Mam OBSESJĘ na punkcie swojego DZIECKA!

2013-12-23 16:47

Czy jesteś nadopiekuńcza? Kiedy twoje dziecko wchodzi na zjeżdżalnię, oczyma wyobraźni widzisz, jak z niej spada. Gdy biegnie przed siebie, najchętniej biegłabyś przed nim i trzymała asekuracyjnie rozpostarte ręce. Idąc z nim przy ulicy, trzymasz go za rękę mocniej, niż jest to konieczne i nie cierpisz, gdy ktokolwiek przewozi je samochodem. Jeśli jest właśnie tak albo podobnie, może już nawet usłyszałaś, ze masz obsesję na punkcie bezpieczeństwa swojego dziecka i jesteś nadopiekuńcza. Co z tym zrobić?

obsesja na punkcie dziecka

i

Autor: _photos.com

Zanim weźmiemy pod lupę nadmierny lęk o dziecko i nadopiekuńczość, warto zastanowić się… czy rzeczywiście twoje zachowania są „na wyrost”. Coraz częściej słyszy się bowiem o wypadkach z udziałem dzieci – niestety, często wiadomości te są tragiczne, a nie byłyby takie przy odrobinie większej wyobraźni rodziców. Co zatem jest zwykłą przezornością, a co przesadzoną nadopiekuńczością?
•    Chowanie tego, co niebezpieczne
Nawet, jeśli usłyszysz sto razy, że przesadzasz, chowając wszystkie lekarstwa na najwyższej półce – nie daj się zbyć. Gdy w domu jest małe dziecko, miejsce przeznaczone na apteczkę powinno być niedostępne dzieciom. Podobnie sprawa wygląda z chemikaliami. Czasem rodzice twierdzą, że „przecież ono by i tak tego nie wypiło” – a że bywa inaczej, świadczy chociażby tegoroczna śmierć rocznego chłopczyka, który wypił trującą ciecz. Co więcej, jeśli twój smyk ma właśnie etap „szperania po szufladach”, jesteś też zupełnie usprawiedliwiona pod kątem chowania ostrych noży. To po prostu rozsądek.
•    Wszelkie zabezpieczenia
Nie trzeba dużego wysiłku, by znaleźć w Internecie wiadomości opisujące tragiczne wypadki wypadania dzieci z okna. Jeśli zatem słyszysz, że przesadzasz, montując w oknach specjalne klamki zamykane na kluczyk – puść te komentarze mimo uszu i postępuj zgodnie ze swoją intuicją. Co więcej, wszelkie inne zabezpieczenia – rogów mebli, schodów czy piekarnika – są jak najbardziej związane z odpowiedzialnością. Jeśli zatem planujesz ich zakup – nie zastanawiaj się nad tym długo.

Kiedy jesteś nadopiekuńczą mamą?

Co jednak zrobić w sytuacji, gdy myśli o niebezpieczeństwach czyhających na dziecko jest zdecydowanie zbyt dużo? I na przykład nie wyobrażasz sobie, że ktokolwiek inny niż ty, miałby zaopiekować się choć na chwile twoim dzieckiem? Albo jeśli już wychodzisz, to nie możesz się rozluźnić i obsesyjnie myślisz, co dzieje się z twoją pociechą? Lub gdy nie możesz powstrzymać się od ograniczenia zabawy dziecka, bo wszędzie widzisz zagrożenie? Musisz to zmienić – w przeciwnym razie będzie czuła się coraz gorzej, a wraz z tobą – twoje dziecko.
-    Pozwól innym zaopiekować się twoim dzieckiem
Jeśli do tej pory nie wychodziłaś z domu, bo zwyczajnie nie wyobrażasz sobie, że miałabyś zostawić dziecko, zastanów się, jak długo to potrwa. Przecież z czasem nie będziesz kochać dziecka „mniej”, by w końcu przestać się martwić, a i zagrożeń będzie przybywało. Niemowlę może się zakrztusić, roczniak uderzyć, dwulatek ściągnąć na siebie zupę, trzylatek próbować otworzyć okno… Zawsze znajdzie się powód, by nie wyjść z domu.
By to zmienić, zastanów się, komu najbardziej ufasz. Czy wolisz zostawić brzdąca mamie, siostrze czy może szwagierce? Poproś, by zajęła się dzieckiem przez jeden wieczór. Zrób listę najważniejszych spraw, wytłumacz, co gdzie leży i ostrzeż przed zagrożeniami („Nie kładź czajnika na tym palniku, bo Antoś ostatnio się nim interesuje”). I wyjdź.
-    Pozbądź się negatywnych myśli
A co, jeśli nawet wychodzisz, ale nie potrafisz się dobrze bawić, bo ciągle sprawdzasz komórkę albo dzwonisz do domu? Przede wszystkim, przestań wyobrażać sobie najgorsze. Zastanów się, jakbyś zajęła się dzieckiem siostry czy brata – nie miałabyś wątpliwości, że będzie bezpieczne, prawda? Uwierz, że z taką samą powagą i odpowiedzialnością podchodzą do sprawy ci, którzy opiekują się twoją pociechą. Wyobraź sobie, jak się świetnie bawią – tak z pewnością jest. I odłóż telefon do torebki.
-   Pozwól dziecku bawić się swobodnie
Jeśli podczas zabawy dziecka wszędzie widzisz zagrożenia, musisz zrozumieć, że ciągłym ograniczaniem jego aktywności („nie wchodź do piaskownicy, tam są bakterie”) zabierasz mu radość. Nawet, jeśli raz niefortunnie ześlizgnie się na zjeżdżalni, to przecież ty natychmiast podmuchasz obolałą rączkę czy nóżkę, a w razie konieczności – przetrzesz dezynfekującą chusteczką mała rankę (podobnie, jak po zabawie w piaskownicy). Oczywiście nie oznacza to, że nie masz asekurować roczniaka wspinającego się po barierkach – ale już trzylatkowi pozwól zjechać ze zjeżdżalni bez trzymania za rączkę.
Jeśli czujesz nadmierny strach o swoje dziecko, może być ci czasem z początku ciężko uwierzyć, że jest ono bezpieczne także z kimś innym, niż ty. Z czasem jednak nauczysz się, że kiedy nie martwisz się za bardzo, oboje jesteście zwyczajnie… szczęśliwsi.