Mohamed Bzeek 40 lat temu przyjechał do Stanów Zjednoczonych z Libii i dość szybko założył rodzinę. Razem z żoną Dawn zdecydowali się dać dom dzieciom, które cierpią na nieuleczalne choroby. Para wychowała też swojego syna, który cierpiał na karłowatość i łamliwość kości.
Mohamed cichym bohaterem w Los Angeles
„W 1995 roku zdecydowaliśmy się na adopcję sierot pozostawionych w szpitalach lub odebranych rodzinom przez państwo z powodu przemocy i nacisków” – powiedział Mohamed Bzeek. Przez kolejne lata przyjmowali do swojego domu dzieci, którymi nikt inny nie chciał się zająć, dając im ciepło i czuwając nad nimi do ostatnich dni życia.
W 2015 roku zmarła żona Mohameda, ale mężczyzna nie zrezygnował z niesienia pomocy. W dalszym ciągu przyjmował pod swój dach cierpiące dzieci. Mężczyzna ma licencję stanu Kalifornia uprawniającą do opieki nad osobami szczególnie wymagającymi opieki medycznej. Jego dom jest jedynym w LA, w którym takie maluchy mogą znaleźć schronienie.
"Mówią mi, kiedy dzieci mają wkrótce umrzeć i pytają, czy mogę je adoptować. Wiedzą, że nie waham się przyjąć. Jeśli tego nie zrobię, trafiają do szpitali i nie mają rodziny ani domu. Jednak gdy je biorę, czuję rodzinną atmosferę. Czują się bezpieczni i kochani do końca życia" - wyjaśnił Mohamed.
Anioł w ludzkiej skórze
"Jeśli ktoś kiedykolwiek do nas zadzwoni i powie: "Ten dzieciak musi wrócić do domu w hospicjum", przychodzi nam na myśl tylko jedno nazwisko" - powiedziała Melissa Testerman z Departamentu ds. Dzieci i Rodziny.
Mohamed opiekuje się w tym momencie m.in. 6-latką, która jest sparaliżowana, głucha i niewidoma. "Wiem, że ona nie słyszy i nie widzi, ale zawsze z nią rozmawiam. Ona ma uczucia. Ma duszę. Jest istotą ludzką" - wyjaśnił mężczyzna.
Od 1989 roku w domu Mohameda przebywało 80 nieuleczalnie chorych dzieci. Fundacja Diyanet przyznała mu za dokonania nagrodę International Benevolence Award.
Czytaj: Iwona Cichosz jest "lwią mamą". Jej syn cierpi na nieuleczalną chorobę