3-letnia Basia miała przed sobą całe życie. Jej mama dzwoniła po karetkę, odmówiono

2024-11-08 12:10

Pojawiły się nowe informacje w sprawie śmierci trzylatki spod Grodziska Wielkopolskiego. 3-letnia Basia najprawdopodobniej otruła się oparami trutki na gryzonie. Okazuje się, że jej mama dzwoniła na numer alarmowy, jednak odmówiono wysłania karetki.

3-letnia Basia mogłaby żyć. Pomoc otrzymała jednak za późno

i

Autor: Getty images / kolaż Mjakmama 3-letnia Basia mogłaby żyć. Pomoc otrzymała jednak za późno

Historia śmierci 3-latki wstrząsnęła całą Polską. Dziewczynka zmarła 6 listopada w szpitalu w Nowym Tomyślu w Wielkopolsce. Dotarła tam w towarzystwie mamy i starszej siostry, które również miały objawy zatrucia.

Rodzina miała użyć trutki na gryzonie, którą rozłożono na zewnątrz domu. Gdy dzieci gorzej się poczuły, ich mama zadzwoniła na numer alarmowy, jednak odmówiono im przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego. Wtedy kobieta podjęła decyzję o tym, by do szpitala udać się samodzielnie.

3-letniej Basi nie udało się uratować

Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego, co czują bliscy dziewczynki. Zarówno jej starszą 7-letnią siostrzyczkę jak i jej ciężarną mamę przewieziono do szpitali w Poznaniu. Obie miały objawy zatrucia, nie wiadomo, jaki jest ich dokładny stan.

Niestety lekarzom nie udało się uratować życia młodszej dziewczynki. 3-letnia Basia zmarła, na dziś zaplanowana jest sekcja zwłok dziecka. Ma ona wyjaśnić dokładne przyczyny śmierci dziecka i dać odpowiedź na pytanie, czy istotnie dziewczynka zmarła przez opary produktów, które w składzie mają fosforek glinu. Ten w kontakcie z wilgocią uwalnia toksyczny gaz.

Wielu z nas zadaje sobie też dziś pytanie, czy gdyby dziewczynka odpowiednio szybko otrzymała medyczną pomoc, udałoby się ją uratować. Tego nie wiadomo, jest zdecydowanie za wcześnie na to, by wskazywać winnych. Ważne, by wyciągnąć wnioski, które mogą zapobiec podobnym tragediom w przyszłości.

Dyspozytor odmówił wysłania karetki

Jak ustalił Polsat News, dyspozytor numeru alarmowego odmówił wysłania karetki do potrzebującej pomocy dziewczynki. Informację tę potwierdził rzecznik wojewody wielkopolskiej Mateusz Mucha.

− W ostatnich latach nie mieliśmy do czynienia z takimi sytuacjami, niemniej pamiętajmy, że dyspozytor medyczny to też człowiek, który w każdej chwili może popełnić błąd (...) Na ten moment nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co nie zadziałało, na jakim etapie, to wszystko ma ustalić powołany zespół. Nie wyciągajmy jeszcze pochopnych wniosków

- przekazał rzecznik wojewody wielkopolskiej Mateusz Mucha.

Domownicy nagle gorzej się poczuli

Jak podaje Super Express, 3-letnia Basia mieszkała w niedużej miejscowości pod Grodziskiem Wielkopolskim, a jej rodzina prowadziła gospodarstwo rolne. Sąsiedzi są wstrząśnięci tym, co się stało.

Podejrzewając, że objawy członków rodziny spowodowane są trutką na gryzonie, na miejscu zjawili się strażacy ze specjalistycznej jednostki z Poznania i Piły. Ustalono, że na terenie gospodarstwa, na zewnątrz remontowanego domu rozłożono preparat na gryzonie. Trutka była rozłożona w różnych miejscach.

− To środek ogólnodostępny, jednakże jest on silnie toksyczny. Podejrzewamy, że to ten preparat mógł być przyczyną zatrucia. Wszystkie te szczegóły będą badane jednak przez biegłych i będziemy się starali wyjaśnić okoliczności tego zatrucia, a przede wszystkim okoliczności śmierci trzyletniej dziewczynki

- przekazał w rozmowie z Polsat News rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Wielkopolsce mł. insp. Andrzej Borowiak.

Do sprawy tragedii pod Grodziskiem Wielkopolskim w piątkowym wydaniu programu „Gość poranka” na antenie TVP Info odniosła się także ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Okazuje się, że sprawą zajmuje się także resort zdrowia.

− Rozmawiałam już dzisiaj rano z panią dyrektor z naszego departamentu bezpieczeństwa. Ściągamy w tej chwili nagrania, żeby wiedzieć dokładnie, co się stało. Pamiętajmy, że każda rozmowa z dyspozytorem jest nagrywana. Przesłuchujemy te rozmowy, będziemy wiedzieli, kto zawinił i będziemy wtedy wyciągać konsekwencje

- powiedziała ministra Izabela Leszczyna.

Co robić, gdy podejrzewasz, że dziecko się zatruło?

Schemat postępowania w przypadku zatruć jest różny, bo silnie powiązany z tym, jaki preparat został połknięty lub z jakimi oparami dziecko mogło mieć styczność. W przypadku zatruć oparami najważniejszą sprawą jest odizolowanie osoby od substancji toksycznej. Chodzi o to, by jak najszybciej zabrać ją z miejsca, w którym te opary się unoszą. Drugim krokiem jest pilne wezwanie pomocy. Na własną rękę nie stosuje się żadnych „odtrutek”, konieczna jest pilna pomoc lekarska.

Jeśli mamy wiedzę o tym, jaki preparat jest przyczyną zatrucia warto zabezpieczyć opakowanie lub ulotkę produktu. Dzięki temu wdrożenie właściwego sposobu leczenia może być skuteczniejsze.