„Patrzyłam na córkę i bałam się, że mi umrze”. Nie pomyl tego z troską, szukaj pomocy

2023-03-23 14:26

Według badań, nawet co piąta mama noworodka doświadcza lęku poporodowego. U wielu kobiet ten stan zaczyna się jeszcze w czasie ciąży. Tak było u Magdaleny. W 3. trymestrze otrzymała leki na cukrzycę, które jak się okazało, zagrażały dziecku. Później ciężko zachorowała i cały tydzień spędziła w szpitalnej izolatce, straszona przez lekarzy obumarciem płodu. Wtedy jej lęki były racjonalne. Jednak później zaczęły sterować jej życiem i odbierać radość z macierzyństwa.

lęk poporodowy

i

Autor: Getty Images Lęk poporodowy może całkowicie odebrać radość z macierzyństwa.

Według danych naukowych nawet 25 do 35 proc. przypadków lęku poporodowego zaczyna się jeszcze w czasie ciąży. Oznacza to, że 1 na 10 mam spodziewających się dziecka boryka się z tym problemem jeszcze przed porodem.

Zjawisko w ostatnich latach coraz bardziej się nasila, choć wciąż mówi się o nim o wiele mniej niż o depresji poporodowej. Podczas gdy depresja może powodować objawy, takie jak utrata zainteresowania rzeczami, które normalnie sprawiają nam radość, skrajne zmęczenie, a nawet drażliwość lub wściekłość, to charakterystycznymi objawami lęku poporodowego są nadmierne zamartwianie się, gonitwa myśli i uczucie nieuzasadnionego zmartwienia.

O wpadnięcie w błędne koło lęku o nowonarodzone dziecko nie trudno. Zwłaszcza w dobie ogólnego dostępu do wiedzy i informacji. Kiedyś mamy nie wiedziały, czym jest śmierć łóżeczkowa czy suche utopienia. Nie mówiło się też o nowotworach dziecięcych, czy chorobach genetycznych z takim natężeniem, jak dziś.

Czym innym jest jednak zdawanie sobie sprawy z zagrożeń i przeciwdziałanie im, a czym innym patologiczny lęk, który odbiera nam trzeźwe myślenie i uniemożliwia normalne życie.

Właśnie takiego stanu doświadczyła Magdalena, której lęki na pewien czas całkowicie zaburzyły życie.

- Patrzyłam na córkę i po prostu bałam się, że mi umrze. Prawie miesiąc mieszkałam u mamy, ale praktycznie co dwa tygodnie, przez jakieś 5 miesięcy, może nawet 6, jeździłam prywatnie do lekarza, bo ciągle widziałam w dziecku chorobę. Nie umiałam powiedzieć jaką, ale cały czas wydawało mi się, że jest chora i żadne tłumaczenia nie pomagały, tylko wizyta u lekarza – opowiada nam młoda mama.

Przeczytaj też: Jak walczyć z nerwicą? Domowe sposoby na stres i nerwicę

Podadnik Zdrowie: Gadaj Zdrów, Depresja

Przeczytaj też: Zespół lęku uogólnionego, czyli gdy martwisz się cały czas

Gdy lęk jest pod kontrolą

Lęk poporodowy, gdy dotyczy pierwszych tygodni życia dziecka, nie jest niczym niepokojącym. Choć częściej przytrafia się mamom, bo to one po narodzinach mają huśtawkę hormonalną, to lęk na tle emocjonalnym może przytrafić się obydwojgu rodzicom.

Niektóre zmartwienia odnośnie zdrowia i bezpieczeństwa noworodka, to zwyczajne lęki adaptacyjne. Zwłaszcza, jeśli chodzi o nasze pierwsze dziecko. Uczymy się opieki nad nim i nawet zwykła kąpiel rodzi lęk. „Co się stanie, jeśli dziecko wyślizgnie mi się z rąk?” - myślimy. Nadmierna czujność w tym okresie jest prawidłowym mechanizmem obronnym. Z czasem, wraz z nabywaniem doświadczenia, racjonalizujemy te lęki, później zaczynamy je lekceważyć i w efekcie całkiem o nich zapominamy.

