Spis treści
- Po pierwsze – rozmowa
- Powody decyzji i argumenty z obu stron
- A może podstęp?
- Może zmiana decyzji przyjdzie z czasem?
- Polecamy wideo: Dieta przyszłej mamy. Odżywianie przed ciążą
Problem ten występuje dosyć często, a sposobów na jego rozwiązanie panie mają całe mnóstwo. Jak jednak najwłaściwiej podejść do tematu?
Po pierwsze – rozmowa
Jeśli w twojej głowie narodził się pomysł posiadania drugiego dziecka, koniecznie musisz szczerze porozmawiać z partnerem. Jednak przez rozmowę należy rozumieć wartościowy dialog, a nie przypadkowe uwagi. Do takiego wniosku doszła 29-letnia Martyna:- Dwa lata temu urodził nam się syn. Oczywiście, po jakimś czasie zapragnęłam drugiego dziecka, Pawełek miał wtedy półtora roczku. Zaczęłam delikatnie sugerować mężowi takie rozwiązanie. A to wspominałam o pięknej córeczce sąsiadów, a to mówiłam o artykule na temat więzi między rodzeństwem. Wszystko na nic. Obojętność mojego męża bardzo mnie zasmuciła, zdarzyło mi się rozpłakać. W końcu stwierdziłam – muszę wziąć byka za rogi. Zrobiłam nam kawę i powiedziałam wprost: „Kochanie, marzę o drugim dziecku. Wiem, że ty tego nie chcesz, ale może jednak jest jakaś szansa na to, ze zmienisz zdanie”. Mąż patrzył na mnie zaskoczony. Stwierdził, ze nie wie, skąd taki wniosek na temat jego stanowiska w tej sprawie i obiecał, ze przemyśli sprawę. Dzisiaj jestem w ósmym tygodniu ciąży. Nie wiem, dlaczego po prostu z nim nie porozmawiałam – dodaje Martyna.
Jeśli marzysz o drugim dziecku, to rzeczywiście musisz porozmawiać z partnerem konkretnie, bez „rzucania” uwag czy błagających spojrzeń. Musisz powiedzieć o swoich konkretnych planach i dać jemu czas na zastanowienie się i podjęcie decyzji.
>> Kiedy rozpocząć starania o drugie dziecko? Poznaj opinie mam >>
Powody decyzji i argumenty z obu stron
A co, jeśli on kategorycznie mówi: „nie”? Tutaj warto już powymieniać się argumentami. Tak właśnie zrobiła Karolina z Gdańska:- Kiedy mówiłam o drugim dziecku, ciągle słyszałam od Piotra: „nie”. W końcu, kiedy zaczęłam naciskać, a byłam już naprawdę bardzo poirytowana, stwierdził, że chodzi o kwestie finansowe. Odparłam, że dla mnie nie ma problemu, bo przy jednym dziecku wychowa się i drugie. Mój mąż odrzekł, że dla niego to żaden argument. Przepłakałam wieczór, a potem stwierdziłam, że muszę podejść konkretniej do tego tematu. Wyliczyłam dokładnie wysokość macierzyńskiego oraz znacznie niższe koszty wychowania dwójki dzieci w podobnym wieku, dołożyłam fakt, że teraz jeszcze wciąż oszczędzimy na opiece, bo dziećmi zajmie się babcia. Z takimi wyliczeniami przyszłam do męża. Przemyślał sprawę i się zgodził! – mówi z radością Karolina.
Warto dodać, że rzeczywiście argument „przy jednym wychowa się i drugie” nie jest… żadnym argumentem. Jeśli chcesz „powalczyć” o drugą pociechę, musisz przedstawić partnerowi konkretne argumenty, które przemawiają za twoim stanowiskiem. Mężczyźni myślą w oparciu o konkretne fakty i warto to wykorzystać.
>> Jak przygotować dziecko na pojawienie się rodzeństwa? >>
A może podstęp?
Niektóre mamy na internetowych forach proponują rozwiązanie zupełnie inne, niż rozmowa i siłowanie się na rzeczowe argumenty. Przykładem jest wypowiedź Ilox: - Też mi problem. Teraz nie chce, ale jak już będzie – pokocha. Nie zastanawiaj się dużo i pokombinuj z antykoncepcją, przecież każdemu może zdarzyć się „wpadka”. Ja tak zrobiłam, kiedy mój mąż kategorycznie stwierdził, że umawialiśmy się na jedno dziecko i koniec. Po prostu „zapomniałam” wziąć tabletki przez kilkanaście dni. On z początku był wściekły, nie odzywał się do mnie dwa miesiące. A teraz jest cudownym ojcem i dla Igi i dla Michasia. Za facetów trzeba podjąć niektóre decyzje, ot co – podkreśla internautka.
Z psychologicznego i etycznego punktu widzenia to jednak nie jest dobre rozwiązanie. Decyzja o „kontrolowanej wpadce” jest jedną z najgorszych możliwych, rujnuje zaufanie do partnera, pokazuje lekceważący stosunek do niego, egocentryczne myślenie i brak szacunku dla drugiej połówki. Oczywiście, najprawdopodobniej partner pokocha dziecko i je zaakceptuje, ale nie zmieni to nadszarpniętego zaufania do nas. I jest zwyczajnie nieuczciwe. Tak poważnej decyzji nie wolno podejmować samemu.
Może zmiana decyzji przyjdzie z czasem?
Jeśli on ciągle mówi „nie” – jedyne, co nas pozostaje, to zaakceptować decyzję i spróbować zmienić zdanie partnera za jakiś czas. Może za rok, może dwa okaże się, że on myśli już inaczej. Jednak dopóki tak nie się stanie, trzeba uszanować jego zdanie.