Nowy rządowy program "Aktywny rodzic" zaczął funkcjonować już od 1 października. Z założenia miało być to duże ułatwienie dla rodziców i zdjęcie z nich finansowego ciężaru, jakim jest płatność za żłobek.
Do tej pory wiele osób złożyło już wnioski, by otrzymać świadczenie z programu. Wpłynęło ich już 331,2 tys. z czego najpopularniejszym jest "aktywnie w żłobku", gdzie wniosków złożyło już 160,3 tys. osób.
Ceny rosną, a rodzice zapłacą mniej. Zamieszanie po uruchomieniu programu
Jednak rządowy program wprowadził niemałe zamieszanie. Samorządy bowiem masowo uchwalają ustawy podnoszące wysokość opłat za żłobek. W większości z nich z 300 czy 500 złotych opłaty wzrosły do 1500 złotych, a czasem nawet wyżej.
Program zakłada jednak, że to nie rodzice będą tę kwotę opłacać, a przy najmniej nie w całości. Pomoc państwa ma się bowiem opierać na przeznaczeniu dopłaty w wysokości 1500 złotych na każde dziecko.
W rozmowie z Money.pl, dyrektorka jednej z poznańskich placówek przyznała, że żeby zrozumieć czy opłata za żłobek wzrośnie, czy zmaleje, trzeba zrozumieć mechanizm działania nowego programu.
W jej placówce poniesiono opłatę do 1500 złotych, jednak rodzice mogą wystąpić do ZUS-u o świadczenie wypłacane w takiej samej wysokości. Żłobek więc "faktycznie jest darmowy".
Opłata jedynie za wyżywienie. Teraz będzie taniej
Według dyrektorki, opłata faktycznie spada. W zeszłym roku za żłobek trzeba było zapłacić 900 złotych, a z ZUS-u przysługiwało rodzicom 400 złotych świadczenia. Realnie więc płacili za żłobek 500 złotych miesięcznie. Teraz, jednak jeśli wystąpi o świadczenie zapłaci jedynie za wyżywienie.
W niektórych prywatnych placówkach rodzic jednak będzie musiał zapłacić 1500 złotych z góry, a zwrot dostanie po kilku tygodniach, kiedy to żłobek otrzyma środki z ZUS.
Nie wszystkie jednak placówki podnoszą koszt żłobka do 1500 złotych. Niektóre celują nawet wyżej. O tym można przeczytać w naszym wcześniejszym artykule.
Kolejny problem. Brak miejsca w żłobkach
Pojawił się również inny problem. Chodzi mianowicie o miejsca w żłobkach. Wiele rodziców zrozumiało bowiem, że pomimo podnoszenia cen przez placówki, oni będą płacić za nie mniej.
To sprawiło, że wolne miejsca w żłobkach zaczęły znikać jak świeże bułeczki. W mniejszych miejscowościach, gdzie jest ograniczona liczba żłobków może to stanowić poważne wyzwanie dla rodziców jeśli chodzi o znalezienie miejsca. W niektórych placówkach, jest już bowiem lista, która sięga nawet dwóch lat oczekiwania.