"Z dzieciństwa pamiętam, że najgorsza była Wigilia". Psycholożka podpowiada, jak nie zepsuć dziecku świąt

2023-12-14 15:20

Przed świętami zamiast śmiechu przy dekorowaniu pierniczków dziecko słyszy "przesuń się", "nie przeszkadzaj", "nie teraz". Przy wigilijnym stole wciąż ktoś je strofuje i dziwi się, czemu buziak od dawno niewidzianej cioci tak je rozdrażnił. Chcesz zepsuć dziecku święta? Oto gotowa instrukcja. Skupmy się jednak na tym, jak temu zapobiec.

Z dzieciństwa pamiętam, że najgorsza była Wigilia.  Psycholożka podpowiada, jak nie zepsuć dziecku świąt

i

Autor: Getty Images "Z dzieciństwa pamiętam, że najgorsza była Wigilia". Psycholożka podpowiada, jak nie zepsuć dziecku świąt

Dom pachnący igliwiem, pomarańczami i piernikami, wysprzątany, udekorowany, a na stole pełen wybór dań. Brzmi świetnie, ale ile pracy, czasu i nerwów kosztuje, najlepiej wiedzą mamy. To głównie na naszych barkach spoczywa cała organizacja świąt. Tylko jak w ferworze przygotowań nie zgubić tego, co ważne? I jak zadbać o to, by dziecku święta kojarzyły się pozytywnie, a nie z czasem pełnym napięć?

Spis treści

  1. "Pamiętam mamę goniącą nas do sprzątania i ojca, który wracał na gotowe"
  2. Zachęcać dziecko do pomocy? Tak, ale z głową
  3. Jak ograniczyć napięcia w święta? Triki innych mam
  4. Maluch nie chce dać wujkowi buziaka? Ma do tego prawo
Aranżacja wigilijnego stołu. Jak łatwo i szybko stworzyć świąteczny klimat

"Pamiętam mamę goniącą nas do sprzątania i ojca, który wracał na gotowe"

Okres poprzedzający święta Bożego Narodzenia to czas, w którym już od początku listopada ze sklepowych półek zerkają na nas figurki Mikołajów, a reklamy zabawek, kosmetyków i biżuterii przekonują, że najwyższy czas pomyśleć o prezentach. Jednak w to, że jest to magiczny czas, sporo osób wątpi. I trudno im się dziwić skoro tym, co pamiętają najlepiej, jest pucowanie całego mieszkania, krzycząca matka, wkurzona tym, że znów wszystko jest na jej głowie i ojciec schodzący jej z drogi.

Dzieci w grudniu miały być grzeczne, bo "Mikołaj patrzy", nie przeszkadzać w przygotowaniach, a przy wigilijnym stole siedzieć prosto i cicho. Krzywisz się ze zdziwienia? To dobrze, bo to znak, że ten obrazek jest ci obcy. Jednak wielu dzieciom także i dziś święta kojarzą się z rodzinnymi kłótniami, a bardziej niż na prezenty liczą na to, że w końcu ktoś je zauważy. Wspólny czas jest cenniejszy niż nowa lalka, czy autko na pilota.

Dlaczego nie potrafimy się zatrzymać i robimy wszystko, by święta były perfekcyjne, nawet jeśli tyle nas to kosztuje? Psycholożka przekonuje, że zmienić nawyki jest trudno, ale warto to zrobić.

− Magiczne słowo: odpuszczać. Robić mniej tego, co się nie sprawdza w naszej rodzinie i wywołuje konflikty. To trudne, by zmieniać swoje nawyki. Czasem pomaga zrobienie sobie takiego miniprzeglądu poprzednich świąt i odpowiedzenie sobie na pytanie, co było nie tak i tym razem, spróbować zrobić chociaż jedną rzecz inaczej − mówi w rozmowie z Mjakmama24.pl psycholożka Joanna Madej, która na Instagramie prowadzi profil psychologia_domowa.

Czytaj też: Kilkulatek w święta może czuć się zagubiony i zawstydzony. Powiedz mu to przed Wigilią

Pytam inne mamy, jak one pamiętają ten przedświąteczny czas. Wiele kobiet wspomina, że gdy były małe, starały się przede wszystkim nie denerwować dorosłych. W porównaniu do tego, jak dziś angażujemy dzieci w świąteczne przygotowania, ich lista obowiązków była naprawdę długa.

Dlatego wiele mam stara się nie fundować własnym pociechom takiego samego scenariusza. Przekonują, że wolą kupić pierogi, a dom to nie muzeum ani laboratorium, żeby był przesadnie czysty.

"Z dzieciństwa pamiętam że na,jgorsza była Wigilia. Mama wstawała przed świtem, żeby zdążyć wszystko przygotować na kolację, krzyczała na wszystkich, ba - warczała, żebyśmy broń Boże niczego nie dotykali. Zadaniem ojca było kupienie i oprawienie choinki. My dzieciaki ją ubieraliśmy, ale zawsze było źle, bombki powieszone nie tak jak trzeba, a sztućce na stół nie dość wypolerowane. Jejku, mam gęsią skórkę, jak sobie o tym przypominam" - pisze Kamila.