- Każda stresująca sytuacja może prowadzić do negatywnego myślenia - co jest naturalną reakcją na stresujący bodziec ze strony otoczenia lub wewnętrznych emocji. W takich przypadkach obecność negatywnych myśli może być świadectwem, że reagujemy poprawnie. Jeżeli jednak objawy natrętnych myśli przybierają bardzo silny charakter, są nie do zniesienia, są stałe i powtarzające się, uniemożliwiają nam normalne funkcjonowanie i gdy towarzyszy im huśtawka nastroju - wówczas wskazana jest konsultacja u specjalisty – wyjaśnia nam psychoterapeuta, Marcin Kapturkiewicz-Glondys.

Traumatyczne doświadczenia przyczyną patologicznego lęku

Dużo trudniej jest, gdy patologiczny lęk w rodzicielstwie poprzedzony jest wcześniejszymi, realnymi sytuacjami zagrożeń. Właśnie tak było u Magdaleny, która już w czasie ciąży doznała silnego lęku o zdrowie i życie swojego dziecka.

- W 7. miesiącu lekarz rodzinny przepisał mi leki na obniżenie poziomu cukru. Parę tygodni później miałam wizytę u lekarza prowadzącego ciążę i jak usłyszał o tych lekach, to aż się zdenerwował. Powiedział, że to nie jest lek dla kobiet w ciąży i nie jest w stanie powiedzieć, czy to nie przyniosło jakichś zmian u dziecka i że jakbym chciała założyć sprawę lekarzowi, który mi to wypisał, na pewno bym wygrała w sądzie. Dla mnie to był szok. Byłam tak przestraszona, że ledwo wróciłam do domu – wspomina nasza czytelniczka.

Na zwykłym strachu niestety się nie skończyło. Pojawiła się konieczność hospitalizacji, a w jej trakcie przyszła mama usłyszała słowa, które każdą ciężarną zwaliłyby z nóg.

- W 34. tygodniu trafiłam do szpitala na podtrzymanie ciąży. Po tygodniu pobytu w szpitalu, zaraziłam się covidem. Następny tydzień spędziłam w izolatce. Pamiętam, że na obchodzie był lekarz, który mówił, że lepiej żebym jeszcze została, bo przy covidzie zdarzają się obumarcia, że lepiej żebym była w szpitalu. Znów strach, jak nie wiem. A na drugi dzień rano przychodzi ten sam lekarz i mówi: „pakuj się, idziesz do domu, sala mi potrzebna”. Wyszedł, przynieśli wypis i do domu. Tydzień później wróciłam urodzić - wspomina traumę ze szpitala.

Nic dziwnego, że w obliczu takich doświadczeń młodej mamie lęk zaczął towarzyszyć non stop.

- Sytuacje, takie jak problemy zdrowotne płodu w okresie prenatalnym, mają znaczny wpływ na samopoczucie kobiety, a co za tym idzie przeżywanie silnych, stresujących emocjonalnie reakcji skutkujących powstaniem patologicznego lęku – wyjaśnia Kapturkiewicz-Glondys.

Niestety, u Magdaleny, stresy nie zakończyły się na okresie prenatalnym. Pojawiły się problemy z karmieniem, które w głowie zalęknionej mamy urosły do rozmiarów dużego zagrożenia zdrowia i życia. Gdy jej córeczka dostała kataru, te trudności jeszcze się nasiliły.

- Po tygodniu męczenia się z katarem zabrałam córkę do pediatry, dostała leki, podałam je i zasnęła. Od 14 do 19 spała, nie mogłam jej dobudzić. W końcu pojechaliśmy na prywatną wizytę w nocy u innego lekarza. Od razu dostaliśmy skierowanie do szpitala i informację, że to są leki dla dziecka, które ma 3 lata, a nie 3 tygodnie. Znów strach i zadręczanie się, że przecież to ja jej to podałam – opowiada.

Presja bycia idealną także pobudza lęki

Choć mam takich, jak pani Magdalena, której lęki, zwłaszcza na początku miały twarde podłoże, jest wiele, to podobne problemy psychiczne mogą wywołać o wiele mniej oczywiste sytuacje. Czasami stany lękowe nie są uruchamiane przez szczególnie stresujące wydarzenia życiowe, a przez czynnik, który z zewnątrz może wydawać się błahy, jak odstawienie od karmienia piersią.

