Czy DRUGIE DZIECKO to w obecnych czasach luksus?

2014-02-04 15:48

Jeszcze dwadzieścia lat temu w Polsce przychodziło na świat dwa razy więcej dzieci, niż obecnie. „Jedynak” był wówczas kimś rzadko spotykanym – większość z nas miała rodzeństwo, co najmniej jedno, a często w większej ilości. Dzisiaj decyzja o poprzestaniu na jednym dziecku zapada coraz częściej, tak jak i coraz głośniej słychać głosy, że drugie dziecko to luksus. Czy rzeczywiście tak jest? Spytaliśmy o to użytkowniczki wielu for internetowych.

drugie dziecko

i

Autor: _photos.com

Spis treści

  1. "Skoro jest jedno, to drugie nie robi różnicy?"
  2. "Opieka? To pikuś!"
  3. „Luksus” z innego punktu widzenia

"Skoro jest jedno, to drugie nie robi różnicy?"

Katarzyna z Gdańska, naciskana przez rodzinę na rodzeństwo dla swojego 3-letniego syna Patryka, podkreśla, jak irytujące są dla niego różnego typu komentarze – jak na przykład ten, że „przy jednym dziecku drugie to nie problem”.„Czasem, zwłaszcza od starszych osób w naszej rodzinie, słyszę takie właśnie zdanie – że jak jest jedno, to drugiego już się „nie czuje” finansowo. Mam wrażenie, że to są jakieś wspominki z czasów, w których kobieta nie pracowała zawodowo, tylko zajmowała się domem. W takiej sytuacji owszem, wydatek przez pierwsze parę lat życia drugiego dziecka nie jest wielki – zwłaszcza, gdy maluchy są tej samej płci. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – te czasy dawno już minęły. Wśród moich licznych znajomych tylko jedna mama zdecydowała się na bezpłatny urlop wychowawczy – jej mąż pracuje za granicą i dobrze im się wiedzie. Cała reszta koleżanek grzecznie wróciła do pracy. Dlaczego? Nie, nie dlatego, że są tak szalenie ambitne i tęsknią za „dorosłym życiem”. Zarabiają po 2000 zł. Połowę z tego oddają opiekunce, druga połowa idzie na kredyt mieszkaniowy. Bez powrotu do pracy byłoby kiepsko. Jak w tej sytuacji można zdecydować się na drugiego malca? Stwierdzić „jakoś to będzie?”Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że mieszkając w dużym mieście, przy sporym kredycie mieszkaniowym, w znacznej odległości od babci czy kogoś, kto mógłby zająć się dzieckiem za małe pieniądze, posiadanie drugiego (albo i pierwszego) dziecka jest luksusem. Pomijając aspekt finansowy, taka sytuacja jest źródłem ciągłego stresu i nieustannych zmartwień. Podkreśla to Basia, która - choć bardzo chciałaby zostać znowu matka, nie decyduje się na ciążę.„Zawsze wyobrażałam sobie, że będę miała dwójkę albo trójkę dzieci. Sama mam dużo rodzeństwa i wiem, jak ważni są dla mnie bracia i siostry. Ale jestem chyba zbyt rozsądna, by spełnić to marzenie. Moja córka właśnie poszła do publicznego przedszkola, co wszyscy przyjęliśmy z niekłamaną ulgą – zostaje nam w portfelu 1000 zł, które przeznaczaliśmy na prywatną opiekunkę. Pomijając już fakt, że naprawdę nie mam już siły znów bawić się w „starczy, czy nie starczy”, to co byłoby, gdyby drugiego dziecko wymagało większych wydatków? Zachorowałoby poważniej, urodziło się chore? Pragnę drugiego malucha jak nic na świecie, ale zwyczajnie mnie na to nie stać, popadlibyśmy w długi. Więc pewnie zostanie jedno.”

"Opieka? To pikuś!"

Jak twierdzi kolejna użytkowniczka forum, Ania, to nie sama opieka jest ważna, ale kolejne lata.„Dlaczego nie decyduję się na kolejne dziecko? Bo nie wyobrażam sobie utrzymać taką dorastającą dwójkę, o trójce już w ogóle nie wspominając. Przeżyliśmy bez większego „zgrzytu” okres, kiedy małą trzeba było oddawać do prywatnej placówki opiekuńczej. Ale wiem, że nie będzie nas stać na to, by zapewnić komfortowe życie dwójce dorastających nastolatków. Nie chcę, żeby moje dziecko było ciągle na kredytach, jak ja. Kredyt studencki, który ledwo starczał na mieszkanie (o wyjściach ze znajomymi nie było mowy), potem wielki kredyt mieszkaniowy. Nie. Żyjemy w kraju, w którym nie pomaga się młodym ludziom – więc to ja muszę zapewnić mojej córce zaplecze finansowe na czas studiów. Planuję też dołożyć jej sporo do mieszkania, by w życiu codziennym kawałek łososia wędzonego nie był dla niej luksusem. Bo co za luksus? Nie stać mnie na drugie dziecko, bo chcę zapewnić pierwszemu godne życie. W Polsce, nie w Anglii.”

„Luksus” z innego punktu widzenia

Kolejna użytkowniczka – Marta z Bydgoszczy, podkreśla, że zapomina się o bardzo ważnym aspekcie. Mówi się o tym, jak to bardzo ludzie nie chcą drugiego dziecka, a nie – jak bardzo nie mogą. „(...) A ja chciałabym poruszyć inny kontekst tematu. Dla mnie drugie dziecko jest faktycznie luksusem, bo zwyczajnie nie mogę go mieć. W Polsce bardzo mało mówi się o niepłodności wtórnej, czyli występującej, gdy para ma już jedno dziecko. Nasz syn ma 6 lat, od trzech walczymy o rodzeństwo dla niego. Niestety, bezskutecznie. Cały czas nie jesteśmy zbadani „ do końca”. A to lekarze kręcą głową, że nie dadzą skierowania na jakieś badania, bo przecież „macie już dziecko, trzeba się starać”, a to kolejki takie, że nic tylko usiąść i płakać. Oczywiście, staramy się sfinansować sami część badań. Ale ja zarabiam 1500zł, mąż 2000zł. Połowę tego zżerają opłaty, reszta idzie na życie. Tymczasem tylko wizyta konsultacyjna u specjalisty to ok. 100 zł. Pakiet badań (nie wszystkich) to parę tysięcy. Nie stać nas. I tak, drugie dziecko jest dla nas luksusem...”A wy, czy zgadzacie się z tymi opiniami? A może macie zupełnie inne zdanie na ten temat? Czy drugie dziecko to w obecnych czasach... luksus?