Sharenting jest słowem zbudowanym z połączenia wyrazu "parenting", czyli rodzicielstwo i "share", czyli dzielić, brać udział. Polskim odpowiednikiem tego ostatniego terminu jest "udostępnij". I właśnie o takie udostępnianie, czasem wręcz notoryczne, tu chodzi.
Chyba każdy z nas zna mamę, która potrafi zamieścić na swoim profilu w portalu społecznościowym kilka zdjęć swojego dziecka dziennie. Jak dziecko śpi, budzi się, uśmiecha, je, idzie na spacer, bawi się czy nawet marudzi - każda chwila jest warta uwiecznienia.
Rodzice uprawiający sharenting nie znają umiaru zwłaszcza, gdy w życiu dziecka doszło do jednego z pierwszych ważniejszych wydarzeń: chrzest, a tym bardziej komunia święta, udział w balu przebierańców czy występ w (przed)szkolnym teatrzyku - wtedy można się spodziewać całej sesji zdjęciowej z tych imprez.
Spis treści
- Moda na sharenting
- Dlaczego kochamy fotografować i uprawiać sharenting?
- Jakie zagrożenia niesie sharenting?
- W internecie nic nie ginie
- Selfie bez kontroli
- Najważniejsze zasady korzystania z sieci
Moda na sharenting
Według badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Michigan, aż 76 procent rodziców twierdzi, że zna osoby, które zdecydowanie zbyt często umieszczają zdjęcia swoich dzieci w internecie.
Z drugiej strony sami chętnie z mediów społecznościowych korzystają - 70 procent mam i ojców twierdzi, że to dobre źródło wiedzy o wychowaniu najmłodszych. Jednocześnie, jak wykazały inne badania - przeprowadzone przez organizację Family Online Safety Institute znów duży odsetek rodziców - 70 procent z nich - nie jest zadowolonych z tego, że ich dzieci mają konta na serwisach społecznościowych.
80 procent badanych przyznało się również do logowania na konto swojego dziecka. Rodzice zauważają więc zagrożenia, jakie internet niesie dla ich dzieci, a jednocześnie wobec siebie zachowują więcej wyrozumiałości.
Czytaj: Przeczytaj również o innych zagrożeniach, jakie czekają na dziecko w internecie
Jakich zdjęć dzieci NIE zamieszczać w sieci?
Dlaczego kochamy fotografować i uprawiać sharenting?
W internecie chcemy przedstawić się z jak najlepszej strony. Nie dodajemy więc informacji świadczących o naszych porażkach. Użytkownicy serwisów społecznościowych skupiają się na informowaniu o pozytywach. Dlatego można zobaczyć zdjęcia z dalekich wycieczek, informacje o sukcesach w pracy czy właśnie o dzieciach.
Dodając taką fotografię rodzic informuje: u mnie też się dzieje dobrze, mam się czym (a raczej kim) pochwalić. I o ile dodawanie pojedynczych zdjęć od czasu do czasu na pewno zostanie przyjęte pozytywnie, o tyle sharenting może spotkać się z najgorszą możliwą reakcją innego użytkownika serwisu społecznościowego - ignorowaniem postów lub wykluczeniem z grona znajomych.
Jakie zagrożenia niesie sharenting?
Coraz więcej mówi się również o zagrożeniach, jakie niesie za sobą sharenting. Rodzice zamieszczają w internecie zdjęcia dzieci, nie zastanawiając się, jak one same na to zareagują. "Przecież niemowlę nie ma pojęcia, że jest na Facebooku". Może i w danej chwili o tym nie wie, ale już za kilka lat koledzy z przedszkola lub szkoły mogą mu zacząć wytykać zdarzenia z "dalekiej" przeszłości.
Nikt chyba nie lubi opowieści, które nierzadko pojawiają się przy rodzinnym stole, a ich tematyka sprowadza się do wspomnień dotyczących tego, jak to dana osoba miała w zwyczaju chodzić na golasa, z pampersem albo nie mogła się nauczyć korzystać z nocnika. Portale społecznościowe mogą pełnić formę takiego wspomnienia w ogromnym powiększeniu.
Ponadto, dziecko, które dosłownie od urodzenia istnieje w internecie, najpierw zupełnie bez swojej wiedzy, zaczyna się wychowywać w jego nieustający otoczeniu. Rośnie i wie, że internet to oczywisty towarzysz rzeczywistości, wirtualne miejsce, w którym kreuje się własną sylwetkę.
Taki maluch znacznie szybciej uzależni się od surfowania po sieci niż dziecko, którego zdjęć rodzice od dnia urodzin codziennie w internecie nie umieszczali.
Czytaj: Dowiedz się także, jak uchronić dziecko przed pedofilią w sieci
W internecie nic nie ginie
Sharenting może skończyć się również tym, że ktoś skorzysta z zamieszczonych przez rodziców zdjęć ich dzieci. Niekoniecznie osoba mająca dobre zamiary. W serwisach społecznościowych nierzadko powstają profile: "brzydkie dzieci", "najgłupsze dzieci świata", "do czego zdolne są dzieci", których autorzy wykorzystują zdjęcia i filmy dodane w portalu właśnie przez rodziców dziecka. Chyba nikt nie chce, by zdjęcie jego pociechy zostało wykorzystane do takich celów.
