Marihuana lecznicza nie jest w Polsce dostępna, a jej sprowadzanie z innych krajów jest nielegalne. Jak głosi paragraf 1 artykułu 55 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii osoba, która przywozi, wywozi, nabywa, dostarcza lub przewozi przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej środki odurzające, substancje psychotropowe lub słomę makową podlega karze do 5 lat pozbawienia wolności. W przypadku marihuany nie ma rozróżnienia na marihuanę leczniczą i marihuanę sprowadzaną w celach rekreacyjnych, więc i ta pierwsza jest w naszym kraju zakazana.
Marihuana lecznicza: o co walczą rodzice i chorzy?
Rodzice chorych dzieci i sami chorzy walczą o to, by marihuana kupowana i sprowadzana do Polski w celach leczniczych była legalna. Chodzi przede wszystkim o olej konopny, nazywany również olejem RSO. Olej ten wykazuje silne właściwości lecznicze, jego najlepiej przebadanymi składnikiami są zawarte w konopiach: tetrahydrokannabinol (THC) i kannabidiol (CBD). Olej RSO pomaga w leczeniu nowotworów - również w terapii paliatywnej, stwardnienia rozsianego, padaczki, miażdżycy, cukrzycy, AIDS. Warto dodać, że od 2013 roku w wyselekcjonowanych aptekach w Polsce dostępny jest lek na receptę, przyjmowany przez pacjentów ze stwardnieniem rozsianym - Sativex. Zawiera w swoim składzie THC i CBD i musi być przechowywany w lodówce, dlatego nie można go kupić w każdej aptece.
Jedną z osób, które walczą o zalegalizowanie w Polsce marihuany leczniczej jest Dorota Gudaniec. Jej 6-letni synek Max cierpi na ciężką odmianę padaczki. Jego mama podaje mu marihuanę leczniczą legalnie - w postaci masła, które następnie dodaje do jego jedzenia. O możliwość zgodnego z prawem podawania synowi produktu z konopi długo walczyła. Choroba Maxa przybrała tak silną postać, że chłopiec przeżywał nawet 300 napadów epilepsji dziennie. W końcu trafił na oddział intensywnej terapii we wrocławskim szpitalu. Miał 10 procent szans na przeżycie. Pewnego dnia pani Dorota otrzymała link do internetowej strony z historią 6-letniej Charlotte Figi ze Stanów Zjednoczonych. Dziewczynka była w jeszcze cięższym stanie niż Max, a dzięki marihuanie leczniczej doszła do stanu, który umożliwił jej nawet jazdę na rowerze. Pani Dorota długo szukała lekarza, który mógłby jej pomóc. W końcu na podjęcie terapii zgodził się dr Marek Bachański z Centrum Zdrowia Dziecka. Za zgodą Ministerstwa Zdrowia lek został do Polski sprowadzony, ale szpital we Wrocławiu nie chciał go podawać. Mama Maxa robi więc to sama.
>>Przeczytaj również o nowych szansach leczenia padaczki u dzieci>>
- Po tym, jak Max po raz pierwszy dostał marihuanę leczniczą, przez cały miesiąc nie miał ani jednego napadu. W tym czasie nadrobił w kwestii rozwoju więcej niż przez całe swoje życie. Zaczął się uśmiechać, komunikować, po prostu funkcjonować. I przede wszystkim odpoczął - wyznaje Dorota Gudaniec w programie "Pytanie na Śniadanie" w TVP2.
Natomiast syn pana Huberta Bartola ciepiał na nowotwór mózgu. Bóle, które dotykały młodego mężczyznę były tak silne, że pojawiały się halucynacje i stan amoku. Pan Hubert trzy razy w tygodniu wzywał do syna pogotowie.
- Po 2,5 miesiącach leczenia za pomocą chemioterapii lekarze stwierdzili, że dla mojego syna nie ma ratunku i leczenie zostało przerwane. Szukałem innych metod, które mogłyby mu pomóc. Olej RSO w nieopisanym stopniu zredukował efekty chemioterapii. Leczenie wręcz zdewastowało stawy, uzębienie mojego dziecka, doprowadziło go do ogromnego cierpienia. Od momentu rozpoczęcia leczenia olejem wszystko zaczęło zanikać. Po 7 miesiącach stosowania oleju RSO - a mój syn zjadł co najmniej pół kilo tej substancji - tomografia wykazała, że guz, który miał wymiary 4,4 cm x 4,3 cm oraz rozsiane po całym mózgu komórki rakowe zniknęły. Jeszcze za wcześnie, by mówić o wyleczeniu, na to trzeba poczekać co najmniej rok, ale efekty są ogromne - opisuje hubert Bartol w rozmowie z "Dzień dobry TVN".
Jeśli marihuana lecznicza będzie w Polsce dostępna, najprawdopodobniej będzie można ją kupić w formie suszu. Gwarantuje ona jej czystość biologiczną i chemiczną. Będzie to lek standaryzowany, kupowany w aptece.
>>Czy leczenie dziecka u bioenergoterapeuty jest zgodne z prawem? Dowiesz się z naszego artykułu!>>
Marihuana lecznicza: co dalej?
Dorota Gudaniec założyła Fundację Krok po Kroku, której celem jest dążenie do zmiany polskiego prawa. Tak, by każdy rodzic chorego dziecka i każdy dorosły pacjent, któremu marihuana lecznicza może pomóc, miał do niej dostęp. By chorzy nie musieli pokonywać biurokratycznych przeszkód, kupować środki za granicą za ogromne pieniądze i ze świadomością, że robią to nielegalnie. Mama Maxa podkreśla, że jej syn powinien przyjmować susz przez długi czas, nie jest to sytuacja jednorazowa. Jej i innym rodzinom udało się wywalczyć możliwość legalnego podawania leku choremu dziecku, ale wiele osób nie ma takiej determinacji lub wiedzy, by również móc z niego korzystać. Założycielka Fundacji Krok po Kroku podkreśla, że jej działania są skupione wyłącznie na marihuanie leczniczej i nie mają nic wspólnego ze zwiększeniem dostępności marihuany zażywanej w innych celach.
TVP/x-news