Tę kuriozalną sytuację opisuje portal Wprost.pl. 5-letnia Arya to twarz wielu kampanii reklamowych dziecięcych marek. Rezolutna dziewczynka kocha występy przed kamerą. Cały czas dopytuje mamy, kiedy pojadą na kolejne zdjęcia. 5-latka jest córką polsko-hinduskiej pary, płynnie mówi po polsku i angielsku, ćwiczy gimnastykę artystyczną, niestety ostatnio ma na głowie także „dorosłe problemy” z urzędem skarbowym. A wszystko bez nieszczęśliwy zbieg okoliczności, który wpędził w kłopoty finansowe jej mamę.
Za długi mamy urząd ściga 5-latkę
Jak podaje Wprost.pl, kobieta założyła firmę transportową, ale przez nieuczciwych zleceniodawców straciła 130 tys. złotych. Jakby tego było mało, została także okradziona, co jeszcze bardziej pogrążyło ją finansowo. W związku z długami kobiety w urzędzie skarbowym, ten postanowił zająć 19 kolejnych wpłat 500 plus, które przysługiwały Aryi, a wpływały na konto jej mamy. W sumie 9,5 tys. złotych. Co ciekawe przy okazji fiskus zajął też wynagrodzenie dziewczynki za udział w jednej z kampanii reklamowych. Do agencji reklamowej, z którą współpracuje 5-latka, dotarło też pismo ze skarbówki z informacją o długach matki oraz wezwaniem, by kolejne honoraria dziecka kierować bezpośrednio na konto urzędu.
Dziecko nie odpowiada za długi rodzica
Eksperci, o których komentarz poprosił portal, nie kryją swojego oburzenia. "Urząd skarbowy nic nie może mieć do tych pieniędzy. To są pieniądze dziecka, które nie podlegają żadnemu zajęciu" – skomentował prof. Robert Gwiazdowski.
Z kolei Marek Isański z Fundacji Praw Podatnika dodał: „Zabieranie pieniędzy dziecku to traktowanie go jak niewolnika. To nie jest dbanie o wpływy do budżetu, to okradanie obywatela, w tym przypadku dziecka, co chyba jest jeszcze brzydszym przestępstwem”. Podkreślił także, że dziecko nie odpowiada za długi rodzica i każdy urzędnik z tego zdaje sobie sprawę.
Po publikacji Wprost.pl sprawą zainteresowała się Monika Horna-Cieślak, Rzeczniczka Praw Dziecka. "Zdecydowałam o niezwłocznym podjęciu działań" – przekazała.