Surogatka: prawie jak matka? Matka zastępcza czyli brzuch wynajmę

2012-03-06 16:40

„Brzuch wynajmę”, „matka zastępcza od zaraz”, „zdrowa młoda surogatka bez wad genetycznych” - internet zasypany jest takimi ogłoszeniami. Powstały już nawet profesjonalne firmy świadczące usługi wynajmu matek zastępczych, kobiet, które za opłatą urodzą komuś dziecko.

Surogatka: prawie jak matka. Matka zastępcza czyli brzuch wynajmę

i

Autor: _photos.com|photos.com Surogatka: prawie jak matka. Matka zastępcza czyli brzuch wynajmę

Spis treści

  1. Surogatka: rodzenie dzieci dla innych – nowy zawód?
  2. Surogatka: ile kosztuje wynajęcie surogatki?
  3. Surogatka: wynajmowanie brzucha - w Polsce to handel ludźmi
  4. Surogatka: zleceniodawca może nie dostać dziecka
  5. Polecamy wideo: adopcja a rodzina zastępcza

Karolina, która ogłasza się jako surogatka czyli matka zastępcza, mieszka w Białymstoku. Ma 18 lat, waży 70 kilogramów. 173 centymetry wzrostu, biust „trójeczka”, duże zielone oczy. Ze zdjęcia zamieszczonego w anonsie na popularnym portalu z ogłoszeniami od surogatek spogląda na mnie ładna filigranowa brunetka. Karolina nie pali papierosów i jak twierdzi, przeszkadza jej, kiedy ktoś pali przy niej. Dzieci oczywiście nie ma, choć mogłaby mieć. Za opłatą. „Pomogę parze w zamian za odpowiednie wynagrodzenie, ale nie potrafię określić ceny, gdyż nie jest to takie proste. Ciężko wycenić trudy, jakie wiążą się z ciążą i porodem, więc czekam na jakieś konkretne propozycje” - pisze w swoim ogłoszeniu.

Surogatka: rodzenie dzieci dla innych – nowy zawód?

Karolina jest, a raczej chce być surogatką. Matką zastępczą dla dziecka pary, dla kobiety, która z różnych przyczyn nie może urodzić dziecka. Surogatki to szybko rosnąca nowa grupa zawodowa w Polsce. Bo chyba trzeba je tak określać, biorąc pod uwagę, jak szybko przybywa ogłoszeń w internecie. Zresztą nie tylko o zwykłe anonse tu chodzi. Na naszym rynku działają już firmy specjalizujące się w dostarczaniu matek surogatek parom w potrzebie. „Surogatkowe” przedsiębiorstwa zarejestrowane są najczęściej za granicą, niemal zawsze macierzystym adresem firmy jest Ukraina lub Rosja. W Polsce działają za pośrednictwem swoich prowadzonych po polsku stron internetowych i konsultantów, którzy umawiają potencjalnych rodziców z surogatkami i dbają o sfinalizowanie transakcji.Firmy te korzystają z faktu, że w naszym kraju wciąż nie obowiązuje Konwencja o Prawach Człowieka i Biomedycynie, zwana również pod nazwą: Europejska Konwencja Bioetyczna. Dokument ten wydany przez Radę Europy reguluje sprawy z pogranicza etyki, medycyny i prawa – i reguluje między innymi rynek surogatek. Polska jednak, choć podpisała konwencję w 1999 roku, do dziś jej nie ratyfikowała. Dlatego surogatki i firmy świadczące usługi surogatek pozbawione są kontroli.W innych krajach te sprawy są uregulowane lepiej lub gorzej. O ile we Francji za wynajęcie surogatki można trafić na trzy lata do więzienia, o tyle w USA, Wielkiej Brytanii, na Ukrainie czy w Rosji matki zastępcze mogą działać legalnie. Dlatego nie dziwi tak wielka liczba ofert biur pośrednictwa macierzyńskiego zza wschodniej granicy proponujących swoje usługi w Polsce.Firmy z Ukrainy i Rosji przekonują w opisach na swoich nieporadnie przetłumaczonych na język polski stronach internetowych, że zapewniają kompleksową pomoc w doborze odpowiedniej surogatki. Począwszy od „dostarczenia” zdrowej i pozbawionej wad genetycznych kobiety, przez zawarcie umowy i późniejszą kontrolę rozwijającej się ciąży aż do porodu, podpisania zrzeczenia się praw rodzicielskich przez surogatkę i przeprowadzenia pełnej procedury adopcyjnej. Procedura pobrania od rodziców komórek rozrodczych i wszczepienia zarodka matce zastępczej odbywa się za granicą. Kto chce, może za odpowiednią opłatą nawet obserwować przez kamerę internetową, jak surogatce rośnie brzuch.

