Dług alimentacyjny w naszym kraju wynosi 12 miliardów złotych. Według wielu rzeczywista kwota jest jednak o wiele wyższa. Istniej bowiem ogromna dysproporcja pomiędzy wysokością alimentów na dziecko, a realnymi kosztami wychowania i opieki.
Jeśli więc drugi rodzic nie angażuje się w życie dziecka - wyjazdy, wymianę odzieży, zajęcia dodatkowe - "matki dopłacają samodzielnie".
- Kwoty nie są wystarczające, więc jeśli ojcowie odmawiają większego zaangażowania, dopłaca mama - tłumaczy w artykule Wysokich Obcasów Marta Stoces, feministka i twórczyni projektu "Mama Global Healing".
Przeczytaj też: Ile wynoszą minimalne alimenty na dziecko w 2022 roku? Podajemy konkretne kwoty
Przeczytaj też: Wiedzą, co robić, żeby nie płacić. Oto sposoby polskich alimenciarzy
Choć panuje powszechne przekonanie, że jeśli ojciec płaci niewielkie alimenty na dzieci, to jedynie jego zła wola, to zdaniem wielu prawników, polskim matkom samotnie wychowującym dzieci sprawy nie ułatwia także podejście sądów.
- To obraza dla rozumu, jak sądy liczą wydatki na dziecko. W sprawach, z którymi mam styczność, alimenty zwykle wahają się od 700 zł do 1,5 tys., ale zwykle jeśli rodzic wnosi o więcej niż 1,2 tys. zł, to dla sądu fanaberie - mówi w rozmowie z Wysokimi Obcasami Anna, będąca prawniczką, która sama jest w trakcie rozwodu.
Według niej oprócz tego, że w trakcie spraw alimentacyjnych kobiety, które przed rozstaniem nie pracowały, uznaje się za darmozjady liczące na utrzymywanie przez byłego męża, to jeszcze w sposób nieracjonalny wylicza się koszty utrzymania dziecka.
- Rehabilitacja? Sąd powie, że mama może ćwiczyć z dzieckiem w domu. (...) Wzrostu inflacji sądy nie biorą pod uwagę. Koszty transportu – 100 zł. Kilometrówka? Tylko do przedszkola i z powrotem. Samochód spada z nieba. Powszechne jest, że koszty mieszkania wylicza się na dziecko w wysokości 100 zł na koszty energii i śmieci, bo sąd uznaje, że matka i tak by płaciła za mieszkanie, z dzieckiem czy bez. Nie bierze pod uwagę, że wynajęłaby inne, mniejsze mieszkanie, gdyby nie mieszkała z dzieckiem - wylicza prawniczka.
Zdaniem wielu działaczek wciąż pokutuje przekonanie, że po rozstaniu mężczyzna ma prawo nie chcieć ułatwiać życia kobiecie, która jest matką jego dzieci i nikt nie widzi w tym nic złego. Kobiety wstydzą się o tym mówić głośno, a więc i sami ojcowie nie są za swoje zachowanie społecznie potępiani.
- Nawet mężczyźni z bańki inteligenckiej, wykształceni i zamożni, często kombinują, jak się wywinąć z płacenia. W ogólnym rozumieniu alimenty są dla kobiet, nie dla dziecka. Kobiety o tym milczą - podsumowuje Marta Stoces z "Mama Global Healing".
Sprawdź: Co zrobić, żeby zwiększyć alimenty? Radca prawny wyjaśnia
Źródło:
Wysokie Obcasy