się dobrze rozwija, czy nie marznie, czy nie jest głodna. Właściwie cieszyłam się tylko, gdy zasypiała, a kiedy się budziła, znów wracał strach: i co teraz, co dalej z nią robić? Zaczęłam się bać, że chyba zwariowałam”.
Ryzyko wystąpienia depresji poporodowej
Ryzyko wystąpienia depresji poporodowej zwiększa się, jeśli w rodzinie młodej mamy występowały już wcześniej depresje. Przyczynić się do niej może także brak emocjonalnego wsparcia ze strony partnera, kłótnie i niezrozumienie lub wręcz rozstanie z partnerem i konieczność samotnego borykania się z trudami macierzyństwa. Dochodzi do tego także stres związany z trudną sytuacją finansową i wszelkie kryzysy rodzinne. Przyczyną depresji poporodowej może być także brak wsparcia osób bliskich, niska samoocena, niedojrzałość emocjonalna. Wcześniejsze epizody depresji również zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia depresji poporodowej. Bardziej narażone na nią są także kobiety, które silnie doświadczają zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Niebezpieczna z tego punktu widzenia może być też hospitalizacja lub konieczność leżenia w łóżku z powodu komplikacji ciążowych, lęk o własne zdrowie, zwłaszcza w przypadku przewlekłej choroby lub wcześniejszych komplikacji ciążowych oraz lęk o zdrowie dziecka, szczególnie, jeśli występowały w rodzinie ciężarnej przypadki wad wrodzonych lub innych komplikacji.
Objawy depresji poporodowej to m.in. uczucie pustki, smutku, przemęczenie, brak odczuwania przyjemności, nadmierny niepokój, brak zainteresowania pracą, zabawą i przyjemnościami, mniejsza zdolność koncentracji i myślenia, zaburzenia snu, zaburzenia żywienia, chwiejne nastroje, a nawet myśli autodestrukcyjne. Kobieta zaczyna się przesadnie zamartwiać o stan zdrowia dziecka i nie czuje z nim więzi. U niektórych pojawiają się ataki paniki, poczucie beznadziejności, a nawet myśli o skrzywdzeniu dziecka. Jeśli uczucie smutku i przygnębienia utrzymuje się przez kilka tygodni, zamiast kilku dni, należy niezwłocznie udać się do specjalisty – psychiatry lub psychologa. Może bowiem dojść do ataków paniki, a nawet do prób samobójczych. Nieleczona depresja poporodowa może zahamować proces nawiązywania więzi uczuciowej z noworodkiem, utrudnić pielęgnację i opiekę nad nim, a także negatywnie wpłynąć na związek z mężem i innymi członkami rodziny.
Kasia: „Wszyscy dookoła mi mówili, że będzie cudownie, że to stan błogosławiony, wyjątkowy… A ja nie czułam kompletnie nic, żadnego kontaktu z dzieckiem, zero jakiejkolwiek więzi z nim. Tak jakby w środku wcale nikogo nie było, tylko kompletna pustka, głucha cisza. Udawałam, że jestem szczęśliwa, bo tak bardzo wstydziłam się, że coś jest ze mną nie tak i że krzywdzę swoje dziecko. A tak naprawdę chciało mi się płakać, schować pod kołdrą, z dala od wszystkich. Po porodzie było jeszcze gorzej. Mój syn był dla mnie jakiś obcy, nie potrafiłam go kochać. Ciągle czegoś ode mnie chciał, stale głodny, wczepiony w moje piersi, odbierający mi ostatnie siły. Byłam taka słaba i taka nieszczęśliwa. A jednocześnie było mi go żal. Byłam przygnębiona. Nie wiedziałam zupełnie, co się ze mną dzieje”.
Jeśli masz depresję poporodową szukaj wsparcia u innych mam
Kobiety, które doświadczyły depresji poporodowej, podobnie jak cytowane Magda, Kasia i Iza, często mówią o uczuciu strasznego osamotnienia i opuszczenia. Nie miały z kim porozmawiać, a bardzo chciały być wysłuchane i zrozumiane. Badania kanadyjskich naukowców wykazały, że stały kontakt i intymne rozmowy kobiet w czasie ciąży mogą obniżyć ryzyko wystąpienia depresji poporodowej o 50 proc. Te kobiety, które oprócz standardowej opieki medycznej w okresie ciąży, zostały objęte dodatkową opieką psychologiczną i mogły często rozmawiać z psychologiem oraz z innymi kobietami w grupach wsparcia, zdecydowanie lepiej sobie radziły po urodzeniu dziecka i nie doświadczały depresji poporodowej. Dlatego, aby zapobiegać depresji poporodowej, warto rozmawiać, nie pozostawać samotnie z problemami, lecz wyjść do ludzi. Rozmawiać o własnych przeżyciach z partnerem, rodziną, przyjaciółkami. A jeśli to nie wystarczy, można skontaktować się z terapeutą, który zaproponuje terapię indywidualną lub skieruje do grupy wsparcia dla mam. Wśród innych kobiet o podobnym doświadczeniu życiowym można w bezpiecznej atmosferze podzielić się wątpliwościami i niepokojem, i zobaczyć, że nie jesteśmy osamotnione w swoich uczuciach, że zwariowana huśtawka emocji dotyczy także innych mam. Aby zapobiegać pojawieniu się depresji poporodowej, warto również przestrzegać zdrowej diety, postępować zgodnie z zaleceniami lekarza, zachować równowagę między pracą a odpoczynkiem oraz dbać o ruch i ćwiczenia fizyczne. Trzeba też zrozumieć, że mama nie musi koniecznie być mamą idealną, bo takie nie istnieją, to kolejny mit. Może być mamą wystarczająco dobrą, ale by taką być, powinna też zadbać o siebie i o swoje potrzeby, nie tylko o potrzeby dziecka. Mama ma prawo pozwalać sobie na drobne przyjemności i wybaczać sobie niedoskonałości i popełniane błędy, a także korzystać z pomocy życzliwych ludzi, którzy ją czasem wyręczą. Ma prawo być zmęczona, poirytowana, smutna. Powinna się częściej nagradzać i być dobra dla siebie, zamiast się krytykować za drobne niedociągnięcia. Kiedy depresja poporodowa już się jednak pojawi, może być leczona na kilka sposobów. Najlepsze rezultaty daje psychoterapia oraz grupy wsparcia dla mam. Ale gdy objawy depresji są bardzo silne, trzeba też zastosować farmakoterapię. Przy niskich dawkach przeciwdepresyjne środki farmakologiczne nie zagrażają dziecku, mama może więc spokojnie karmić malca piersią, bez obaw o jego zdrowie.
miesięcznik "M jak mama"