Spis treści
- Kiedy para, która regularnie współżyje, a mimo to nie może zajść w ciążę, powinna przebadać się pod kątem problemów z płodnością?
- Powszechnie uważa się, że badania ciągną się w nieskończoność, a na końcu i tak niewiele z tego wynika...
- Dlaczego?
- Zatem jak powinien wyglądać schemat diagnostyczny przyczyn niepłodności?
- Czas na fizjologię...
- A co z mężczyzną?
- A jeśli wyniki są nieprawidłowe?
- Czy to konieczne?
- A jeśli wciąż nie znamy przyczyny?
- Jak wygląda leczenie, gdy nie udaje się odkryć przyczyny niepłodności lub zostaje ona usunięta, ale naturze trzeba pomóc, np. z powodu obniżonej płodności związanej z wiekiem kobiety?
Kiedy para, która regularnie współżyje, a mimo to nie może zajść w ciążę, powinna przebadać się pod kątem problemów z płodnością?
– Nie ma sensu rozpoczynać diagnostyki niepłodności, dopóki nie minie rok. W niektórych przypadkach, np. kiedy kobieta jest bardzo młoda i nie ma żadnych wyraźnych problemów zdrowotnych, w tym przebytych, można poczekać nawet dwa lata. Jednak najczęściej rok w zupełności wystarcza, by zajść w ciążę, dlatego nie ma sensu dłużej zwlekać z konsultacją, gdy czas gra na niekorzyść tej pary. Do tego momentu nie zalecam jednak szczególnej obserwacji płodności, seksu na żądanie. Najlepiej kochać się wtedy, gdy oboje partnerzy mają na to po prostu ochotę, a nie wtedy, gdy podejrzewają dni płodne kobiety. Diagnostyka niepłodności to proces bardzo obciążający dla psychiki. Oficjalnie trzeba przyznać, że jest problem, w dodatku odbierany bardzo negatywie. Trudno się z nim samodzielnie uporać, zwłaszcza gdy rodzina wciąż zadaje nietaktowne pytania...
Powszechnie uważa się, że badania ciągną się w nieskończoność, a na końcu i tak niewiele z tego wynika...
– Zazwyczaj wynika bardzo wiele. I nie ma najmniejszego powodu, by pełna diagnostyka trwała dłużej niż miesiąc, dwa, najwyżej trzy. Zwykle już wywiad przeprowadzony z przyszłymi rodzicami popycha nas w określonym kierunku, jednak musi zostać przeprowadzona cała podstawowa diagnostyka.
Dlaczego?
– Ponad 15 proc. par nie ma dziecka z dwóch, a nawet kilku powodów. Usunięcie jednej, łatwo nasuwającej się przyczyny, to może być mało. To częsty błąd w leczeniu niepłodności. Usunięcie pierwszej przeszkody nie rozwiązuje problemu, czas ucieka, a potem znowu wraca się do początku.
Zatem jak powinien wyglądać schemat diagnostyczny przyczyn niepłodności?
– Zaczynamy od anatomii, czyli badania ginekologicznego, które pacjentka zazwyczaj przechodziła już wielokrotnie, badania USG, które pewnie też ma za sobą, ale konieczne jest również badanie drożności jajowodów i laparoskopia, by upewnić się, że przyczyną nie są jakieś zrosty czy endometrioza. Badanie USG najlepiej przeprowadzić w pierwszej fazie cyklu: na pograniczu miesiączki i w okolicy końca miesiączki, by sprawdzić, czy jama macicy jest pusta i nie ma w niej jakiejś przeszkody, która działa jak spirala antykoncepcyjna. To się zdarza rzadko, ale się zdarza, a takiej zmiany zwykle można łatwo się pozbyć, dlatego warto wykluczyć tę przyczynę. Jeżeli w jamie macicy obserwujemy coś niepokojącego, np. polip, można dokładnie go obejrzeć za pomocą hydrosonografii, czyli USG po podaniu soli fizjologicznej z użyciem cewnika inseminacyjnego. Badanie jest tanie i bezbolesne. Jeśli potwierdzi wcześniejsze podejrzenia, zmianę usuwa się podczas histeroskopii.
Czas na fizjologię...
– Przede wszystkim musimy się upewnić, czy jest owulacja i jaka jest jej jakość. Istotne są testy owulacyjne, ale bardzo ważnym wskaźnikiem jest ocena śluzu szyjkowego. Seryjne USG nie wyczerpuje możliwości diagnostycznych: niezwykle istotne są badania hormonalne oceniające czynność tarczycy, obraz androgenny, funkcje nadnerczy i działania na linii przysadka–jajnik. Konieczne jest także zadanie pytania o współżycie partnerów: jeśli para kocha się raz w miesiącu, nawet w okresie płodnym, to szansa na dziecko jest niewielka. To pytanie trzeba zadać, bo nie dla wszystkich ta zależność jest oczywista.
