„Czy było coś, co wyobrażałaś sobie inaczej podczas lub po porodzie?”. To jedno z pytań, które znalazło się wśród tych, na które Karolina Gilon odpowiadała niedawno na stories. „Wszystko” - stwierdziła prezenterka. Wyjaśniła, że to, co sobie wyobrażamy i tak będzie wyglądało inaczej. Szczególnie jeśli nie miałyśmy z tym wcześniej styczności. Dobrze wiem, o czym mówi. I coś mi się wydaje, że nie tylko ja tak mam.
Poradniki sobie, życie sobie
Nie mogę sobie teraz przypomnieć żadnej rady z poradnika dla przyszłych mam. W głowie mam teraz tylko miarkę, które była - chyba - w książce „Ciężarówką przez 9 miesięcy. Przewodnik po ciąży i okolicach” Kaz Cooke. Pamiętam za to, że gdy, niewiele przed porodem, dostałam do potrzymania niemowlę, siedziałam w jednej pozycji, bojąc się poruszyć. A gdy pierwszego dnia nie zalało mnie mleko, kazałam zabrać wszystkie staniki, wkładki i inne akcesoria do karmienia.
Chyba nie muszę wyjaśniać, że gdy zostałam mamą nagle mój chwyt stał się pewny, a mleko nie potrzebowało dużo czasu, aby mnie jednak zalać. I tak, pewne o tym czytałam, być może mówiły mi o tym koleżanki. Ale wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej.
Nie wiem, jak to wszystko działa, ale my naprawdę stajemy się ekspertkami. Może nam się wydawać, że czegoś nie wiemy, ale intuicja podpowiada nam najlepsze rozwiązanie. Wcześniej „złote rady” miały jakiś sens, gdy słuchamy ich później mamy ochotę pukać się w czoło.
Jednego dnia nie wiesz, jak to możliwe, że można kochać kogoś aż tak mocno, drugiego wyjście do śmietnika wydaje się rozłąką na wieki. Nikt tego nie wytłumaczy, nawet najlepszy opis nie zobrazuje tego, co same poczujemy.
Podobnie jest ze wszystkimi macierzyńskimi sprzecznościami. Kochać kogoś i potrzebować pobyć bez niego? Tak, to coś normalnego, ale niezrozumiałego dla tych, którzy nie są w naszej skórze. Może i tobie kiedyś zdarzało się myśleć o kobiecie, jak o złej matce, bo marzyła o tym, aby wyjść gdzieś bez dziecka? A perspektywa zmieniła się, gdy sama zostałaś mamą?

Mamo, zaufaj sobie
Powinnyśmy uwierzyć w siebie. W naszych ciałach dzieją się niezwykłe rzeczy, a później stale się doszkalamy. Bo już zawsze będziemy mamami i stale będziemy odblokowywać kolejne umiejętności. Bo zaskoczy nas nie tylko to, co porodzie, ale i później - gdy dziecko pójdzie do przedszkola, do szkoły, gdy zacznie dojrzewać, gdy wyfrunie z gniazda... Będziemy czytać, przygotowywać się do tych momentów, ale dowiemy się, jak to jest dopiero, gdy nadejdą.
Nie damy rady? Zawsze dajemy. I powinnyśmy zaufać sobie.
Bardzo często łapiemy się na tym, że my same nakładamy na siebie presję bycia przygotowaną na każdą ewentualność. Wychodzimy z nielogicznego założenia, że zawsze powinnyśmy wiedzieć, co odpowiedzieć dziecku, albo jak reagować na wszystkie jego zachowania. A przecież wejście w macierzyństwo nie oznacza, że od teraz mamy wiedzieć wszystko i postępować tak, by nigdy nie popełnić błędu
- mówiła mi Aleksandra Sileńska znana jako Mama Terapeutka, gdy rozmawiałyśmy o tym, możemy (i chcemy!) tworzyć własną definicję macierzyństwa.
Nie przygotujesz się na wszystko, ale zawsze będziesz gotowa. W końcu jesteś mamą.
Zobacz także: Memy o rodzicielstwie. Zrozumie je każdy, kto ma dzieci