Pomysłowość dzieci jest niczym nieograniczona. Zwłaszcza tych starszych, które inspiracji na zabawy coraz częściej szukają w internecie, a ten jest pełen osobliwych rad. Wśród nich jest trend, który lekarze nazwali "trampoliną śmierci". Co ciekawsze, pomysł promuje wielu rodziców prowadzących swoje profile w mediach społecznościowych.
O co chodzi w nowym pomyśle na zabawę trampolinami w przydomowych ogródkach? Lepiej nie powtarzać go w domach i zawczasu przestrzec swoje dzieci.
Dowiedz sie: Zabawa na trampolinie może zakończyć się urazem. Fizjoterapeuta radzi, jak bezpiecznie z niej korzystać
Dowiedz się: Nie pomoże, a nawet zaszkodzi. Oto 10 błędów popełnianych w trakcie udzielania pierwszej pomocy
Nowy pomysł na zabawę na trampolinie
Wiadomo, że dzieciństwo rządzi się swoimi prawami i nie da się go przeżyć bez otarć, czy drobnych urazów. Niektóre zabawy i aktywności niosą za sobą jednak o wiele większe ryzyko niż inne. A złamania to już o wiele większa komplikacja zarówno dla zdrowia, jak i dla codziennej logistyki życia z dzieckiem. Tak właśnie jest z pomysłem połączenia trampoliny ze... ślizgawką.
O co w nim dokładnie chodzi? Rodzice i dzieci wylewają na powierzchnię trampolin płyn do mycia naczyń, przez co skakanie jest utrudnione, a przewracanie się częstsze. Maluchom może wydawać się to zabawne. Do momentu poważniejszego urazu.
- Trampoliny powodują wiele wizyt na ostrym dyżurze, a dodanie mydła zwiększy ich prawdopodobieństwo. Jeśli koniecznie chcesz to robić, proponuję zainwestować od razu dodatkowe pieniądze w wodoodporną nakładkę na gips. Można z nią pływać i robić różne rzeczy - skomentowała z sarkazmem na swoim TikToku lekarka pediatrii pracująca na SORze, a prywatnie matka czwórki dzieci.
Pomysł budzi niemałe kontrowersje wśród rodziców udzielających się w mediach społecznościowych. Jedni nagrywają efekty przygotowania takiej zabawy dla dzieci, zachęcając - "tak zajmiesz swojego malucha na dobra godzinę", inni przestrzegają - "jeśli masz ochotę na spędzenie kilku godzin na SORze, to baw się dobrze". Tak właśnie wypowiedział się oficer straży pożarnej prowadzący profil @firedepartmentchronicles.
- W ten sposób naprawdę urozmaicisz swoje lato. Cóż, jeśli uważasz, że pójście do szpitala jest fajną rozrywką, to śmiało. Wydasz trochę pieniędzy, a potem będziesz się całe lato zajmować dzieckiem z połamanymi kończynami. Śmiało, bawcie się na "trampolinie śmierci" - opisał nie unikając złośliwości.
Złamania to najlżejsze możliwe urazy
Już jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że lekarze radzą mieć dzieci bawiące się na trampolinach pod ścisłą kontrolą.
- Jest tak wiele złamań kości i urazów ortopedycznych - twierdziła jakiś czas temu dr Ee Tay, specjalista pediatrycznej medycyny ratunkowej w Szpitalu Dziecięcym Hassenfeld w rozmowie z dziennikarzami stacji NBC. - Niekontrolowane środowisko i większa liczba dzieci zwiększa ryzyko kolizji i upadków - dodała lekarka.
Zgodnie z jej ostrzeżeniami złamania to wbrew pozorom jedne z najlżejszych urazów związanych z trampolinami. Te gorsze obejmują rany szarpane, wstrząsy mózgu i urazy kręgosłupa.
Przytoczone przez nas opinie nie są jednostkowe. Warto zaznaczyć, że Amerykańska Akademia Chirurgów Ortopedycznych zaleca, aby dzieci poniżej 6. roku życia w ogóle nie korzystały z trampolin.
Sprawdź: Przydomowe trampoliny nie takie złe? Specjaliści wskazali, gdzie dochodzi do większej liczby urazów