"Nie pamiętam, jakie prezenty dostawałam, za to pamiętam, że niedokładnie sprzątałam i zebrałam bęcki za to, że stłukłam jakąś cenną bombkę. Ta sytuacja przypomina mi się co roku przy strojeniu choinki. Zawsze staram się, żeby moje dzieci miały dobre wspomnienia i nigdy nie krzyczę, jeśli coś zepsują. Obracam w żart albo udaję, że nie widziałam" - wspomina Edyta.

Zachęcać dziecko do pomocy? Tak, ale z głową

− Dzieci w wieku przedszkolnym i młodsze są zwykle bardzo chętne do pomocy, dlatego to też ważny czas, by im tej pomocy, dosadnie mówiąc, nie obrzydzić. Właśnie takim odpychaniem "odejdź", "nie przeszkadzaj" czy krytykowaniem "źle to robisz", "zrób to inaczej", "nieładne te pierniki, postaraj się bardziej". Takim postępowaniem możemy skutecznie zniechęcić dziecko do pomagania w okresie świąt na wiele lat - mówi psycholożka Joanna Madej.

Warto zaakceptować to, że pomoc dziecka może nam te kuchenne prace rozciągnąć w czasie, że pierniki nie będą udekorowane perfekcyjnie, a wspólne pichcenie wygeneruje spory bałagan. Ekspertka przekonuje jednak, że warto dopuścić dzieci do wspólnych przygotowań, bo pozytywne emocje, których doświadczą w kontakcie z rodzicami sprawią, że chętniej zaangażują się w takie aktywności, gdy będą starsze.

− U dzieci w wieku wczesnoszkolnym bardzo ważna jest sprawczość, czyli takie uczucie, że potrafię i mogę sobie z czymś poradzić - coś zrobić samodzielnie. To mocno buduje pewność siebie u dziecka. Stąd warto pozwalać dziecku zdecydować, co chciałoby zrobić z okazji świąt, podsunąć jakiś przepis, który mogłoby zrealizować od początku do końca - czyli stawiamy im wyzwania, którym są w stanie podołać − dodaje psycholożka.

Czytaj też: „Czy Mikołaj istnieje?”. Zamiast panikować, wypróbuj trik psychologów

Pamiętaj, że Boże Narodzenie i Wigilia to nie żaden konkurs kulinarny ani program o sprzątaniu. Na stole nie musi stać 12 potraw, bo po pierwsze nikt tego nie zje i jedzenie najpewniej się zmarnuje, a po drugie ich przygotowanie nie jest warte nerwów, jakie się z tym wiążą. Naprawdę trudno uwierzyć w to, że mając pod opieką dzieci, zdążysz wszystko upiec, ugotować i usmażyć, a przy tym nie pokłócić się o to, że musisz wszystko: upiec, ugotować i usmażyć.

Odpuść. Wszędzie tam, gdzie można, a można na wielu polach.

Jak ograniczyć napięcia w święta? Triki innych mam

Kluczem do sukcesu wcale nie jest tak chętnie powtarzany przez niektórych slogan, że "wszystko to kwestia organizacji". Naszym zdaniem - raczej komunikacji. Warto spokojnie usiąść i ustalić, kto czym się zajmie. Potrzebna będzie lista rzeczy do zrobienia i potraw do przygotowania.

Nie staraj się wszystkim udowadniać, jak wspaniale sama dajesz sobie radę. Dla każdego znajdzie się zajęcie, warto, by domownicy wspólnie podzielili pracę tak, by każdy był zadowolony.

W wielu domach to kobiety odpowiadają za część kulinarną. Zresztą nie tylko za nią. Niewidzialna praca kobiet najwyraźniej interesuje jedynie połowę społeczeństwa, nietrudno zgadnąć którą. Jest cała masa raportów dotyczących tego, ile kosztują nas święta, ile wydamy na prezenty i ile jedzenia zmarnujemy. A nie wiadomo, ile pracy i czasu wymaga ich przygotowanie. Wiadomo jedynie, że mężczyźni raczej się do tego nie poczuwają. Zgodnie z raportem Komisji Europejskiej sprzed trzech lat 77% Polaków uważa, że "główną rolą kobiety w życiu jest dbałość o dom i rodzinę". To jest dość klarowna odpowiedź na pytanie, kto zadba o to, by wszystkim w święta było miło.

Czytaj też: "Kupiłam synkowi kuchnię. Śmieje się cała rodzina". A potem chcemy, by ojcowie angażowali się w dom

Można powiedzieć, że Boże Narodzenie to punkt kulminacyjny tej właśnie niewidzialnej pracy, bo przez dobre kilka tygodni to właśnie kobiety planują, szykują, kupują, pakują i gotują. To one muszą pamiętać o tym, że ciasto na pierniki trzeba przygotować nawet kilka tygodni wcześniej, z wyprzedzeniem też trzeba wstawić zakwas na barszcz czy zamarynować śledzie. Ta magia świąt nie dzieje się sama.

