Spis treści
- Inne mamy mają lepiej
- Uciec od dziecka jak najdalej
- Trudne macierzyństwo
- Być szczęśliwą mamą
- Będąc mamą dbaj o siebie
Przez całe swoje dotychczasowe życie słyszałaś, że macierzyństwo to nieustające pasmo szczęścia, same radości i satysfakcja z dobrze spełnionego obowiązku.Karmiono cię wizjami słodkiego, uśmiechniętego dziecka, dla którego bez żalu porzucisz dotychczasowy styl życia. Twierdzono, że dopiero teraz będziesz pełnowartościową kobietą. Uległaś tym sielsko brzmiącym zachętom. Urodziłaś dziecko.Tyle że twój noworodek jakoś różni się od tych z opowiadań. Zamiast wesoło gruchać, wrzeszczy jak opętany, nie reaguje na twoje starania, nie patrzy na ciebie z uroczym uśmiechem, nie wyciąga tęsknie rączek. A i ty nie promieniejesz szczęściem.Nagle zaczynasz podejrzewać, że dałaś się w coś wmanewrować. Że być może jesteś złą matką. Że coś jest z tobą nie tak, bo nie sprawdzasz się w najważniejszej roli kobiety. Wstydliwie ukrywasz swoje wątpliwości, cichutko płaczesz w poduszkę i zastanawiasz się, dlaczego akurat ciebie dotknęło to nieszczęście.I nawet do głowy ci nie przyjdzie, że ktoś może mieć podobne problemy.
Dbając o dziecko, nie zapominaj o sobieNie daj się zapędzić w pułapkę „idealnej matki”, bo takich nie ma. Staraj się pogodzić potrzeby swoje i dziecka. Szukaj równowagi: choćwiększość dnia poświęcasz maleństwu, codziennie wygospodaruj czas dla siebie (na rozmowę z bliską duszą, chwilę z książką, relaks w wannie). Warto znaleźć odskocznię od dziecka i domu: wrócić do dawnych pasji, pracy zawodowej, życia towarzyskiego. To pozwoli ci zdystansować się od codziennej monotonii. Nie wstydź się prosić o pomoc. I pamiętaj, że kłopoty mijają. Przyjdzie taki czas (już niedługo!), kiedy w roli mamy poczujesz się pewnie.
Inne mamy mają lepiej
– W Polsce wpajano nam, że mężczyzna chodzi do pracy i utrzymuje dom, a kobieta musi umieć wychować dziecko. Wcale nie musi. Tak samo, jak nie każdy mężczyzna potrafi zarobić na dom – twierdzi modelka Ilona Felicjańska, mama 7-letniego Maćka i 5-letniego Adasia. O wciąż obowiązującym stereotypie Matki Polki mówi też psycholog z Centrum Edukacji dla Rozwoju CEDR, Renata Sternalska: – Matka Polka wszystko poświęca dziecku i rodzinie. Młode kobiety taki wyidealizowany obraz – prawdziwy lub fałszywy – często wynoszą z domu rodzinnego. Każde odstępstwo od niego jest społecznie piętnowane. Nic więc dziwnego, że na samą myśl, by komuś powiedzieć, co czujesz, dostajesz gęsiej skórki i nerwowo rozglądasz się wokół, czy przypadkiem nikt nie wyczytał nic z twojej twarzy. Z rezygnacją przygotowujesz się więc do kolejnej nieprzespanej nocy. I z zazdrością spoglądasz na inne kobiety, które jakoś lepiej sobie radzą.– Byłam zrozpaczona, bo wszystkie moje koleżanki miały takie spokojne dzieci i dziwiły się, że moje tak płacze – opowiada gospodyni show „Big Brother 4.1” Karina Kunkiewicz, mama 20-miesięcznej Neli. – Czułam, że ta sytuacja to moja wina i niespecjalnie miałam odwagę mówić o tym, że jest mi źle. Przecież jako matka powinnam się tylko cieszyć, prawda? Nieprawda. Społeczeństwo zmusza kobiety, by oceniając siebie w roli matki, konfrontowały się z ideałem, a nie z matką dnia codziennego, która ma prawo do słabości, wad i odpoczynku.
