Zgodność rodziców uważana jest za jeden z ważniejszych elementów zapewniających dziecku poczucie bezpieczeństwa. Jasno wyznaczone zasady, czytelne komunikaty o tym, co wolno, a czego nie, ułatwiają dziecku nawigację w codzienności i stanowią ważną część procesu wychowania młodego człowieka. Psycholodzy jednak twierdzą, że "wspólny front" nie tylko nie jest możliwy, ale też... że wręcz może szkodzić.
Spis treści
- Co to znaczy, że rodzice są zgodni?
- Ja zakazuję, a ty pozwalasz
- Skutki braku jednomyślności rodziców
- Psycholodzy są zgodni - "wspólny front" jest nierealny
- Zgodność rodziców uniemożliwia zbudowanie głębokiej relacji?
- "Wspólny front" - tak czy nie?
Co to znaczy, że rodzice są zgodni?
"Wspólny front" zakłada, że rodzice są zgodni na temat najważniejszych zasad panujących w ich domu. Wiedzą, w jaki sposób chcą wychowywać dziecko, mają świadomość, jakich zachowań chcą unikać i zgodnie budują swój rodzicielski fundament.
Co to oznacza w praktyce? U każdego zasady wychowania mogą być inne. Jedni rodzice wyznaczą stanowcze granice dotyczące oglądania telewizji (jedna bajka i ani minuty więcej), inni będą uczyli malucha, by po sobie sprzątał, a jeszcze kolejni w relacji z dzieckiem postawią na szczerą komunikację.
Ja zakazuję, a ty pozwalasz
Problem pojawia się, gdy jeden rodzic pozwala dziecku na coś, a drugi tego zakazuje. Przykłady można mnożyć:
- Dziecko chce oglądać bajkę, ale nie posprzątało zabawek. Mama prosi je, by to zrobiło, ono odmawia. Mama wyłącza telewizor, maluch zaczyna krzyczeć. Dla świętego spokoju tata podchodzi i włącza bajkę. Kłótnia wisi w powietrzu.
- Dziecko jest niegrzeczne i rodzice je informują, że jeśli nie poprawi swojego zachowania, nie dostanie nowej zabawki. Dzień później mama/tata kupują mu samochodzik/puzzle/klocki, nie pamiętając o poprzednim ustaleniu. Dziecko dostaje jasny komunikat — nie ma żadnych konsekwencji złego zachowania. Drugi rodzic jest zły, że pierwszy nie uszanował ich wspólnego ustalenia.
W takiej sytuacji w domu łatwo rodzą się konflikty. Dziecko zaczyna buntować się przeciw zakazom i nie rozumie, dlaczego mama nie pozwala mu na coś, co dla taty nie stanowi problemu (lub odwrotnie). Rodzice zaczynają się ze sobą kłócić o to, że jedno podważa autorytet drugiego, a atmosfera w domu robi się napięta. "Wspólny front" staje się walką i... bujdą.
Skutki braku jednomyślności rodziców
Nie trzeba długo czekać na skutki takich przepychanek. Dziecko staje się zagubione i traci grunt pod nogami oraz poczucie bezpieczeństwa. Nie wie, na co może sobie pozwolić, co jest dobre, a co niewłaściwe. Zaczyna też obawiać się, że jego zachowania stają się przyczyną kłótni rodziców, co stanowi prostą drogę do wycofania się i zamknięcia w sobie.
Kłótnie w domu mogą wywrzeć ogromny wpływ na psychikę dziecka. Aby ich uniknąć i stworzyć dobrą, przyjemną domową atmosferę, warto ustalić najważniejsze zasady, ale nie robić awantur z tego powodu, gdy jeden z rodziców zrobi od nich odstępstwo. Może to przynieść odwrotny skutek do zamierzonego i zamiast zbudować głęboką relację z członkami rodziny, osłabić ją lub nadwyrężyć.
Psycholodzy są zgodni - "wspólny front" jest nierealny
Zdaniem psychologów, choć "wspólny front" ładnie brzmi, to niewiele ma wspólnego z prawdą. Takie założenie chwieje się w posadach, ponieważ opiera się na błędnym przeświadczeniu, że mama i tata muszą mieć takie same doświadczenia, oczekiwania i temperamenty. Każdy człowiek jest inny, a umiejętne budowanie związku polega na szacunku do odmienności drugiej osoby i na budowaniu z nią relacji na zasadzie zrozumienia i akceptacji.
Nie należy oczekiwać, że druga osoba dostosuje się do naszych potrzeb, zmieni swoje zachowania lub swój charakter tylko dlatego, że mamy inną wizję życia w rodzinie. Kompromisy są stałym i potrzebnym elementem udanego związku, ale czym innym jest praca nad sobą, a czym innym wywieranie presji na drugiej osoby i naruszanie jej granic.
Zgodność rodziców uniemożliwia zbudowanie głębokiej relacji?
Co więcej, psycholodzy zwracają uwagę na to, że rodzice powinni budować swój autorytet w oczach dziecka na szczerej komunikacji i otwartości, a nie na zasadzie wspólnie wyznaczonych nakazów i zakazów.
"W rodzinach, które pielęgnują wspólny front łatwo zatem o wzajemne nadużycia, wyrzeczenia i poświęcanie swoich granic przez rodziców. W imię wspólnego frontu rodzicielskiego łatwo jest zatracić autentyczność w wychowaniu. A właśnie na niej powinna bazować dobra relacja z dzieckiem" - pisze psycholog Martyna Filipiak na blogu Mama-psycholog.pl.
Różnice w temperamentach, charakterze czy doświadczeniu rodziców mogą wpłynąć pozytywnie, a nie negatywnie na dziecko, ponieważ uczą je różnorodności i wskazują, jak funkcjonować w grupie, w której każdy ma inne potrzeby. W przyszłości, w szkole czy w pracy, dzieci i tak będą musiały się z tym zmierzyć, dlatego pierwszy kontakt w domu może pomóc im naturalnie rozumieć, że każdy z nas jest inny, ale potrzeby tych innych są tak samo ważne jak nasze.
"Wspólny front" - tak czy nie?
Czy zatem warto dbać o zgodność rodziców? Jak najbardziej, o ile będzie ona się opierała na szczerej komunikacji, empatii i akceptacji na inne potrzeby drugiej osoby. "Wspólny front" oparty na nakazach, zakazach, kłótniach czy zachowaniach przemocowych nie przyniesie niczego dobrego w wychowaniu dziecka, zniszczy jego poczucie bezpieczeństwa i sprawi, że maluch stanie się zagubiony.
Kluczem do wychowania małego człowieka powinny być zatem szczerość oraz autentyczność. Tylko w ten sposób możemy zbudować głęboką więź z dzieckiem, która zaprocentuje w przyszłości.