Zawozisz dziecko do szkoły, na zajęcia dodatkowe? Matka-Polka odwożąca (a chwilę później - czekająca) to codzienność wielu kobiet (i mężczyzn oczywiście, ale częściej jest na naszych głowach). I wiadomo, my w dzieciństwie radziłyśmy sobie same, z kluczem na szyi, a nasi dziadkowie to już w ogóle - aby dojść do szkoły musieli przedzierać się przez zaspy, pokonywać rwące potoki, a na lekcje nigdy się nie spóźnili ;) Wiemy jak jest, dziś nie o tym.
Zawozisz, czekasz, odbierasz. I od nowa
Przez wiele lat odprowadzałam dzieci na różne zajęcia. Tak po prostu było łatwiej, szybciej, bezpieczniej. A jak już odwiozłam, to czekałam, chyba że miałam coś do załatwienia w pobliżu. Po co wracać.
Pamiętam, że gdy tak zawoziłam, to narzekałam. Dzień w dzień trzeba było gdzieś jechać. Zegar wybija konkretną godzinę, trzeba rzucić wszystko, zebrać się i ruszyć. W dodatku w akompaniamencie marudzenia. I to nie dlatego że zajęcia nie były lubiane, co to to nie!,po prostu nie tylko ja mam problem z wybieraniem się z domu ;)

Minęło trochę czasu. Jakoś tak naturalnie wyszło, że angażowałam się coraz mniej. Nie zawoziłam, tylko odbierałam, spotykaliśmy się gdzieś po drodze, zaprowadzałam na autobus itp.
I w końcu się skończyło. Już nigdzie nie zawożę.
Matka-Polka odwożąca stała się tą tęskniącą
Chyba wszystkie dobrze wiemy, że czas pędzi zdecydowanie za szybko. Nigdy nie nacieszymy się wystarczająco zapachem noworodka, a to, co wydaje się wielkim problemem, szybko odchodzi w zapomnienie. Do listy rzeczy, za którymi zatęsknisz, możesz dodać odwożenie i czekanie. Teraz może ci się wydawać marnotrawieniem czasu, a za jakiś będzie ci tego brakować. Dobrze wiem, o czym mówię.
Gdy już nie muszę czekać, zdałam sobie sprawę, jak cenny to był dla mnie czas. Ile książek przeczytałam, ile spraw pozałatwiałam, ilu starym znajomym w końcu odpisałam! To była ta godzina, półtorej, kiedy nikt niczego ode mnie nie chciał, miałam czas na nadrobienie różnych zaległości. Teraz nie mam tego czasu.
I OK, może mogłabym wykorzystać ten czas, który zyskałam, ale dobrze wiemy, że domu niekoniecznie to zadziała. Zawsze znajdzie się coś do zrobienia, a gdy odnoszę kubek do zmywarki, po drodze jeszcze zbiorę rzeczy do prania (o myciu umywalki wacikiem już nie wspominam, na pewno dobrze to znacie). Trudno przełączyć ten pstryczek w głowie i przestać zauważać to, co się dzieje dookoła.
Wiadomo, nie możemy krążyć wokół dzieci, nadchodzi czas, gdy muszą wyfrunąć - chcą radzić sobie same, a my musimy im na to pozwolić. Ale dopóki możemy zawozić, jeździć, róbmy to. Nie dla młodych ludzi, ale dla siebie. Wbrew pozorom to nasz czas, za którym kiedyś zatęsknimy.
Zobacz także: Memy o rodzicielstwie. Zrozumie je każdy, kto ma dzieci