Weekendowe grillowanie w ciepłe dni to już nasza tradycja, a w samym rozpalaniu grilla nierzadko udział biorą także dzieci. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne może być używanie rozpałki do grilla. Do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w ostatnich dniach trafiło kilkoro dzieci poparzonych po wybuchu rozpałki do grilla.
Oparzenia jednego z chłopców były na tyle duże, że objęły 30% powierzchni ciała. Przeszedł kilkanaście zabiegów, poparzeniom uległy ręce, twarz i tułów.
Rozpalanie grilla to nie zajęcie dla dziecka
Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka (GCZD) w Katowicach postanowili zaapelować do rodziców i opiekunów dzieci o większą ostrożność podczas rodzinnego grillowania. Jak obserwują, popularność spotkań przy grillu da się zauważyć na szpitalnym oddziale ratunkowym. Tylko w ostatnich dniach udzielali pomocy kilkorgu dzieciom, które ucierpiały po wybuchu rozpałki do grilla.
"Cedowanie tego obowiązku na dziecko może się skończyć tragicznie. Jest narażaniem go na niebezpieczeństwo, za co grozi odpowiedzialność karna" – ostrzegają lekarze z GCZD. Przypominają, że równie niebezpieczne jest także używanie do rozpalania grilla benzyny.
Właśnie tego typu groźny wypadek przydarzył się 17-latkowi, który użył płynnej rozpałki. Po chwili doszło do wybuchu oparów, w wyniku czego poparzone zostały twarz, kończyny górne i tułów. Chłopiec trafił do szpitala, gdzie stwierdzono, że poparzenia obejmują 30% powierzchni ciała. 17-latek przeszedł kilkanaście zbiegów, m.in. przeszczepów skóry i wycinania martwicy.
Groźnych poparzeń doznała także 4-letnia dziewczynka, która podczas zabawy, wbiegła w rozpalony grill. Rozżarzony węgiel poparzył jej tułów i ręce. Tutaj także konieczne były przeszczepy skóry.
Czytaj też: Policzyli, jak nagrzewa się wnętrze samochodu. Nie trzeba upałów, by doszło do tragedii
Oparzenia mogą być bardzo niebezpieczne
Lekarze przypominają, że rany po oparzeniach benzyną lub rozpałką są bolesne i długo się goją. Co więcej, nawet jeśli na początku wyglądają niegroźnie, dopiero kolejnego dnia można stwierdzić, czy stan oparzonego dziecka się nie pogarsza.
– To, że początkowo nie wygląda groźnie, nie oznacza, że np. przez noc nie rozwinie się w poważany stan. Taki jest mechanizm oparzenia. Dopiero po ok. 48-72 godzinach wiemy, jak bardzo jest głębokie. Dlatego kluczowa jest szybka konsultacja lekarska, by niezwłocznie wdrożyć odpowiednie leczenie – tłumaczy dr Anna Zioła-Paździora, chirurg dziecięcy.
W skrajnych przypadkach może dojść do oparzeń dróg oddechowych, które są groźne dla zdrowia i życia. Leczy się je na oddziałach intensywnej terapii.
Lekarze przypominają, że na skutek oparzeń dziecku może też grozić niepełnosprawność.
– Oparzenia, z którymi młodzi ludzie trafiają do GCZD, to nie tylko powierzchowne obrażenia rąk. Nierzadko trafiają do nas pacjenci, u których po wybuchu rozpałki oparzone są twarz, szyja, brzuch, klatka piersiowa, całe kończyny górne. Jeśli są to głębokie oparzenia, to młody człowiek może stać się niepełnosprawnym do końca życia – mówi dr Andrzej Bulandra, szef Centrum Urazowego dla Dzieci w GCZD, cytowany przez TVN24.pl
Czytaj też: Nie pomoże, a nawet zaszkodzi. Oto 10 błędów popełnianych w trakcie udzielania pierwszej pomocy
Co robić, gdy dojdzie do oparzenia?
Nie wystarczy przyłożenie zimnego kompresu (nie należy tego robić!!!) ani krótkie schładzanie zimną wodą. Oparzone miejsca należy polewać wodą o temperaturze około 20°C przez minimum 15 minut. Chodzi o to, by ciało oddało energię cieplną i nie doszło do poważniejszych uszkodzeń.
Woda nie może być zimna, bo zbyt chłodna spowoduje obkurczanie naczyń krwionośnych, co nie będzie korzystne.
Nie stosujemy kefirów, maślanki ani panthenolu na świeże oparzenia. Lekarze odradzają w takiej sytuacji także żele i kremy, nie polecają też karmienia dziecka bezpośrednio przed przyjazdem do szpitala lub wezwaniem ratowników. Może to utrudniać ewentualnie znieczulenie dziecka, jeśli konieczny będzie zabieg.
Ranę należy zabezpieczyć czystym opatrunkiem. Lepiej nie czekać! Cokolwiek się wydarzy, należy zgłosić się po pomoc. Dziecku można natomiast podać lek przeciwbólowy.
Czytaj też: Poszłam na szkolenie z pierwszej pomocy u dzieci. Te rzeczy mnie zaskoczyły