Jak zauważa psycholożka Magdalena Mysiorska, nie zawsze wiemy jak nauczyć dziecko odpowiedzialności za to, co zrobi lub powie. Najprostszym sposobem wydaje się kazać dziecku powiedzieć „przepraszam”. Jednak warto mieć świadomość, że nawet jeśli dziecko powtórzy za nami to magiczne słowo - wcale nie musi rozumieć, jaki jest tego cel i sens.
Uczymy przepraszać „na pokaz”, a nie szanować?
Dziecko zmuszone do przeprosin nie uczy się dostrzegać emocji ludzi, których zraniło. Ani konsekwencji swych błędów. Najczęściej uczy się wówczas jedynie spełniania oczekiwań osoby, która kazała mu powiedzieć „przepraszam”.
Zdaniem psycholożki w ten sposób uczymy jedynie przepraszania „na pokaz”. Forma zostaje zachowana i teoretycznie wszyscy powinni być zadowoleni, ale... nie uczymy w ten sposób dziecka ani empatii, ani szacunku, ani tego, jak rozwijać zdrowe relacje.
Powtórzone po dorosłym „przepraszam” nie ma najczęściej nic wspólnego z tym, by dziecko zrozumiało, co tak naprawdę się stało. I jakie znaczenie ma w tym wszystkim żal i próba naprawienia popełnionego błędu.
Zamiast „przeproś” lepiej powiedzieć dziecku coś innego
Według Magdaleny Mysiorskiej, są dużo lepsze metody na nauczenie dziecka autentycznego przepraszania. Wystarczy pamiętać, by zamiast nakazu „przeproś” używać zupełnie innych sformułowań. Jest ich pięć:
- Zastanówmy się, jak możesz naprawić, co się stało
- Takie rzeczy się zdarzają. Jak chciałbyś to teraz rozwiązać?
- Możesz pokazać bratu (siostrze, koledze, koleżance), że jest ci przykro, że go/ją uderzyłeś. Jak chcesz to zrobić?
- Czasem trudno coś naprawić od razu, ale warto do tego wrócić. Co o tym sądzisz?
- Często wystarczy mały gest, by pokazać komuś, że nam zależy. Co miłego możesz zrobić dla babci (cioci, kolegi, koleżanki, siostry, brata, pani w przedszkolu/szkole)?