Jeśli czujesz, że organizacja świąt i całe przygotowania spadają na twoje barki, skorzystaj ze sposobów innych mam. Pamiętaj, że na twoje "zaharowywanie się" patrzą dzieci. Chyba nie chcesz, by taki wzorzec odtwarzały w przyszłości we własnych rodzinach?

  • nie gotuj wszystkiego sama. Nawet jeśli nie finansowo, to na pewno psychicznie mniej kosztuje zakup gotowych dań. Bez problemu dostaniesz nie tylko świetne pierogi czy rybę po grecku, lecz także barszcz i ciasta,
  • mając pod opieką dzieci zorganizuj z partnerem czas tak, by mimo przedświątecznej gorączki czuły się zaopiekowane. Zabierz je na sanki lub na lodowisko, żeby ich tata w spokoju mógł zająć się pracą w kuchni,
  • odpuść dokładne sprzątanie całego domu. Mycie okien z zewnątrz zimą to prosty sposób na to, by się rozchorować,
  • organizując Wigilię w domu nie róbcie wszystkiego sami. Goście to zwykle bliska rodzina, nie krępuj się ustalić z nimi, co kto przygotuje i przyniesie.

Czytaj też: Jak podłożyć prezenty pod choinkę i nie zrujnować dziecku świąt?

Maluch nie chce dać wujkowi buziaka? Ma do tego prawo

Szykując rodzinne święta nie sposób pominąć pewien ważny aspekt. Rodzinne spotkania obfitują w sytuacje, które dla wielu dzieci są trudne. One także wpływają na to, jak dziecku kojarzą się święta. To, że liczysz się ze zdaniem starszej krewnej, nie oznacza, że musisz milcząco zgadzać się na to, że jej słowa zawstydzają twoje dziecko. Zmuszanie malucha do wylewnych przywitań, uczy go, że nie może samodzielnie decydować o własnym ciele.

− Każdy człowiek przychodzi na świat ze swoimi granicami. Coś lubi, czegoś nie lubi. Z czymś mu łatwo, z czymś mu trudno. Pewne zachowania innych osób względem niego są dla niego akceptowalne, a inne nie − mówi psycholożka Joanna Madej. To rolą rodziców jest zadbanie o to, by te granice były szanowane.

Co robić w takich sytuacjach? Psycholożka podpowiada konkretne zdanie, które można wówczas powiedzieć do dziecka: „Chyba nie masz ochoty dawać babci buziaka, co? To jest w porządku. Jak chciałbyś się z nią przywitać? Przytulas, żółwik czy piątka?”. Natomiast do osoby dorosłej warto wówczas zwrócić się słowami: „Coś mi się wydaje, że Maksiu nie jest gotowy na buziaki. Pewnie wymyśli inny sposób przywitania. Dajmy mu kilka minut.”

Oczywiście są to tylko przykłady, ale warto je znać, bo to ułatwia reagowanie w sytuacji, gdy nie do końca wiemy, co powiedzieć, by pomóc dziecku, a nie urazić dorosłego. Ważne, by w pierwszej kolejności zaopiekować się emocjami dziecka. Od tego, co ktoś sobie o nas pomyśli, ważniejszy jest komunikat kierowany do malucha.

Takich trudnych sytuacji niełatwo uniknąć także podczas kolacji wigilijnej.

− Tutaj znowu mamy do czynienia z ochroną granic dziecka, a raczej uczeniem dziecka, jak to robić. Więc jeśli ktoś mówi coś, co zawstydza dziecko, powinniśmy zareagować i stanąć po jego stronie. Przykładowo, jeśli nasz gość mówi: "Coś Ty taki wstydliwy. Chodź do wujka" i widzimy, że nasze dziecko czuje się tym zakłopotane, możemy stanąć w jego obronie na przykład słowami: "Wydaje mi się, że Krzysiu nie jest jeszcze gotowy. Potrzebuje czasu." Inny przykład: "Taki duży chłopak, a soku sobie nie potrafi nalać?". "Dziękuję ciociu. Radzimy sobie sami." lub "Dziękuję mamo. Miałam ochotę mu pomóc. Mogę również nalać tobie, jeśli chcesz?" − podpowiada psycholożka Joanna Madej.

Ważne, by zachować spokój i nie ulegać emocjom. Warto też pokazać dziecku, że choć dorośli mają odmienne podejście do różnych spraw, potrafią usiąść ze sobą przy stole. Uczmy dzieci zarówno szanowania granic, jak i tego, jak pielęgnować relacje. Wyrażajmy się z szacunkiem, nie tylko do starszych, lecz także właśnie w stosunku do dzieci.

Czytaj też: Najgorsze pytanie, jakie możesz zadać dziecku, gdy odbierasz je z przedszkola. Tak budujesz dystans