O alarmującej sytuacji w przedszkolu w Czemiernikach poinformowały lokalne media. U czterolatki, która kilka dni wcześniej uczęszczała do placówki, pojawiły się niepokojące objawy infekcji. Dziewczynka trafiła 10 stycznia na Oddział Chorób Zakaźnych Dziecięcych w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Bożego w Lublinie. Jej stan był ciężki, ale stabilny. Badania potwierdziły meningokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Wszystkie osoby, które miały kontakt z dzieckiem (w domu i przedszkolu, łącznie ok. 70 osób) zostały objęte chemioprofilaktyką w postaci podania antybiotyki. Na szczęście po około tygodniu dziewczynka wróciła do domu.
Niestety, choroba tragicznie zakończyła się w przypadku czteromiesięcznego chłopca, który 4 stycznia wieczorem trafił z infekcją do szpitala w Pleszewie (woj. Wielkopolskie). – Lekarz ocenił stan niemowlęcia jako bardzo poważny i skierował je natychmiast na oddział dziecięcy. Wdrożono intensywne leczenie. Mimo tego po kilku godzinach nastąpił zgon dziecka – portalowi Zpleszewa.pl powiedział Ryszard Bosacki, dyrektor ds. medycznych Pleszewskiego Cetrum Medycznego. Powodem śmierci była sepsa, która już w momencie przyjęcia chłopca do szpitala zaatakowała niemal wszytkie jego narządy. W tym przypadku również zastosowano chemioprofilaktykę, którą objęto 45 osób dorosłych i 3 dzieci.
Badania wykonane przez KOROUN (Krajowy Ośrodek Referencyjny ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego) potwierdziły u zmarłego chłopca zakażenie meningokokami typu B, które odpowiadają za większość przypadków inwazyjnej choroby meningokokokowej (IChM) w całym społeczeństwie i za ponad 80 proc. u dzieci w 1. roku życia.
Nieprzypadkowo ofiarami meningokoków zostały małe dzieci. – Bakterie te mogą zaatakować osoby w każdym wieku, ale ponad 75 proc. przypadków zachorowań występuje u dzieci do 5. roku życia, co wynika z niedojrzałości ich układu odpornościowego – tłumaczy dr n. med. Alicja Karney z Fundacji Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Fundacja IMiD wraz z firmą GSK prowadzi kampanię edukacyjną „Wyprzedź meningokoki! Z wiedzą na start”, której celem jest zwiększenie świadomości nt. zagrożenia meningokokami oraz możliwości ochrony przed nimi. – Jest to choroba o najszybszym przebiegu (może zabić w ciągu 24 godzin) i największej śmiertelności (20 proc. chorych umiera, a co trzeci zostaje trwale okaleczony). To wszystko sprawia, że każdy jej przypadek jest spektakularny i nawet nam, lekarzom, głęboko zapada w pamięci.
Rokowania są tym lepsze, im szybciej chory zostanie zdiagnozowany i otrzyma odpowiednie leczenie. – Walka z meningokokami to wyścig z czasem, bo stan pacjenta może zmienić się dosłownie z minuty na minutę – opowiada dr Karney. Tymczasem, jak pokazują międzynarodowe badania, co drugie dziecko z IChM trafia do szpitala dopiero po kilku konsultacjach lekarskich. – Początkowe objawy choroby są mało charakterystyczne, przypominają przeziębienie lub grypę. Dlatego jej rozpoznanie nie jest łatwe, a chorzy często otrzymują specjalistyczną pomoc dopiero wtedy, kiedy są już w ciężkim stanie. Wszystko wskazuje na to, że taki scenariusz miał także miejsce w przypadku chłopca z Pleszewa – mówi ekspertka.
W jaki sposób dzieci mogły zarazić się meningokokami? – Nie jest to trudne, biorąc pod uwagę fakt, że te bakterie przenoszą się drogą kropelkową, np. przez kaszel lub kichanie. Szacuje się, że ok. 10 proc. społeczeństwa jest nosicielami meningokoków, a w skupiskach dziecięcych, takich jak żłobki czy przedszkola, odestek ten jest dużo wyższy – tłumaczy dr Karney. Jak dodaje, rozwojowi IChM sprzyja chwilowo obniżona odporność, np. z powodu infekcji wirusowej.
Ryzyko zakażenia można zmniejszyć poprzez przestrzeganie higienicznych nawyków (np. nie pić z jednej butelki, nie używać tych samych sztućców, nie oblizywać smoczka – to ostatnie dotyczy młodych rodziców) i unikanie czynników ryzyka (np. długiego przebywania w zatłoczonych pomieszczeniach). A kiedy pojawią się objawy przeziębienia lub grypy, należy zachować czujność i uważnie obserwować dziecko. – Trzeba zwrócić uwagę, czy jego stan ogólny nie pogarsza się, czy dziecko nie odmawia jedzenia i picia, nie podsypia, nie staje się niespokojne, czy nie dochodzą nowe objawy, tj. biegunka, wymioty – wymienia lekarka.
Jednak najbardziej skuteczną metodą zapobiegania zachorowaniom wywołanym przez meningokoki są szczepienie ochronne. Można je rozpocząć już w 2. miesiącu życia, ale również później, po 6 miesiącu życia. – Ja zalecam szczepienie dziecka najpierw szczepionką chroniącą przed serotypem B, a potem czterowalentną, chroniącą przed serotypami A, C, W-135 i Y – tłumaczy dr n. med. Alicja Karney. Jak bowiem wynika z danych KOROUN3, drugim
w kolejności powszechności występowania serotypem meningokokoków w Polsce jest serotyp C (odpowiada za ok. 30 proc. zachorowań). To też on wywołał zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych u czterolatki z gminy Czemierniki.
Szczepienia przeciwko meningokokokom są w Polsce zalecane, a więc odpłatne.
Dowiedz się więcej na WyprzedzMeningokoki.pl