Spis treści
- Bitwa o przyszłość
- Wojna na słowa
- Nie ma to jak wspierająca kobieta!
- Kiedy opada bitewny pył...
- A wracając do roku 2014, zwiastującego wiele katastrof i niezwykłych wydarzeń...
Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Jakbyś nie wiedział (a pewnie nie wiesz), to cytat z „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza. Nie obawiaj się, nie zamierzam przepytywać cię z trylogii czy z powstania Chmielnickiego.
Cytowany fragment przyszedł mi do głowy, gdyż ostatnio wspominałem inny, równie dramatyczny rok 2014, w którym to moje dzieci kończyły szkoły. Ciebie czekała matura, twoja siostra szykowała się do egzaminów gimnazjalnych. Jakby tego było mało, postanowiliście wszcząć bunt przeciw własnemu, kochanemu, rozsądnemu i zestresowanemu do kwadratu ojcu! Żadne z was nie chciało zgodzić się z sugestiami (czyt. zaleceniami) starego odnośnie wyboru liceum i kierunku studiów.
Bitwa o przyszłość
Ty – matematyczny geniusz – nie chciałeś złożyć papierów na szacowny, uznany, ceniony, przyszłościowy wydział mechatroniki. Z kolei twoja siostra odrzucała możliwość nauki (pomimo zdanych egzaminów) w liceum plastycznym. Tym jednym głupim, nieodpowiedzialnym, nieprzemyślanym, dziecinnym „nie” postanowiliście zniszczyć swoją przyszłość, karierę, plany, a także nadzieje, jakie z matką pokładaliśmy w wydawałoby się rozsądnych dzieciach.
Czarne chmury zawisły nad waszą przyszłością. Czy miałem kłaść się Rejtanem w progu naszego mieszkania, uniemożliwiając wam złożenie papierów do niewłaściwych szkół? Byłem na to gotów, problem w tym, że podania składało się drogą elektroniczną.
Wojna na słowa
Obie strony konfliktu – stary vs małolaty - były w bojowych nastrojach. Przygotowałem więc cały arsenał argumentów: ranking szkół i uczelni, opinie naszych wspólnych znajomych, przewidywania ekspertów ds. rynku zatrudnienia.
Proponowaliśmy również ugodowo, że po roku, jeśli nowe szkoły nie przypadną wam do gustu, wrócicie do własnych planów. W odpowiedzi słyszałem trzask zamykanych drzwi albo te młodzieńcze, zapalczywe przemowy o tym, że to wasza, nie moja, przyszłość, że wasi koledzy i koleżanki mają inne doświadczenia itede, itepe. Ponieważ byliście głusi na moje racje, w dodatku zamknięci w swoim pokoju, chcąc do was dotrzeć, musiałem nieznacznie podnieść głos. Przemawiałem jednak w złym kierunku, ponieważ mój przekaz wciąż do was nie docierał, zyskałem za to posłuch u naszych sąsiadów.
Nie ma to jak wspierająca kobieta!
Wieczorami, kiedy wykończony wizją walącej się na moich oczach przyszłości dzieci zalegałem na kozetce, przysiadała się do mnie wasza matka i rozpoczynała rozmowę, której schemat wyglądał mniej więcej tak:
Ona: Przestań się zamartwiać, już nic nie zmienisz.
Ja: Nieprawda, jeszcze nie złożyły papierów.
Ona: Zrozum, dzieci chcą żyć swoim życiem, taki jest świat.
Ja: Nie godzę się na taki świat. Ona: I co, chcesz go naprawić? Ja: Właśnie! Ona: Super, to może na początek napraw kran w łazience.
Kobiety...
Kiedy opada bitewny pył...
Teraz, po latach, mogę powiedzieć coś, co wtedy także wiedziałem, ale nie potrafiłem się z tym pogodzić:
- Wykształcenie jest ważne, ale nie najważniejsze. Sam do dziś żałuję, że nie przerwałem studiów, aby wyruszyć w świat i poznać życie z innej, mniej książkowej strony.
- Podważając wybory dziecka, niszczysz jego wiarę w siebie. A jeśli nawet popełnia błąd... No cóż, porażki przyjęte ze spokojem, bez rozdzierania szat, mogą okazać się bardzo kształcące!
- Wybór szkoły nie jest równoznaczny z podpisaniem cyrografu. Rzadko zdarza się, by młody człowiek wiedział, co tak naprawdę chce robić w życiu. Sam ukończyłem studia, które nie mają żadnego związku z wykonywanymi w przyszłości pracami.
- A poza tym życie jest nieprzewidywalne nawet dla tak wszechwiedzącego ojca, jakim byłem
...(i chyba wciąż jestem), co najlepiej pokazuje twoje pomaturalna historia.
A wracając do roku 2014, zwiastującego wiele katastrof i niezwykłych wydarzeń...
Po pierwszym semestrze rzuciłeś „moją” mechatronikę i rozpocząłeś studia, o których przebąkiwałeś od samego początku. W twoim życiu otworzyły się nowe możliwości. Podejmujesz wiele nowych działań. Fajnie sobie radzisz i wciąż sprawdzasz, co jest tak naprawdę twoim powołaniem. I tak trzymaj.
Twój stary
PSŻebyś tylko nie zadzierał nosa, to przypomnę, że twoja siostra była mi jednak wdzięczna za 4 wspaniałe lata liceum plastycznego. Niestety, przy wyborze studiów znów okazała się uparta, ale nie zamierzałem się już wtrącać. W końcu to jej życie.
Więcej artykułów Pawła i innych odjechanych Starych znajdziesz na stronie jestemtwoimstarym.pl