W tej rywalizacji muszą przegrać. A wygórowane oczekiwania społeczne wobec matek wywołują u nich poczucie winy – twierdzi Sternalska. – Tymczasem matka idealna, jak powiedział wybitny pediatra Donald W. Winnicott, to po prostu matka „wystarczająco dobra”.
Uciec od dziecka jak najdalej
Ale jak tu być dobrą, skoro mija właśnie 3 godzina, jak twoje dziecko zaczęło płakać i nie zanosi się na to, by miało wkrótce przestać? – Moja Zosia przez pierwsze trzy miesiące życia miała kolkę – mówi aktorka Aneta Todorczuk-Perchuć, której córeczka ma dwa latka. – Płakała prawie non stop i rzeczywiście były momenty, że nie mogłam już wytrzymać. Szczególnie pamiętam jeden. Byłam na skraju wyczerpania i żeby przy niej nie wybuchnąć, musiałam wyjść z pokoju, krzyknąć jakieś niecenzuralne słowo, odreagować. Myślę, że każdej z nas to się zdarza.
Na ten temat ma też coś do powiedzenia Ilona Felicjańska: – Maciuś, mój pierwszy syn, urodził się miesiąc przed terminem. I przez ten miesiąc grzecznie tylko jadł i spał. Ale kiedy przyszedł dzień, na który miałam zaplanowany poród, zaczął płakać i płakał non stop przez trzy miesiące. Czasami wstawałam do niego po 16 razy w nocy. Nieprzespane noce to dla wielu mam prawdziwy koszmar, ale czasem dni też nie są lepsze. – Z zazdrością obserwowałam mamy, które szły ze swoimi dziećmi np. do centrum handlowego – wspomina Karina Kunkiewicz. – Ja mogłam o tym tylko pomarzyć. Wyjście na spacer przypominało walkę. Ubierałam córkę w kombinezon, pakowałam coś do jedzenia, picia, zabawki, znosiłam ją w wózku po schodach z drugiego piętra, szczęśliwie docierałam na dół i wtedy Nela zaczynała taką histerię, że musiałam zapomnieć o jakimkolwiek spacerze.Wracałam na górę, na dodatek przy dziwnych spojrzeniach sąsiadów, którzy pewnie myśleli, że o nią nie dbam...
Trudne macierzyństwo
„Macierzyństwo to ściema! (...) To pułapka, w którą dałam się złapać i teraz, zdezorientowana i zaszczuta, chowam się po kątach, by mnie nie zauważył ssak, którego powiłam kilka tygodni temu, by mnie nie wypatrzył, nie wyczuł, że jestem w pobliżu” – to tylko fragment rozpaczliwego felietonu Agnieszki Chylińskiej, która napisała go wkrótce po urodzeniu syna Ryszarda. Tym felietonem piosenkarka wywołała prawdziwą burzę. Jedni byli szczerze oburzeni odwagą znanej z szokujących wypowiedzi wokalistki, inni nie kryli uznania dla jej odwagi.
– Pamiętam ten tekst – mówi Karina Kunkiewicz. – Pokazała mi go moja koleżanka, która nie ma dzieci. „Czytałaś to?” – zapytała. "Czytałam” – powiedziałam. Popatrzyła na mnie i spytała: „Naprawdę jest aż tak źle?”. Niestety, musiałam potwierdzić. Słowa Chylińskiej były szokujące, jednak w skrytości ducha podpisałyby się pod nimi setki kobiet. – Ale choć czasem rzeczywiście jest bardzo ciężko, to nic za tym nie idzie – mówi Ilona Felicjańska. – Bo przecież mimo wszystko i tak kochasz tego berbecia najbardziej na świecie. A że czasem stracisz przy nim panowanie nad sobą?
– Matka i dziecko budują wzajemną więź – twierdzi Renata Sternalska. – Nie zawsze jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Kobieta również potrzebuje czasu, by oswoić się z nową rolą, by rozwinąć uczucie do dziecka. Często czuje się bezradna, a nowa rola nie przynosi jej oczekiwanej satysfakcji. Nie powinna się z tego powodu obwiniać, bo każda kobieta inaczej przeżywa macierzyństwo, a powszechne przekonanie o jego „cudowności” często sprzeczne jest z tym, co matki przeżywają na początku.– Pierwsze tygodnie po porodzie, kiedy mała cały czas płakała, bałam się własnego dziecka, marzyłam tylko o tym, by spało i nie budziło się, aż dorośnie – wspomina aktorka z serialu „Samo Życie” Monika Krzywkowska. – Najbardziej kochałam je, kiedy spało...