- Żeńskie role społeczne ulegają ciągłym zmianom, co oznacza większe obciążenia dla mam. Do pogodzenia jest praca i opieka nad dziećmi. Do tego sytuacje finansowe są coraz trudniejsze. Również poziom stresu, spowodowany brakiem odpoczynku może być kluczowy, gdyż prowadzi do luk w samopoczuciu psychicznym. Poza tym ciągła presja by być najlepszą może wręcz przeciwnie spowodować mechanizm obwiniania się o bycie niedoskonałą, co prowadzi do uruchomienia postaw aktywujących lęk, wstyd i poczucie winy – ostrzega psychoterapeuta Marcin Kapturkiewicz-Glondys.

Gdy od duszy choruje też ciało

Przedłużające się zaburzenia lękowe skutkują także osłabieniem zdrowia fizycznego. Chorzy cierpią na kołatania serca, bóle brzucha, bóle głowy, a przede wszystkim – na bezsenność, która zazwyczaj jest spowodowana natłokiem myśli.

- Tu należy leczyć zarówno duszę jak i ciało, które jest kontenerem objawów cierpienia aparatu psyche. Ponadto istnieje kilka różnorodnych technik relaksacyjnych , które można praktykować codziennie, by profilaktycznie zabezpieczyć się przed chorobą. Medytacja, joga, ćwiczenia oddechowe, to tylko kilka przykładów aktywności, które pomogą nam w codziennym zmaganiem się z życiem – radzi nasz ekspert.

Jak sobie pomóc? "Nie wolno się poddawać"

Dla Magdaleny kluczowa była też pomoc najbliższych. Miała to szczęście, którego nie ma wiele kobiet, że spotkała się z ich pełnym zrozumieniem i akceptacją.

- Moje stany lękowe spowodowały jeszcze mocniejszą więź z mamą i mężem, bo nikt inny nie wiedział, co się ze mną dzieje, nic nikomu nie opowiadałam. Każdy myślał. że wszystko jest pięknie, idealnie – opowiada młoda mama, która po kilku nieudanych spotkaniach ze specjalistami trafiła na odpowiednie i skuteczne leczenie, także farmakologiczne.

Takie leczenie najskuteczniejsze jest, gdy pacjent oprócz psychoterapii i leków, sam pracuje ze swoimi emocjami. Wtedy, jak twierdzi Marcin Kapturkiewicz-Glondys, terapia będzie najefektywniejsza.

- Pierwszym krokiem w walce ze strachami oraz negatywnym myśleniem powinno być poznawanie samego siebie - ustalanie co nas stresuje bardziej, a co mniej oraz określenie, co w przeszłości mogło mieć wpływ na naszą obecną postawę. W tym pomoże najlepiej psycholog. Po drugie warto również starannie obserwować swoje reakcje emocjonalne podczas sytuacji stresujących - dzięki temu zabiegowi będziemy mogli tworzyć efektywne strategie w walce ze stresem. Trzeba również pamiętać o bezwarunkowej miłości wobec siebie oraz unikaniu porównywania się do innych. Ostatnim, ale najważniejszym punktem jest odpowiednia psychoterapia - wyjaśnia ekspert.

Magdalena na przykładzie własnego doświadczenia przekonuje, że nie ma co odkładać leczenia i udawać, że problem nie istnieje.

- Mamom takim jak ja poradziłabym jak najszybciej udać się na wizytę u specjalisty, jak tylko ktoś czuje, że coś się dzieje, że coś jest nie tak. Nie ma czego się wstydzić, trzeba pomóc i sobie i dziecku. Bo szczęśliwa i spokojna mama to szczęśliwe dziecko. Dziś wiem to na pewno. Nie można dusić w sobie emocji, trzeba umieć o tym powiedzieć, lekarzowi, rodzinie, przyjacielowi. Nie wolno być samemu, nie wolno się poddawać.

Źródło:

National Library od Medicine

heathline.com