Kochane Maleństwo!
Piszę ten list, choć zdaję sobie sprawę, że na razie interesuje Cię tylko to, jak, gdzie i kiedy kopnąć mamusię oraz czy warto wychodzić z tego przyjemnego, ale już dosyć ciasnego miejsca, jakim jest brzuch mamy. Jednak gdy ona będzie ci czytać moje słowa, proszę, byś przez chwilę była spokojna i chociaż udawała zainteresowanie. W końcu to moja pierwsza poważna odezwa do Ciebie. Pozwolisz, że się przedstawię: jestem Twoim tatusiem. Nie miałaś na to żadnego wpływu, po prostu ktoś tam w niebie zakręcił kołem fortuny, a ja i pewna piękna pani temu losowi nieco dopomogliśmy. Może nie jestem tak piękny jak Apollo i tak mądry jak Sokrates, lecz posiadam wiele zalet, które z pewnością wkrótce poznasz.
Zresztą, może już mnie kojarzysz. To ja prowadziłem auto, gdy ostro wchodziliśmy w zakręty podczas wyjazdu nad morze miesiąc temu. Opowiadałem Ci również o historii piłki nożnej, losach bohaterów „Mody na sukces”, mądrości naszych posłów. Poza tym składałem łóżeczko, wybierałem terenowe opony do wózka, wypatrzyłem ten cudowny śliniaczek, który będziesz codziennie brudzić. Dokonałem również najważniejszej rzeczy w Twoim życiu – zauważyłem kobietę, u której akurat rezydujesz. Mimo jej początkowego braku zainteresowania mym sercem, przekonałem ją, że za kilka lat urodzisz się Ty i musi koniecznie spędzić ze mną resztę życia.
Ponieważ, jak każdy egoistyczny tatuś, marzę o wdzięczności, postanowiłem Ci ułatwić zadanie. Co lubi Twój ojciec? Otóż po pierwsze – jeść. Jadam wszystko poza szczawiem, szparagami i zupą nic. Najbardziej smakuje mi schaboszczak z frytkami, ale golonką czy kaczką też nie pogardzę – zatem naukę czytania możesz zacząć od książki kucharskiej. Sport. Kibicujemy określonym klubom i ta zasada nie może zostać pod żadnym pozorem złamana. Jesteś dziewczynką, ale musisz o tym pamiętać tak samo jak o tym, by mówić ciociom „dzień dobry”. Tatuś lubi też spać, ale o tym więcej za chwilę.
Oprócz mnie w naszej rodzinie jest także Twoja mamusia. Przez dziewięć miesięcy mieszkałaś u niej gościnnie w brzuszku i mogłaś ją traktować jak swoisty inkubator. Nie możesz jednak do tego podchodzić w sposób tak przedmiotowy. Pamiętaj, że mama Cię karmiła, mówiła miłe słowa, zrezygnowała z wielu przyjemności – wszystko po to, by Ci było jak najlepiej. W dodatku będziesz nadal od niej nieco uzależniona, więc lepiej bądź dla niej grzeczna.
Mam do Ciebie kilka próśb. Po pierwsze: używaj płaczu tylko wtedy, gdy musisz. Nocne pobudki nie są mile widziane. Cisza nocna trwa od godziny 22 do 6 rano. Proszę o alarmy tylko w razie awaryjnego „głoda” lub rozwolnienia. W ramach promocyjnej akcji „adaptacja na tym świecie” ustalmy krakowskim targiem przez pierwsze trzy miesiące limit dwóch pobudek na te osiem nocnych godzin. Czas na największe grymasy zaś to godziny między 7 a 17, z przerwą na weekendy. Za to uśmiechać się możesz całe życie, nawet podczas nudnych wygłupów z tatą lub kiedy słyszysz po raz pięćdziesiąty ten sam dowcip o babie chodzącej do lekarza.
Porządek. To ulubione słowo Twojej mamy. Robimy więc wielki bałagan, ale tylko do momentu, gdy mamusia się nie wkurzy. Wtedy koniecznie razem sprzątamy, by za chwilę móc znów poszaleć (gdy mama pójdzie do kuchni).
I jeszcze jedno, choć wiem, że proszę o niemożliwe. Ja i Twoja mamusia będziemy starali się wpoić ci pewne zasady, od najprostszych np. zakaz jedzenia pilota do telewizora czy chodzenie w paputkach, po trudniejsze – typu zasypianie bez maskotki, brak okrzyków w autobusie, sklepie i kościele, bicie innych dzieci tylko w obronie własnej. Staraj się to wszystko stosować choćby
w 60 procentach – wtedy my zostaniemy docenieni jako rodzice, a Ty będziesz mogła liczyć na ciekawsze nagrody niż w losowaniach audiotele. Na koniec pragnę Cię powiadomić, że na Twoje przyjście czeka już wielka feta. Biały napój mrozi się w lodówce, a cała rodzina nie wypuszcza z rąk telefonów, by usłyszeć wiadomość o narodzinach i móc rozpocząć świętowanie. Ty za to dostaniesz wygodne łoże z baldachimem, dwie piersi do ssania i wspaniałych rodziców. Zatem wychodź już – pora otworzyć oczy na świat. Mimo kryzysu, naprawdę warto…