Wiedzą, co robić, żeby nie płacić. Oto sposoby polskich alimenciarzy

2022-05-13 14:51

Jak nie płacić alimentów? To pytanie często słyszą prawnicy od rodziców, którzy szukają sposobów, by nie włączać się w finansowe utrzymanie własnego dziecka. Alimenciarze szukają porad również na forach internetowych. Często je znajdują od innych osób w podobnej sytuacji. Jakie pomysły najczęściej realizują, by nie płacić alimentów?

Wiedzą, co robić, żeby nie płacić. Oto sposoby alimenciarzy

i

Autor: Getty images Jak nie płacić alimentów, czyli o sposobach alimenciarzy

Słowo "alimenty" pochodzi z łaciny i znaczy "pokarm" - od "alere", czyli "karmić". I taka ma też być ich funkcja: do świadczenia obowiązku alimentacyjnego zobowiązany jest rodzic wobec dziecka, które nie może jeszcze utrzymywać się samodzielnie.

Aż do ukończenia przez nie 18. roku życia pieniądze przyjmuje w jego imieniu drugi rodzic. Po przekroczeniu progu dorosłości młody człowiek otrzymuje już alimenty bezpośrednio - jeśli tylko kontynuuje naukę w systemie dziennym, jednak nie dłużej niż do ukończenia 25. roku życia. 

Tak to wygląda w teorii, jednak praktyka jest nierzadko zupełnie inna. Niemało jest rodziców, zwłaszcza ojców (96 procent alimenciarzy to właśnie mężczyźni), którzy nie poczuwają się do obowiązku utrzymywania dziecka i szukają sposobów na to, jak nie płacić alimentów. A pomysłów jest naprawdę niemało.

Czytaj równieżOd lat czeka na alimenty - to już 170 tys zł! Jak odzyskać pieniądze na dzieci?

Co zrobić, żeby zwiększyć alimenty? Radca prawny wyjaśnia

Spis treści

  1. Jak nie płacą alimentów? Ukrywają prawdziwe zarobki
  2. Płacić dużo mniej niż należy
  3. Wyjeżdżają za granicę
  4. Stosują sztuczki prawne
Historia miłości Wiśniewskiego i Mandaryny. Jakie płacił alimenty

Jak nie płacą alimentów? Ukrywają prawdziwe zarobki

Oszukiwanie w kwestii swoich rzeczywistych dochodów pozwoli znacznie obniżyć wysokość zasądzonych alimentów. Wystarczy, że dana osoba oficjalnie nie będzie nigdzie zatrudniona, a sąd weźmie to pod uwagę i orzeknie niższą kwotę niż w rzeczywistości mógłby zapłacić niechętny finansowemu wspieraniu dziecka rodzic.

Łatwo jest też ukryć swoje zarobki, podpisując umowy na inne osoby. Kolejny sposób to praca całkowicie na czarno lub podzielenie pensji na dwie części: oficjalną - zawartą w umowie i nieoficjalną - płaconą do ręki. 

Na szczęście (dla dzieci alimenciarzy), w 2018 r. zmieniono przepisy tak, że obecnie pracodawcydopuszczającemu się takich praktyk grożą znaczne kary finansowe - nawet do 45 000 zł, jeśli wypłaca pracownikowi będącemu dłużnikiem alimentacyjnym wynagrodzenie wyższe niż wynika to z treści umowy o pracę i bez dokonania potrąceń na zaspokojenie świadczeń alimentacyjnych.

Płacić dużo mniej niż należy

Niektórzy alimenciarze, wiedząc, że za uporczywe niepłacenie alimentów mogą trafić do więzienia, decydują się płacić ich część. Często niewielką. Dzięki takiemu postępowaniu starają się sprawiać wrażenie rodziców, którym naprawdę zależy na utrzymywaniu dziecka, ale nie zawsze mają ku temu środki. Dają więc tyle, ile mogą, a że w rzeczywistości mogą więcej - nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.

- Wystarczy, że zapłacę 100 zł co jakiś czas i już wykazuję się dobrą wolą, która mnie ratuje przed więzieniem. Nie trzeba prawnika, wystarczy wejść na forum i zagadać. Od płacenia za Marcinka się nie migam, ale jak całe alimenty idą na ciuszki i kosmetyki dla Jolki, no to ja, za przeproszeniem, żony utrzymywał nie będę - mówi cytowany przez Ewę Kaletę w jej artykule "Solidarność alimenciarzy" w "Gazecie Wyborczej" 38-letni Jarek, tata 6-letniego chłopca.

