Moja córka będzie…

2019-10-15 11:32

marzenia tatusia o przyszłości księżniczki.

Moja córka będzie...

i

Autor: Getty Images

Gdyby została aktorką, trząsłbyś się o każdą nagą scenę. Jeśli pracowałaby w elektrowni atomowej to świeciłaby w ciemności. Z kolei, gdyby grała w żeńskiej reprezentacji piłkarskiej, to o przeklinaniu kadry odpadającej z mundialu, musisz zapomnieć.

W dużej mierze może tu chodzić o jedno uczucie: Dumę. Jej rodzajów, tak jak oczekiwań, jest jednak bardzo wiele. Bo o dumie mówimy, gdy Mała przyniesie czerwony pasek na świadectwie, gdy nauczy się jeździć na rowerze z bocznymi kółkami bez bocznych kółek lub też gdy w żłobku, na codziennej liście zrobionych kupek, przy jej nazwisku podkreślonym na różowo, widnieje gwiazdka. Każde z powyższych przysporzy wielu wrażeń.

Każda droga, którą Ona wybierze, ma swoje korzyści. Bo trudno myśleć, że twoje dziecko nie zostanie kimś. W twoim odczuciu byłoby świetnie, gdyby ten ktoś, czyli Córka – coś znaczyła, coś potrafiła, coś osiągnęła.

Oto parę możliwości, które prawdopodobnie może wybrać Twoja córka.

  1. Wolny zawód – czyli twoja księżniczka będzie prawnikiem, architektem, lekarzem, komornikiem, syndykiem licencjonowanym. To ostatnie szczególnie powinno interesować ciebie, bo gdy córka zajmie się restrukturyzacją jakiegoś wielkiego przedsiębiorstwa, to i tobie może coś z tego skapnie. Ale jeśli wybierze drogę prawniczą, projektancką lub lekarską, jednego możesz być pewny. Lepiej, żebyś znał ordynatorów, inżynierów i mecenasów, bo może przydać się protekcja. Ale i bez tego jej intelekt – odziedziczony oczywiście po mamusi- może pozwolić na to, że przed jej nazwiskiem pojawi się przedrostek dr, mec. albo inż. Każde wygląda dumnie.

  2. Kierowca autobusu, drwal, żużlowiec, mundurowa – każde z tych zawodów oznacza, że będzie musiała odziedziczyć – możliwe, że po tobie, twardy charakter i zawziętość w drodze do celu. Zawody – które jak się utarło są bardziej męskie niż żeńskie, z miejsca narażają na to, że droga do sukcesu nie będzie usłana różami. Z drugiej strony, super jest nauczyć córkę wymieniać rozrząd, ostrzyć siekierę albo nauczyć jak obezwładniać złoczyńców. Łatwo nie będzie miała, bo męski świat dla kobiet jest pełen nierówności. Ale jak już nauczy się skopywać tyłki niedowiarkom, to będziesz nietykalny na dzielni.

  3. Sportsmenka, artystka, polityk wysokiego szczebla – jeśli ona zostanie premierem to z miejsca jesteś ustawiony: duma, pieniądze, własne pendolino do pracy i pakiet lotów o statusie HEAD – masz to jak w banku. Artystyczna dusza może też przynieść sławę, ale prawdopodobnie tylko jej. Będziesz oczywiście dumny, ale swoją córkę zobaczysz tylko w telewizji, przeczytasz o niej w serwisie plotkarskim i może ze dwa razy w roku wpadnie na kawkę i ciacho. Radość jest, ale serducho może zaboleć. Gdyby jednak została powiedzmy: kapitanem damskiej reprezentacji w siatkówkę lub w kosza, to Ty nie masz prawa przytyć. Pomyśl: Trochę wstyd gdy w domu rodzinnym złotej medalistki igrzysk olimpijskich są tylko dwa szcześciopaki. Z czego jeden ma ona, i drugi masz Ty. Tyle, że w lodówce. Wygra medal, będzie szum, przyjdzie kamera ze śniadaniówki i trzeba jakoś wyglądać.

Ale na wybór drogi pewnie przyjdzie czas – na razie jako ojciec kilkumiesięcznego dziecka powiem otwarcie: chciałbym, żeby ząb który próbuje pełnoprawnie wyrosnąć, w końcu to zrobił, a nasza wymarzona przyszłość będzie wtedy, gdy Mała przestanie na chwilę płakać.

Ostatecznie możesz nauczyć ją pływać. Wozić na zajęcia, zapewnić trenera i sprzęt. Ale kondycję, wolę walki, determinację i medal olimpijski musi zdobyć sama. Sukces – jaki by nie był, ma tutaj tylko jednego ojca.

Więcej artykułów Szymona i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie www.jestemtwoimstarym.pl 

Autor
Szymon Kępka
Szymon Kępka
Reporterski mikrofon z 8 letnim bagażem doświadczeń radiowych i telewizyjnych. Jest tam gdzie trzeba być. Rzeczy niemożliwe realizuje od ręki, cuda natychmiast, paczka pieluch w niehandlową niedzielę? - proszę bardzo! Potrafi spakować wszystko i wszystkich do passata kombi. Prywatnie ojciec kilkumiesięcznej Marii. Pieluchy przewija szybciej niż mechanicy wymieniają koła w formule jeden.