Surogatka: ile kosztuje wynajęcie surogatki?

To zależy jakiej. Kobiety zza wschodniej granicy sprzedają swoje brzuchy za kwotę od 15 tysięcy euro do 20 tysięcy. W przeliczeniu – od ponad 60 tysięcy złotych do nawet 80 tysięcy. W zależności od tego, czy chodzi tylko o użyczenie swego ciała na potrzeby ciąży, czy również o oddanie jajeczka. Koszt wynajęcia surogatki w Polsce zaczyna się od 30 tysięcy złotych i może przekroczyć nawet 100 tysięcy. A trzeba podkreślić, że to jedynie opłata za donoszenie ciąży, coś w rodzaju 9-miesięcznej pensji. Poza tym rodzice opłacają matce zastępczej badania, dostarczają jej preparaty witaminowe, dbają o to, by dobrze się odżywiała. W końcu tu chodzi o dobro ich dziecka. Dlatego niektóre surogatki traktują wynajętą ciążę jako źródło zarobku. W praktyce wygląda to tak: para w potrzebie rozpoczyna poszukiwania matki zastępczej, najczęściej znajduje ją dzięki internetowemu ogłoszeniu i zawiera z nią umowę. Potem pozostaje wizyta w prywatnej klinice, w której lekarze pobiorą od potencjalnych rodziców nasienie i komórki jajowe, doprowadzą do zapłodnienia in vitro i umieszczą zarodek w ciele surogatki. Na koniec pozostaje czekać 9 miesięcy na sfinalizowanie transakcji.

Surogatka: wynajmowanie brzucha - w Polsce to handel ludźmi

W naszym kraju do tej pory powstała jedna agencja wynajmu brzuchów: „Elizabeth – Matki Zastępcze Surogatki”, mająca siedzibę w podwarszawskim Piasecznie. I choć działało jak centrum pośrednictwa w zdobyciu matki zastępczej, oficjalnie trudniło się wyszukiwaniem opiekunek. Bo wynajmowanie brzuchów w Polsce jest zabronione, a każda umowa, która dotyczyłaby takiej usługi – nielegalna.Zgodnie z obowiązującym u nas prawem jest to handel ludźmi, za który grożą trzy lata więzienia. Co więcej, w świetle polskich przepisów urodzone przez surogatkę dziecko, choć genetycznie nie ma z nią nic wspólnego, należy do niej. Dlatego rodzice bardzo często żądają od matek zastępczych podpisanych weksli na kwotę od 100 tysięcy złotych do 150 tysięcy. W ten sposób chcą się zabezpieczyć przed zmianą zdania przez surogatkę i zyskać pewność, że przekaże im dziecko.

Surogatka: zleceniodawca może nie dostać dziecka

Praktyka pokazuje, że takie zabezpieczenie ma sens. Jakiś czas temu przez media przetoczyła się historia 32-letniej Bożeny, wynajętej przez bogate małżeństwo z Warszawy do urodzenia dziecka. Dostała za to 30 tysięcy złotych. Jednak po 9 miesiącach ciąży stwierdziła, że pokochała tego malucha i nie ma zamiaru oddać go genetycznym rodzicom. I zgodnie z polskimi przepisami nie musiała zrzec się praw rodzicielskich. Dopiero wynajęty przez zdesperowaną rodzinę prawnik przekonał Bożenę do oddania dziecka swoim zleceniodawcom.Bo trzeba podkreślić, że polskie przepisy pod tym względem nie nadążają za rzeczywistością. Od strony formalnej genetyczni rodzice, by stać się pełnoprawnymi rodzicami, muszą adoptować swoje dziecko. Do tego czasu nie mają do niego żadnych praw. Nieważne, że to oni są dawcami zarodka, nieważne, że zawierają z surogatką porozumienie, utrzymują ją i wynagradzają, nieważne, że nosi ona ich dziecko. Ważne, że w świetle polskiego prawa są handlarzami ludźmi.

Polecamy wideo: adopcja a rodzina zastępcza