Być szczęśliwą mamą
Młoda mama często obwinia się, że pewnie coś robi źle. Ale, niestety, nie przychodzi jej do głowy, by poprosić o pomoc. – Po urodzeniu dziecka nie pracowałam, dom utrzymywał mój mąż – opowiada Felicjańska. – Chciałam, żeby się wyspał, więc nie pozwalałam mu wstawać do dziecka. Sama padałam na twarz, ale uważałam, że tak trzeba. Aż którejś nocy obudził go mój płacz. Nie wytrzymałam. Od tej chwili zaczął mi pomagać, a ja przekonałam się, że to nic strasznego poprosić kogoś o pomoc. Kiedy się na to zdecydujesz, okazuje się, że wokół pełno jest życzliwych ludzi, którzy nie oceniają cię, tylko po prostu pomagają. Więc zaczynasz nieśmiało myśleć, że może ktoś zgodziłby się posiedzieć z twoim dzieckiem, a ty mogłabyś wyjść i przypomnieć sobie, jak wygląda życie poza ścianami dziecinnego pokoju. Spotkać się z kimś, kto nie będzie truł cię opowiadaniami o dzieciach, pieluszkach, zupkach, kupkach i tym podobnych tematach, od których spuchła ci już głowa. Tylko, że w tej samej chwili pojawiają się wyrzuty sumienia...
– Długo trwało, zanim nauczyłam się wychodzić z domu z prawdziwą przyjemnością – opowiada Aneta Todorczuk-Perchuć. – Kiedy po raz pierwszy, tylko we dwoje z mężem, wyjechaliśmy na kilka dni do Włoch, myślałam, że oszaleję. Na lotnisku płakałam, co chwila dzwoniłam do domu, pytałam mamę, czy na pewno da sobie radę. I mimo moich najgorszych obaw nic się nie stało. No cóż, nam, mamom, wydaje się, że nikt nie zajmie się naszym skarbem tak dobrze, jak my.A dziecko potrzebuje różnego rodzaju miłości i różnych rozrywek. Takie mamy, które cały swój czas poświęcają dziecku, robią sobie i maluchowi krzywdę. Przemęczone, sfrustrowane nie wychowają szczęśliwego człowieka. Podobną filozofię wyznaje Ilona Felicjańska: – Teraz wszystkim matkom mówię, żeby jak najczęściej wychodziły z domu, by pozwalały sobie na odpoczynek, ale sama taka nie byłam.
Potwierdzają to psycholodzy: w byciu matką nie można przesadzić. Dziecko potrzebuje szczęśliwej opiekunki, a nie sfrustrowanej wariatki. Poza tym naprawdę lepiej temu maluchowi odebrać godzinę swojego czasu, niż być nieszczęśliwą.A ta godzina w całej talii życia tego berbecia wcale nie jest taka istotna.
Będąc mamą dbaj o siebie
Niestety, często jest tak, że kiedy mama wreszcie podejmuje tę heroiczną decyzję o wyjściu z domu, nagle orientuje się, że jakoś mało nadaje się do pokazania się ludziom. I znowu wpada w depresję. – W ciąży przytyłam 22 kilogramy – śmieje się Felicjańska. – Miałam połamane paznokcie, straszyłam odrostami, chodziłam nieumalowana. Kiedy patrzyłam w lusterko, czułam się fatalnie. Obraz, który widziałam, odbiegał od obrazu, który chciałam zobaczyć.
Poza tym zastanawiałam się, czy to nie egoizm: zamiast o dogadzaniu dziecku, myśleć o tym, jak zrobić sobie przyjemność?– Stereotyp Matki Polki to kobieta zmęczona, smutna, zaniedbana, z niskim poczuciem własnej wartości – tłumaczy psycholog Renata Sternalska. – Przytłoczona codziennymi obowiązkami, nawet nie myśli o wizycie u kosmetyczki czy fryzjera, bo przecież w tym czasie powinna przecierać zupki, a nie wydawać pieniądze małżonka na głupstwa. A tymczasem kobiety powinny traktować wyjście do fryzjera jak inwestycję. Inwestycję w dobrą przyszłość rodziny, bo przecież kobieta, która ma dobre samopoczucie, dobrze oddziałuje na innych. A więc nie zastanawiaj się, tylko wyjdź. To może być dobra próba przed powrotem do pracy. Bo prędzej czy później będziesz musiała to dziecko zostawić i zacząć zarabiać pieniądze. Choć czasem jest tak, że już sama nie wiesz, czy myślisz o tym momencie z utęsknieniem, czy z przerażeniem.