Wyjeżdżają za granicę

Za niepłacenie alimentów grozi grzywna, ograniczenie wolności lub jej pozbawienie do lat 2. Dlatego też część alimenciarzy decyduje się wyjechać za granicę. Tam ukrywają się nie tylko przed wymiarem sprawiedliwości, ale również pozostałą w kraju rodziną - w tym własnym dzieckiem - i czują się znacznie bezpieczniej.

Co prawda minusem tego sposobu jest niemożność powrotu do Polski, ale wiszący nad takim rodzicem dług alimentacyjny skutecznie trzyma go na obczyźnie.

- Od razu powiedziałem, że nie zapłacę ani złotówki. Jak będzie trzeba, to i z kraju wyjadę, i poza UE, i mnie nie znajdą. Na nie swoje nie dam. Nie chodzi o to, że to nie moje, bo biologicznie wyszło, że moje, ale ja go nie chciałem - wypowiada się we wspomnianym wyżej artykule Ewy Kalety w "Gazecie Wyborczej" 24-letni Piotrek, tata półtorarocznej Tereski.

Czytaj również: 25 lat badań nad rozwodami - wniosek? „To najgorsza krzywda, jaką możecie wyrządzić dziecku”

Poradnik dla samotnych mam - jak uzyskać pomoc, pieniądze i lokum?

Stosują sztuczki prawne

Osoby, które szukają sposobów na to, jak nie płacić alimentów, często znajdują odpowiednie możliwości w prawie. Takie przydają się zwłaszcza tym, którzy pozostają w związku małżeńskim.

Według przepisów jednoczesne prowadzenie sprawy o rozwód i sprawy o alimenty nie jest możliwe, więc osoba pozwana o alimenty, która chce się od ewentualnego obowiązku alimentacyjnego uchylić, składa w sądzie wniosek o rozwód.

Sąd alimentacyjny zostaje o tym poinformowany, natomiast osoba pozywająca jest zupełnie zaskoczona, gdy dowiaduje się, że będzie musiała poczekać jeszcze kilka miesięcy, nim rozpocznie się postępowanie rozwodowe.

Inni dłużnicy wcale nie rozpaczają, że ich pensję zajmuje komornik, ponieważ później mogą się tłumaczyć z niepłacenia alimentów bądź żądać zmniejszenia zasądzonej kwoty właśnie dlatego, że... komornik wszedł im na pensję.

Alimenciarzy cieszą też świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego, dzięki którym czują się zupełnie zwolnieni z obowiązku utrzymywania swojego dziecka. Niestety, nie każdej kobiecie takie świadczenia przysługują - obecnie tylko tym, w których rodzinach miesięczny dochód na jedną osobę nie przekracza 900 zł netto.

Niektórzy mają również nadzieję, że odpowiedzią na pytanie, jak nie płacić alimentów, będzie zgoda na ograniczenie własnych praw rodzicielskich. Skoro mam mniejsze prawa - mogę mniej lub wcale nie płacić. Tak właśnie było w przypadku 19-letniej Asi - bo choć prawie wszyscy alimenciarze to mężczyźni, wśród dłużników alimentacyjnych w Polsce jest też ponad 2000 kobiet.

Jak mówi mama 2-letniej Bernadetty w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", nigdy dziecka mieć nie chciała i dlatego nie zamierza dokładać się do jego utrzymania:

- Zamówiłam tabletki poronne przez internet, ale nie dotarły do mnie. Utopiłam 300 zł [...] Nienawidziłam brzucha, bandażowałam go, jak zaczął rosnąć, żeby nikt się nie pokapował [...] Gdybym wiedziała, że on [ojciec dziecka] mnie tak będzie cisnął, to bym wyczarowała tę kasę na aborcję.

Ja nie czuję bycia matką, nie mam takiego instynktu - może za kilka lat będę miała i będę miała na to kasę? Napisałam mu SMS-a wczoraj: "Wyjeżdżam do Szkocji. Tam zarobię, dorosnę i może jak wrócę, to ogarnę to macierzyństwo i hajs.