Matka - silna płeć. Felieton młodej mamy

2019-10-14 9:57

Młoda matka jest jak czołg. Nie ma dla niej przeszkód ani barier. Nic dziwnego – przecież ma potomstwo.

matka silna płeć - felieton

i

Autor: Getty images

Przykład? Moja sąsiadka, matka dwojga drobiazgu, uprawia swoisty survival, wchodząc z zakupami i dziećmi na swoje czwarte piętro. Kiedy rzucam się pomagać, pani Kasia odskakuje jak oparzona: poradzi sobie! Wydaje się wręcz oburzona, że ktoś może ją posądzać o niezaradność. W końcu cóż to za problem wnieść wózek z dzieckiem na czwarte piętro bez windy, trzymając w zębach siaty z zakupami i jednocześnie pilnując, by starsze nie spadło ze schodów?

Bieg z przeszkodami

Wcale mnie to nie dziwi. Kiedy pani Kasia była w ciąży z młodszą córką, zgadałyśmy się, że pracuje i jednocześnie kończy studia. Od tamtej pory bezgranicznie ją podziwiam. Ale wiem też, że macierzyństwo wyzwala w kobiecie nadzwyczajne pokłady energii.

Kiedyś też potrafiłam sobie radzić – w niektórych sytuacjach nawet wolałam sobie radzić sama niż prosić o pomoc. Nie miałam samochodu (no, nie miałam!), więc zakupy trzeba było przynieść do domu w plecaczku i siatach. Z dzieckiem do lekarza, do przedszkola, na basen – pieszo albo autobusem. Zarwane nocki, prace zlecone, żeby dorobić parę groszy? Żaden problem. Kiedy pomyślę, ile byłam w stanie udźwignąć, nie czując zmęczenia...

Siłaczki

Od tamtego czasu chyba niewiele się zmieniło. Większość kobiet ma wprawdzie samochód, zmywarkę do naczyń, komputer, komórkę, internet – ale za to, jak widać na przykładzie mojej sąsiadki, program życiowy młodych kobiet jest dziś o wiele bardziej ambitny. Macierzyństwo nie jest już oczywistą alternatywą dla nauki i pracy – my robimy to wszystko jednocześnie! Niejedna młoda matka jest oprócz tego głównym żywicielem rodziny. I niektóre mieszkają na czwartym piętrze bez windy.

Nie sprawdziły się optymistyczne wizje futurologów: to, że kobieta korzysta z rozmaitych technologicznych udogodnień, nie sprawia, że może sobie siedzieć, dyndać nóżką i patrzeć, jak automaty robią wszystko za nią. Kiedy więc obserwuję, jak moja pani Kasia sunie po schodach ze swoim towarzystwem (od niedawna doszedł jeszcze do noszenia trzykołowy rowerek), mam przed oczyma wizję, która poraziła mnie, gdy niedawno czytałam artykuł o nadzwyczajnie giętkich kobiecych kręgosłupach.

 

 

Nasze pramatki uciekały z dziećmi na ręku przed dzikimi zwierzętami i pożarami lasów. My biegniemy co tchu po pasach z malcem w wózku, by nie zginąć pod kołami pędzących samochodów.

 

Cuda ewolucji

Myśl przewodnia artykułu była mniej więcej taka: kręgosłup kobiety jest w swej budowie przystosowany do tego, by mogła ona bez szkody dla siebie najpierw dźwigać dziecko w swoim łonie, a potem – na rękach. Nasze przodkinie, które spędzały większość dorosłego życia w ciąży lub z dzieckiem na rękach, musiały, nie pozbywając się tego słodkiego ciężaru, zdobywać pożywienie i uciekać przed niebezpieczeństwami.

Zasada doboru naturalnego sprawiła, że najlepiej radziły sobie i przetrwały te, których kręgosłup dzięki swej budowie najlepiej radził sobie z takim wysiłkiem. Cechę tę przekazały swoim córkom i wnuczkom, dzięki czemu kręgosłupy współczesnych kobiet są znacznie bardziej giętkie niż kręgosłupy mężczyzn.

Ewolucja – ciąg dalszy

Dziś młode matki też muszą, jak ich dalekie prababki, zdobywać pożywienie i uciekać przed niebezpieczeństwami. Co z tego, że w nieco innych okolicznościach? Czy ucieczka z wózkiem na pasach przed szalonym auto-mobilistą, który koniecznie chce zaliczyć skrzyżowanie na czerwonym świetle, jest czymś odmiennym od ucieczki przed paleolitycznym tygrysem?

Czy rajd przez miasto tramwajem z malcem do lekarza nie przypomina pełnej przeszkód odysei pramatki, która z chorym dzieckiem na plecach musiała dotrzeć do najbliższego źródła wody na sawannie? Czy utarczka z bliźnimi, którzy mają ambicję nie przepuścić ciężarnej w kolejce do kasy, albo rywalizacja o miejsce pracy z silniejszym i mniej obciążonym mężczyzną tak bardzo się różnią od próby zdobycia dla swoich małych kęsa upolowanej wspólnie zwierzyny?

Kobieta przyszłości

Jasne, w walce o byt ludzie nie wydrapują już sobie oczu, a ich bronią nie jest maczuga – wszystko odbywa się, z grubsza, w białych rękawiczkach i na wyższym poziomie cywilizacyjnym. Jednak właśnie dlatego nachodzi mnie przewrotna myśl, że współczesne młode kobiety, tak samo jak ich prababki, hodują w sobie rewolucyjnie nowe cechy.

Takie, jak posiadanie giętkiego kręgosłupa w czasach prehistorycznych. Cechy, które trudno sobie dziś nawet wyobrazić, a które pozwalają wygrać w każdym wyścigu. Te osobniczki, które dadzą sobie radę w naszym niełatwym świecie, przekażą swoim córkom i wnuczkom absolutnie nadzwyczajne geny.