Zdjęcia dzieci w wieku szkolnym mogą być też wykorzystane przez ich kolegów. Nastolatkowie bardzo dbają o swój wizerunek w sieci i nie umieszczają w internecie fotografii, które nie przypadły im do gustu. Ale ktoś bardzo chcący im zaszkodzić może odnaleźć w wirtualnych głębiach zdjęcia dodane wiele lat temu przez rodziców osoby, której zamierzają zaszkodzić.
Mem albo w inny sposób przerobione zdjęcie dawnego bobasa na nocniku to doskonała pożywka dla nieżyczliwych.
Internet to raj dla pedofili, którzy są oczywiście największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa dziecka. To oni ściągają z profilu rodzica jego zdjęcie i później robią z nim, co tylko im się podoba. Umieszczają na stronach pedofilskich, rozsyłają za pomocą wiadomości e-mail oraz - w najgorszych przypadkach - mogą próbować odnaleźć dziecko w "realu".
Choć nie ma powodów, by z dodawania zdjęć dziecka w internecie zrezygnować zupełnie, na pewno warto ich dobór dokładnie przemyśleć.
Selfie bez kontroli
Wstawianie zdjęć, zbieranie polubień i zabawnych komentarzy jest miłe, jednak dzieląc się swoim życiem ze znajomymi, musimy pamiętać o tym, że jeśli nie zadbamy o odpowiednie zabezpieczenie publikowanych treści, możemy zupełnie stracić nad nimi kontrolę.
To ważne jest zwłaszcza latem, kiedy tak chętnie dokumentujemy wakacyjne wyjazdy, radosną zabawę na plaży czy dziecięce kąpiele w baseniku, ale również zimą – kiedy nadchodzi czas świąt i chcemy uwiecznić rodzinną atmosferę.
Profile zakładane w najpopularniejszym serwisie społecznościowym, czyli na Facebooku, mają domyślnie ustawiony status: publiczny, co oznacza, że każdy może je przeglądać. Warto to zmienić.
Nie zawężając grona odbiorców profilu, trzeba liczyć się z tym, że nasze zdjęcia zobaczą nie tylko znajomi, ale także ich znajomi i zupełnie obcy ludzie, a każdy, nawet przypadkowy odbiorca będzie mógł je zapisać na swoim dysku bez pytania rodziców o zgodę.
Sexting - twoje nastoletnie dziecko też może wysyłać nagie zdjęcia
Jak zadbać o bezpieczeństwo dziecka w internecie? [PORADNIK]
Najważniejsze zasady korzystania z sieci
- Nigdy nie wrzucaj do sieci zdjęć swojego dziecka nago, bo mogą one stać się obiektem zainteresowania pedofilów. Jeśli na zdjęciu, które chcesz opublikować, oprócz twojego są także inne dzieci, zawsze pytaj ich rodziców o zgodę na publikację i oczekuj tego samego od innych.
- Jeśli robisz sobie zdjęcia z dzieckiem, przede wszystkim pamiętaj o jego bezpieczeństwie – trzymaj dziecko mocno. Zdarzały się wypadki, gdy mama skupiona na robieniu selfie, upuściła dziecko.
- Zanim opublikujesz na Facebooku czy Instagramie swoje zdjęcie z dzieckiem, przyjrzyj się, co tak naprawdę zostało na nim uwiecznione i czy nie dajesz innym powodu do krytycznych komentarzy.
- Dopóki dziecko nie dorośnie do samodzielnego, świadomego decydowania o tym, nie zakładaj mu profilu w serwisie społecznościowym.
- Nie publikuj w sieci zbyt wielu informacji o swojej rodzinie. Szczególnie dotyczy to dat (a nawet godzin) urodzenia dzieci, tak chętnie podawanych przez świeżo upieczonych rodziców.
- Informacje o tym, jak spędzasz wolny czas, kiedy i gdzie wyjeżdżasz na wakacje, do jakiego przedszkola chodzi twoje dziecko lub na co choruje – też lepiej zachowaj dla siebie, bo mogą one zostać wykorzystane przez kogoś w złej wierze.
- Staraj się uczyć malucha od najmłodszych lat, że prywatność jest cenna i nie warto być w sieci zbyt wylewnym.
- Nie przyjmuj zaproszeń do grona znajomych od osób, których nie znasz.
Możesz zadbać o swoją prywatność!
Publikowanie zdjęć w sieci stało się częścią naszej codzienności, nie trzeba więc postrzegać tego w kategoriach zagrożenia. Kluczem do odpowiedzialnego poruszania się po internecie jest świadomość.
Korzystając z serwisów społecznościowych, powinniśmy być świadomi ich możliwości, przede wszystkim tych związanych z zabezpieczeniem publikowanych treści, i zdawać sobie sprawę z tego, co może stać się z naszymi zdjęciami czy filmami, jeśli o to bezpieczeństwo nie zadbamy.
Facebook i Instagram, które są obecnie najpopularniejszymi portalami społecznościowymi, mają bardzo rozbudowane ustawienia prywatności i udostępniają narzędzia krok po kroku prowadzące użytkownika przez meandry tych ustawień.
Poza ustawieniami prywatności całego profilu możemy określić grono odbiorców każdego publikowanego posta. Tak więc wstawiając zdjęcie z wakacji, sami wybieramy, czy zobaczą go wszyscy użytkownicy serwisu, nasi znajomi, czy tylko najbliższa rodzina. To bardzo wygodna opcja, dlatego warto z niej korzystać.