Praca lekiem
– Zosia jest moim największym skarbem, ale rutyna, powtarzalność i brak perspektyw zawodowych był naprawdę straszny – wspomina Todorczuk-Perchuć. – Dziecko było już trochę odchowane, a ja biłam głową o ścianę, bo gdzie nie poszłam, nic z tego nie wychodziło. Miałam poczucie zawodowej straty, a jednocześnie czułam, że grzeszę. Bo przecież nie powinnam narzekać: mam cudowne, zdrowe dziecko, a praca prędzej czy później się znajdzie. I jeszcze zaczęły pojawiać się wyrzuty sumienia, że chcę odpocząć od dziecka, że tak nie można, bo odpoczywać to można od pracy, ale nie od bycia mamą.– Otoczenie zwykle nie chce zaakceptować, że nie wszystkie kobiety realizują się jako matki – mówi Sternalska. – A przecież macierzyństwo jest tylko jedną z ról społecznych.Wiele kobiet chce realizować się na wielu polach i mają do tego prawo. Kobieta, odgradzając się na lata od dotychczasowej aktywności, traci zawodowo, skazuje się na społeczną izolację w przyszłości, po wychowaniu dzieci. Dlatego konieczne jest zachowanie jakiegokolwiek kontaktu z zawodem, z otoczeniem, które w trudnych sytuacjach może być wsparciem. Poza tym wyjście do pracy może być niezłą odskocznią.– Przyznaję, dobrze mi zrobiło to, że już po trzech miesiącach wróciłam na plan – mówi Monika Krzywkowska. – Zaczęłam spędzać czas z ludźmi, rozmawiać, oderwałam się od pieluch i kołyski. Właśnie z tej perspektywy kobieta często dostrzega, że macierzyństwo to całkiem fajna sprawa, a dziecko nie ma tak wiele wspólnego z upiorem, mimo że wcześniej była tego całkiem pewna.
A jednak happy end
Wbrew temu, co ci się w tej chwili wydaje, przyjdzie moment, kiedy wszystko wróci do normy. Nawet jeśli wciąż zastanawiasz się, jak dałaś się wmanewrować w to całe macierzyństwo. – Kobiety powinny zrozumieć, że mają prawo do depresji – uważa Karina Kunkiewicz. – Nie jesteśmy przecież święte. A czasem warto komuś powiedzieć o tym, co czujemy, bo może się okazać, że ktoś przeżywa dokładnie to samo. A razem przecież łatwiej.Szczególnie jeśli trafisz na mądrą osobę, która będzie umiała podtrzymać cię na duchu. – Bardzo pomogło mi to, co kiedyś powiedziała moja położna: „Pamiętajcie, że każdy kolejny skurcz to o jeden skurcz mniej”. I tak jest z tym płaczem. To po prostu trzeba przeżyć – pociesza Ilona Felicjańska. Bo dzieci w końcu przestają płakać. Twoje też niedługo prześpi całą noc, a ty zapomnisz, że jeszcze niedawno zastanawiałaś się, po co ci to wszystko było. A jeśli nie zapomnisz, to opowiesz swemu dziecku, jak to było. I jeśli trafisz na utalentowanego potomka, może nawet przyczynisz się do jego sukcesu.Jak matka scenarzysty i producenta Marca Cherry’ego. Opowiedziała mu, jak ciężko jej było, kiedy siedziała w domu i wychowywała trójkę dzieci, jak myślała o samobójstwie, co i rusz popadała w depresję i nieraz miała ochotę zamordować swoje niegrzeczne pociechy. Zafascynowany Marc uznał, że to wspaniały materiał na film. Napisał więc scenariusz serialu „Gotowe na wszystko”. Jeśli wciąż nie możesz dojść do siebie, obejrzyj go.Od razu poczujesz się lepiej. I może wtedy uwierzysz, że nie jesteś sama.
miesięcznik "M jak mama"