>>Leczenie niepłodności: jak znaleźć dobrego specjalistę leczącego niepłodność>>
A co z mężczyzną?
– Panów badamy równolegle. Najistotniejsze jest badanie nasienia. Jeśli wyniki są prawidłowe, współżycie regularne i dochodzi do wytrysku, właściwie mężczyźnie moglibyśmy dać spokój. Rzecz w tym, że na tym etapie odkrywamy wiele nieprawidłowości. Według statystyk około 40 proc. przypadków problemów z płodnością dotyczy mężczyzn, ale w mojej ocenie to dane już nieaktualne. Wydaje się, że panowie gorzej niż panie dostosowują się do zmian we współczesnym świecie. Przesadą byłoby twierdzenie, że są gatunkiem ginącym, jednak systematycznie pogarsza się jakość męskiego nasienia.
A jeśli wyniki są nieprawidłowe?
– Mężczyznę czeka USG, konsultacja urologiczna, badanie prostaty oraz kontrola hormonów. I bakteriologia. Wykluczenie podłoża infekcyjnego dotyczy zresztą obojga partnerów.
Czy to konieczne?
– Badania bakteriologiczne to absolutny standard, a zupełnie niesłusznie bywają lekceważone. Konieczne jest przeprowadzenie diagnostyki kanału szyjki macicy – nie pochwy, i nasienia, jeśli są tam jakieś zmiany. W tych ramach bezwzględnie powinno się wykluczyć lub potwierdzić obecność chlamydii i należących do ich grupy bakterii ureaplasma urealyticum i mycoplasma hominis, częstych sprawców niepłodności. W tym celu nie wystarczy zwykły posiew, trzeba przeprowadzić odpowiednie testy pośrednie pozwalające na rozpoznanie i ocenę lekowrażliwości.
>>Zdiagnozowana niepłodność pierwotna nie przeszkodziła mi w zajściu w ciążę>>
A jeśli wciąż nie znamy przyczyny?
– Zazwyczaj znamy, ale jeśli dotychczasowa diagnostyka nie przynosi odpowiedzi, warto zastanowić się nad badaniami genetycznymi i immunologicznymi, zwłaszcza gdy partnerzy wraz z lekarzem rozważają metodę in vitro. Zarówno problemy z zakresu immunologii, jak i genetyki zdarzają się sporadycznie, dostęp do badań jest utrudniony, a koszty dość wysokie, dlatego warto zostawić je na koniec. Wciąż zdarzają się sytuacje, że odkrywając przyczynę, nie możemy pomóc. Bywa i tak, że nie znamy źródła niepłodności. Medycyna jednak cały czas idzie do przodu i rozpoznanie niemal nigdy nie oznacza wyroku. Czasem też zdarzają się przedziwne rzeczy. Organizm człowieka zmienia się, niezwykłą rolę odgrywa psychika. Bywa, że bez problemu zachodzi w ciążę i rodzi dziecko kobieta, która pierwszego doczekała się dzięki in vitro z powodu niedrożności jajników. Czasem cud dzieje się po decyzji o adopcji. Miałem pacjentkę, która trafiła do mnie po wielu latach bezskutecznych starań o potomstwo. Przejrzałem wyniki, zauważyłem luki w diagnostyce, więc zleciłem ich uzupełnienie. Wróciła z wynikami, będąc już w ciąży. Zatem naprawdę rzadko można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że nic się nie da zrobić.
Jak wygląda leczenie, gdy nie udaje się odkryć przyczyny niepłodności lub zostaje ona usunięta, ale naturze trzeba pomóc, np. z powodu obniżonej płodności związanej z wiekiem kobiety?
– Z pomocą leków wywołujemy owulację mnogą. Konieczne są częste wizyty, by dokładnie obserwować skuteczność podanych preparatów. Zaczynamy od leków tanich, prostych, łatwo dostępnych. Jeśli nie skutkują, przechodzimy do leków drogich i silnych – takich samych, jakie stosuje się przy procedurze in vitro. Na tym etapie można spróbować inseminacji, ale jej skuteczność według badań nie przekracza 15 proc., a więc jest niższa niż przy in vitro, a w mojej ocenie te wyniki i tak są zawyżone. Niepłodność jest dramatem, a z każdą próbą pojawia się ogromna nadzieja. Jeśli do ciąży nie dochodzi, stres jest gigantyczny. Dlatego nie można rozwlekać w czasie diagnostyki ani leczenia, bo to prowadzi do dużych obrażeń psychicznych u osób starających się o dziecko.
Zobacz film: Niepłodność
miesięcznik "M jak mama"